Śródziemnomorska 4 i pół czyli ...
*********... i znów ułamki, no bo ...
**********************... w nie pełnym składzie
******************************************
Pamiętam, że wstałem jeszcze przed świtem.
Uspokoiłem psa, że tym razem na kaczki nie idziemy, przykryłem kocem dziewczyny.
Noce już zaczęły być chłodne. Było nie było, to już wrzesień.
Wziąłem motykę i poszedłem na pole, nakopać ziemniaków.
Przecież coś trzeba w tej Chorwacji jeść. Świniak już dawno speklowany,
jeszcze dziewczyny marchewkę i pietruszkę nakopią. Smalczyk jest. Śledzik solony też.
Szwagier swojskiej "Mamrotki" już trzy razy utaczał, ogórki nakiszone.
No i ten, długo oczekiwany, dzień wyjazdu, w końcu nadszedł.
I to było właśnie dziś ...
Gdzieś za wsią tęskno zawył pies Kowalskich.
Łeb gadu up... ukręcę jak wrócę, bo bydle trzecią noc wyje, spać nie dając.
A ja, przecież, muszę jutro nad ranem w Jadranie nogi zamoczyć,
bo w tych nowych butach do wody to marnie tyle godzin wytrzymać.
No, ale piszą, że trzeba mieć, to wziąłem.
Oby tylko ta stara skorupa wytrzymała.
Wytrzyma.
Przecież na OC oszczędzałem i, ostatnio, olej cholerze wlałem.
Prawdziwy Lotos silnikowy.
W końcu przestała trochę jak stara fryciarnią jechać.
Ale tylko trochę ...
Dobra, czas dziewczyny budzić.
Starą balię na dachu to już wczoraj sznurkami przywiązałem.
Trochę się ze Stachem natrudziliśmy. Jeszcze mnie po tym łeb nap ... boli,
bo to pomyśleć przy tym trzeba trochę było, a Stachowi na sucho ciężko się myśli.
Przez te jego oliwę to i mnie się dziś trochę ciężko myśli.
W każdym razie, balia wypas.
Nieraz widzieliśmy ile tam naładować można, jak letniki przyjeżdżały.
Dobrze, że trampek nie za wysoki,to sobie dziewuchy z załadunkiem poradzą.
U mnie dziś prace na wysokości to raczej nie wskazane.
Samochód też już przygotowany do drogi. Nawet go odmalowałem na wyjazd.
Szyby nam się przyciemniane tylko zrobiły, bo nie wiedziałem,
że te szpraje tak dają i sobie po oknach trochę prysłem.
Ale to podobno dobrze. W szklarniach się wapnuje, żeby się nie nagrzewało,
a tam, w tej Chorwacji, piszą, gorąco. Akurat zamiast klimy będzie.
Co prawda dziewuchy narzekały, że nic nie widać, ale na co tam patrzeć?
Droga jak droga. No, ale, jak sobie żyletką skrobałem z przedniej,
no bo, przecież ja jednak muszę coś widzieć, to i im tam skrobnąłem.
Trochę.
Z wierzchu. Tak, żeby nam jaki cham do środka nie zaglądał,
bo nie odkurzony w środku.
A zwłaszcza te ślady po tych cholernych kurach, co sobie kurnik
tu urządziły i obsrały siedzenia, to się trochę w oczy rzucało.
Derką przykryłem, ale zapach został. Dolałem tam jeszcze Panią Walewską
po wierzchu, co mi z dawnych czasów, po letnikach, została,
ale efekt był tylko taki, że mi krowy w pole poszły. Estetki jedne.
Ale po trzech wiadrach wody dało się już wsiąść.
Taaaaa. Dobrze, że ta balia się po dzieciaku ostała, bo jednak trampek mały.
A jeszcze te bańki z wachą trzeba było upchać przecież gdzieś.
Dobrze, że, jak piszą, tam wszystko, co potrzebne, to na plaży leży.
Władek był, to ledwo do domu dojechał, tyle sobie obsztalował.
Ręczniki, materace, parasole.
Miałem od niego nawet kupić taki jeden, fikuśny, ale na szczęście przypomniałem sobie,
że tam to leży samopas. Szkoda pieniędzy. Sam sobie uzbieram.
Dobra. Śniadanie zjedzone. Giepesa - cokolwiek to nie jest - nie biorę,
laptoka też. Bo nie mam, (dziecko ma - niech ono bierze).
Czas się zbierać.
Sąsiedzi się już zebrali na pożegnanie, ksiądz nawet się zerwał przed drogą poświęcić.
Strasznie się zryczeliśmy, bo oni to dalej myślą, że my za ocean,
jak pradziady nasze, za chlebem jedziemy.
Nawet musiałem tego kulawego Przewińskiego lachą przez plery przejechać,
bo już krowy zaczął liczyć i z metrówką w obejście polazł.
Liczy, że nie wrócimy.
Niedoczekanie chama. Wakacje to wakacje. Powroty muszą być.
Władek nam mapkę wymalował, więc wiemy jak w te i we wte jechać.
A zwłaszcza te ichnie autostrady omijać. Podobno piłkarzy tam wystawiają
na bramkach i każą im mamonę zbierać. Diabli wiedzą.
Pewnie liga biedna, albo co?
Amatorzy. Nie to co nasi - zawodzący.
Czas na nas.
Do zobaczenia.
Za jakieś dwa tygodnie.
PS Ale, ale - pamiętajcie, jakby się nam kontakt urwał, albo by my się nie zameldowali,
to jasnobeżowego trampka z balią na dachu szukajcie.
Maciek pewnie będzie wiedział, jaki model.
Myśwa się tak umówiliśmy, że samochodu, za żadne skarby nie odstąpimy,
więc, jakbym się nie odezwał, to rozglądajcie się tam gdzie po drodze ...
I Przewińskiego pilnujcie.
Kury mam szprajem oznaczone, to poznam które moje, jakby kto podiwanił.
A jak poznam, to ...
*******************************************