Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Śródziemnomorska 4,5 czyli ..

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 30.09.2010 10:58

I tu wreszcie trafiłam i zostanę na dłużej.

Mam gdzie się w razie czego skryć, schron już przygotowany, żeby się w odcięciu od świata delektować tym co nam tu zgotujesz.

Obrazek
Crayfish
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1744
Dołączył(a): 11.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Crayfish » 30.09.2010 11:56

Ale fantazję to Ty chłopie masz !
Pisz, pisz ... bo pewnie zatrzymałeś się w Budapeszcie na takich dużych wałach ... :D :sm:
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 30.09.2010 20:11

1. Jedziemy

Przyczyny, dla których jechaliśmy na wakacje tylko we dwójkę już wyjaśniałem.

A może nie? Nie pamiętam. Jakby kogoś to jednak interesowało, a okazałoby się,
że nie mówiłem to mogę jeszcze raz wyjaśnić.

Nie wyjaśniać?
Oczywiście, przecież mówię, tylko, jakby ktoś chciał.
To nie tak, żebym się narzucał, czy jak, więc pytajcie ...no, jakbyście chcieli.

Ale ja nie o tym.

Zdjęcie dałem. Tam wyżej. Widzieliście? Nie? To może jeszcze raz ...
Aaaa - nie dawać ... Popatrzycie sobie. No dobrze, zdjęcie dałem, a na zdjęciu - bagażnik samochodu.

Ponieważ, w sumie, wyjazd był kompletnie trywialny, nudny, pozbawiony jakichkolwiek
mrożących krew w żyłach przygód, to opiszę teraz zawartość bagażnika.


A jednak dam to zdjęcie ... Ale malutkie.

Obrazek

A więc na górze leży kurtka. Jeansowa. Chyba Kaśki.
Jak tak sobie po rękawach tej kurtki patrzę, to się upewniam, że to raczej na pewno jest jej.
Tym bardziej, że ja swojej nie brałem.
Utwierdzam się również tym niebieskim kolorem, ale to może być źle dobrany balans bieli aparatu.
Żegnaliśmy się, to i blue się zrobiło pewnie ... Ciekawe.

Ale ja nie o tym. Kontynuujmy, bo jechać trzeba, a ja się nad jaką kurtką rozwodzę.
Tylko, zaraz, wytłumaczę się jeszcze, tak przy okazji, po co mi do ciepłych krajów ciepła kurtka.

A więc ciepła kurtka, jak również inne ciepłe rzeczy, które zapakowaliśmy ... Nie, nie zapakowaliśmy.
Położyłem je na tylnym siedzeniu, te niektóre, na przykład ciepłe kurtki i ... polar?
Takie od wiatru. To chyba był polar.
Aaaaa, to były nawet dwa polary, bo jeden podprowadziłem żonie, a drugi ona mi wrzuciła.
No więc leżą tam sobie te niektóre rzeczy, a te pozostałe założyliśmy na siebie.

Bo było zimno.

A jak będziemy wracali, to, pewnie, będzie jeszcze zimniej.

No i Plitvice.

To znaczy, że w Plitvicach pewnie będzie mokro, bo tam woda.
Woda, to i przeciągi.

I wodospady spadają.

I co robią??

Chla... chla... chla...pią.


No i po co te gesty, proszę Pana, po co?
Chlapią powiedziałem, a to nijak mi się nie kojarzy z tym waleniem po szyi.
Poprosiłbym jednak o ciszę.
Nie wiem, co wy w tym widzicie śmiesznego ...

Dziękuję.

Co prawda nie byliśmy pewni tych Plitvic, ale ciepłe rzeczy powinniśmy na wszelki słuczaj wziąć.
Wziąść. Nie. Podkreśliło mi - jednak wziąć.

Zresztą i tak było zimno.

Dalej, to znaczy niżej, na tym zdjęciu, leży zgrzewka wody.
Mała zgrzewka, małych buteleczek wody. Tak w zasadzie, to na drogę tylko. Niewiele tej wody.
W sumie - nie ma o czym mówić. Zresztą wypiliśmy ją w ciągu kilku dni.

Wypiliśmy, a resztę wylaliśmy.

Zimno po drodze było, więc nam się mało pić chciało, a już w Chorwacji to sobie świeżą kupowaliśmy.
No, a jak kupowaliśmy świeżą, to ta, zwłaszcza ta otwarta, jakaś niesmaczna się zrobiła.
Była też taka jeszcze wersja, że ta tania woda, no bo tanią wieźliśmy, żeby ceny porównać,
to w porównaniu z tą drogą wodą w Chorwacji, to jakaś gorsza pewnie była.

W każdym razie tak sobie też gadaliśmy, że ta nasza to jednak chyba gorsza jest.
Gadaliśmy, no bo coś trzeba było robić po drodze.
A jak się tak jedzie, to się czas dłuży.


Znów się zapomniałem, o czym mówię.

Pod wodą był koszyk.
To znaczy nie koszyk był pod wodą, że zalany, tylko poniżej wody był ten koszyk.
W koszyku była wałówka. No wiecie, cztery worki ziemniaków, czterdzieści cztery konserwy,
worek yum-yum'ów ... Herbata i cukier. I łyżeczka.

Herbata czerwona, bo przypuszczaliśmy, że tam jej nie znajdziemy i cukier brązowy.
Tak, tak ...

"Brown sugar how come you taste so good?
Brown sugar just like a young girl should"

Acha, nie znacie? :? Pan zna? :) A to miło Panie Wojtku, to miło ...

... bo też się baliśmy, że go tam nie będzie.

Rozważaliśmy jeszcze wersję, żeby zakupy zrobić przy okazji pobytu w Budapeszcie,
ale, po pierwsze, nie wiedzieliśmy czy tam będziemy, a po drugie, ten cukier,
to pewnie byśmy jeszcze zlokalizowali, ale herbatę to jak? Miałem wąchać? Paczki otwierać?
Najlepiej, jakbym z własnym wrzątkiem przyszedł pewnie.
Konia z rzędem, kto w tym dziwnym języku spamiętałby jak jest herbata i to w dodatku czerwona.

Nad herbatą leży lapek. Bez bicia się przyznaję - nie wziąłem.

Dziecku pozwoliłem. Przecież nie będę dzieciaka katował na wakacjach.
Zresztą - książki na płycie sobie wziąłem, zdjęcia mieliśmy zgrywać ...

Przecież, że nie na plażę. Zresztą lapka dzieciak, nie, tfu, dzieciaka lapek,
to nie będę się wtrącał, co bierze.


Zmęczyłem się.

Strasznie dużo rzeczy do tego bagażnika zapakowaliśmy.

Późno się zrobiło, a ja się tutaj tłumaczę, co ja ze sobą na urlop biorę.
Niby mam to biorę.
Jakbym nie miał, to bym nie brał. A tak - wziąłem.
Tak sobie pomyślałem, że was trochę tym opisem rozerwę.
Bo to ciekawe ...
Co Pani powiedziała? Przepraszam, Pani, tak, Pani, bo nie dosłyszałem?
A, że ciekawe ... No przecież mówię, że ciekawe.

Obrazek

Znów wyjeżdżam o takiej porze, że w Raszynie będą korki.
No i były.

Potem się rozjechało towarzystwo. Pusto się zrobiło, a my ruszyliśmy, na Katowice,
bo tak sobie zaplanowałem, że tam coś zjemy i że tam zatankuję.

To znaczy nie tam. W Bielsku-Białej chciałem zatankować.
Przecież Katowice objeżdżamy szerokim łukiem.
Droga znajoma, w miarę pusta, poprzetykana od czasu do czasu skrzynkami na radary.
Pustymi.

Skąd wiem?

Nie wiem. Tak się pocieszam ...


Obrazek













Przepraszam, no nie, ja sam nie wiem, ale co tu chodzi?!

Siedzę tu, głos sobie zrywam, staram się jak mogę i CO?!!

No jak tak można i w ogóle, przyjść do kogoś, rozsiąść się,
niby relacji słuchać, przecież ja wiem, że ciepło, że herbata podana,



no ale ...!




żeby zaraz ...!!








CHRAPAĆ???!!!

Tym bardziej, że przecież właśnie wyjeżdżam ...







Na kilka dni.

Pod Brodnicę ...

Weny szukać ...
No dobrze, rozgryźliście mnie ;) Na grzyby jadę :D

Tu było zdjęcie grzybków, ale ponieważ mi się galeria sypnęła cała, to i grzybki poszły ...
Za co cytującego Longtoma, w pierwszej kolejności przepraszam,
bo mu cytat popsułem :(
Poprawię się.


Jak wrócę, skończę ze zdjęciami porządki robić.
Swoje już poukładałem, jeszcze te od dziecka mi zostały.

Na miejsce trzeba poukładać, te lepsze wybrać, pozostałe usunąć,
żeby Was nie zanudzić takimi samymi ujęciami ...

Żeby w te szybko zbliżające się zimne, a może nawet zimowe wieczory, rozgrzać ...

Opowiem jak wyglądał nasz spacer w słońcu ...


Też :lol:



:papa:
Ostatnio edytowano 04.10.2010 16:44 przez weldon, łącznie edytowano 1 raz
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12187
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 01.10.2010 16:32

weldon napisał(a):Weny szukać ...
No dobrze, rozgryźliście mnie ;) Na grzyby jadę :D

Obrazek

Jak wrócę, skończę ze zdjęciami porządki robić.
Swoje już poukładałem, jeszcze te od dziecka mi zostały.



Nie zbieraj za dużo, bo będziesz musiał obierać i suszyć, zamiast porządki w zdjęciach robić. :wink: :wink: :wink:
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 04.10.2010 17:24

2. ... czyli dlaczego nie gadać, ale na drodze się koncentrować należy ...

Przekroczenie granicy nie stworzyło większych problemów.
Mimo wszystko zgadaliśmy się po drodze, że, zwiedzamy Budapeszt, a to już narzuciło nam
którędy będziemy jechać.
Niby przygotowany byłem również na drogę na skróty: przez Słowację i Węgry od północy,
ale przeważyła chęć spędzenia większej części dnia w Budapeszcie, niż w drodze.
Czyli - kupujemy winietki i deptamy zakosem przez Bratysławę, oszczędzając na czasie, a nie na kasie,
korzystając z przetartych szlaków.

Jak przetarte, to i nie ma co się zastanawiać, tylko jedziemy.

No i dojechaliśmy.

Na wysokości Cz .. Trzy... Trzineca, kątem oka, dojrzałem znak ślepej drogi, z dopiskiem,
że coś się dzieje w Mostach u Jablunkowa.

- Wiesz - ściszyłem Ajronów. - Cóś jest nie tak. Znowu pokazują, że jedziemy ślepa drogą. Zawracam.
Dziecko dzielnie chwyciło mapę, ja zawróciłem - jedziemy przez Trinec, czy jak mu tam.
Wspomagani przez giepeesa, zachęcani ponętnym głosem jakiejś tam kobitki, przejechaliśmy przez miasto.

- Jak na mój gust, to jak tu skręcę, to znów się ładujemy w tę ślepą. Daję w prawo. - Oczywiście, po kilometrze,
wróciłem na to rondo.
- Pamiętasz ten kościół? Bierz aparat.

Obrazek

Za trzecim razem wyszło nam lepsze.

Obrazek

Dodatkowo poznaliśmy przemysłową część miasta:

Obrazek

Obrazek

... i wyskoczyliśmy z drugiej strony.

- Dobra. Robimy reset i reinstalkę. Łapię się za tego polskiego TIR-a.


Obrazek

Obrazek

Pomysł okazał się dobrym. Przy okazji wyjaśniła się sprawa drogowskazu opisującego objazd.

Co za jełop, wiesza małą, nieczytelna tabliczkę, na przeciwko zabytkowego Zajazdu Napoleońskiego z 1797 roku?

Obrazek

Cały objazd, skądinąd prowadzony wąską, aczkolwiek malowniczą trasą,
przejechaliśmy przyklejeni do tyłka znajomego już TIR'a.
W razie czego - nie wyprzedzałem ...

Obrazek

Obrazek

Raz udało nam się nawet zaobserwować drugą tabliczkę ...

Obrazek

Za granicą ze Słowację pożegnałem się z naszym przewodnikiem, za co nie omieszkałem mu podziękować
(pewnie się chłopina zdziwił :)).
Znajomy tunel, znajoma droga pozwoliły mi na przyśpieszenie.

Straciłem czujność ... Licho nie spało ...
c.d.n.

Obrazek

Obrazek
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 04.10.2010 20:28

2be. ... czyli żenującego błądzenia ciąg dalszy ...

Żeby nie przeciągać tej wstydliwej chwili, przyznać się muszę, że po powrocie na drogę właściwą,
oraz przekroczeniu Słowackiej granicy znów się zagadaliśmy.

Fakt ten niech stanowi okoliczność łagodząca, znaczy się fakt, że z dzieckiem wspólny język złapałem,
jak również uspokajający głos tej baby z GPS'a, że jedziemy słuszną trasą.
Sęk w tym, że zastanowiła nas, niby daszek nad drogą, trasa, pięterko wyżej położona ...

Obrazek

Tak na zdrowy rozum, to kupiliśmy sobie winietkę na podróż drogami lokalnymi.
I tak wyszło taniej, niż płatną autostradą w Słowenii, jednak troche nie po naszej myśli.

Obrazek

Na szczęście, po chwilowym błądzeniu i histerycznych krzykach urządzenia mającego wskazywać drogę,
a nie denerwować, stan drogi wskazał, że zaczynamy wracać na jedyną, słuszną trasę.

Obrazek

Obrazek

Dalej były nudy ...

Wezbrane rzeki ...

Obrazek

Bratysława ...

Obrazek

Chmury zbierające się nad drogą do Cro ...

Obrazek

Wiatraki próbujące te chmury rozgonić ...

Obrazek

I tak, aż do Turula - mitycznego ptaka podobnego do orła z rozpostartymi skrzydłami broniącego Węgier,
a znajdującego się na wzgórzu przed Budapesztem.

Obrazek

Turul jest ptakiem wywodzącym się ze stepowej mitologii madziarskiej. Swoim wyglądem przypomina ogromnego sokoła, który, jak podają mity, przesiaduje na szczycie Drzewa Życia, otoczony mniejszymi ptakami, w jakich zaklęte były dusze nienarodzonych. W języku starowęgierskim istniały trzy słowa określające trzy różne gatunki sokoła - kerecsen, zongor (obecnie istnieje w męskim imieniu Zsombor) oraz Turul. Ten ostatni stał się skrzydlatym symbolem Węgier, a legendy dwa razy wymieniają jego cudowne pojawienie się wpływ na dalsze losy narodu madziarskiego.

Ponieważ na horyzoncie pojawił się już widok miasta, do którego zmierzaliśmy, pani z aktualnej (w miarę),
wersji AutoMapy dostała kopa w zadek i przełączyliśmy się na starą, poczciwą wersję piątą,
która nie tylko, że nie miała problemów z węgierskimi nazwami,
ale również, w miarę potrzeb, bezpiecznie przeprowadziła nas przez całą przebyta przez na s trasę ...

Obrazek

Budapesztański wieczór całkowicie zatarł niesmak wywołany błędami w podróży,
ale o tym ... w późniejszej przyszłości.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 04.10.2010 20:48

Piotrze, jestem, czytam i już nie mogę się doczekać, kiedy dojedziecie do tego Budapesztu :D

weldon napisał(a):Budapesztański wieczór całkowicie zatarł niesmak wywołany błędami w podróży,
ale o tym ... w późniejszej przyszłości.

No to czekam na ten smak wieczoru, który zatrze niesmak podróży :twisted:
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 04.10.2010 21:08

maslinka napisał(a):No to czekam na ten smak wieczoru, który zatrze niesmak podróży :twisted:

Hej Maslinko ... i kto to mówi :wink:
Przecież, jak zwykle, twoimi śladami podążam :lol:

Natomiast pierwsze próby zmycia niesmaku podjęliśmy próbując dowiedzieć się co jest do jedzenia,
no i oczywiście coś zjeść w chińskiej knajpie w Tesco ...

A potem zrobiliśmy sobie nocną sesję fotograficzną budapesztańskich mostów ...

Obrazek

Parlamentu ...

Obrazek

No i dziecko za modelkę wykorzystałem perfidnie ...

Obrazek

... ale o tym następnym odcinku ... :D
Joanka23
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1949
Dołączył(a): 10.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Joanka23 » 04.10.2010 21:40

U Maslinki co prawda się jeszcze w Budapeszcie oficjalnie nie zameldowałam, ale i tak już wie, że tam jestem :wink: więc może przez palce popatrzy, że najpierw u Ciebie napiszę... :lol:

Jak miłośnikiem mostów nie jestem tak to pierwsze zdjęcie naprawdę mi się podoba! :D

A córa :D spokojnie za modelkę może robić... :D
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 04.10.2010 22:25

Albo my takie jełopy, albo słowaccy drogowcy mają zaburzone poczucie kierunków. Ja przecież też podczas przejazdu przez Słowację kilka razy zawracałem, a co ciekawe nie zdarzyło mi się, to ani na Węgrzech, ani Bośni i Hercegowinie czy Chorwacji lub Słowenii.

Pozdrawiam.

smoki3
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 05.10.2010 06:13

Dzięki za wizytę Joasiu i za komplement ... :)

Ja, jak zwykle, rzeki się trzymałem (choć nie tylko, nie tylko ... :wink: )
i skoncentrowałem na mostach, bo to wdzięczny (czyt.: nieruchomy :lol: ) model, w dodatku oświetlony nocą.

Chyba jednak jełopy Marku :(
Osobiście, to się najzwyczajniej w świecie zagadywaliśmy
i nie zwracaliśmy takiej uwagi na drogę, jak powinniśmy, a jednak jakieś oznakowanie,
przegapione przez nas, tam było.
Tym bardziej, że to raz było w Czechach, raz na Słowacji ...

Inna sprawa, że, oprócz samego Budapesztu, w zasadzie nie korzystaliśmy ze starego GPS'a,
a jedynie, z ciekawości, gdzie jesteśmy i co nas może spotkać, Kaśka kontrolowała naszą drogę
na mapie papierowej. Zresztą też starej i nieaktualnej.

Jak w ciemno to w ciemno :D
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 05.10.2010 06:43

3. Budapesztański wieczór pierwszy ...

Punkt szesnasta zameldowaliśmy się w Toparku, w Oekotelu, gdzie bez problemu udało nam się załatwić pokój.

Odświeżeni pojechaliśmy do Tesco, gdzie pozostawiłem dziecko na placu boju z językiem bratanków.
Ponieważ, jednak, chcieliśmy zjeść obiad, a nie bułę z frytkami, najlepiej oznakowanym, ze zdjęciami,
stoiskiem, była kuchnia chińska.
Wystarczyło pokazać palcem na obrazek ...

Wróciłem.

Dziecko siedziało naburmuszone, na dwóch talerzach było "coś".

- Nie pytaj. Zestawów nie było, pokazywałam jak leci palcem, według mnie twoje jest pikantne.

Biorąc pod uwagę, że byliśmy w kraju papryki i ostrego gulaszu, dodatkowo w kuchni chińskiej - zbladłem.
Co to było - dalej nie wiem, jakieś mięso kawałkach z czymś, z dodatkiem czegoś,
ale albo ja mam kubeczki smakowe wybrakowane, albo węgierski chińczyk nie jadł w życiu
flaków po warszawsku z przyprawami.
Może to i lepiej. W końcu mieliśmy jeszcze kilka godzin łazić po mieście ...
Ale było smaczne. I pożywne. Kaśki też.

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od miłego akcentu na parkingu

Obrazek

Później ich widzieliśmy więcej, ale ten pierwszy, jeszcze na starej rejestracji, jakoś tak utknął nam w pamięci.
Postój zaplanowałem, jak zwykle, na bulwarze w pobliżu Mostu Łańcuchowego.

Obrazek

Obrazek

Bardzo podobał mi się ten widok, tunelu tramwajowego, z którego nagle wyłaniał się tramwaj, tunelu pod wzgórzem Zamkowym, no i lwów strzegących główek mostu

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z mostu rozciąga się przepiękny widok zarówno na Dunaj (z uporem maniaka nazywany przez nas - Wisłą ;)),
jak i na miasto położone na obydwu brzegach rzeki.
Przejście przez most zajmuje trochę czasu, ponieważ panuje tam spory ruch, zarówno pieszych,
ciągle włażących pod obiektyw, jak i rowerzystów.
Tutaj uczulam - mimo, że rowerzyści maja jakiś dar omijania i hamowania przed pieszymi,
to jednak wąskie chodniki, a tu dodatkowo ograniczone barierkami i elementami konstrukcyjnymi,
nie pozwalają na szybkie zejście rozpędzonym pojazdom z drogi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wchodzimy na most ...

Obrazek

Obrazek
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 05.10.2010 07:26

Uprzedziłeś mnie z tymi nocnymi zdjęciami :wink:
Ale wyszły pięknie, więc nie mam Ci tego za złe :P

Nasz spacer "nad Wisłą" :wink: wypadnie dopiero w ostatni wieczór. Widok oświetlonych mostów - bezcenny!

Mój ulubiony to... nie, nie Most Łańcuchowy :wink: Największe wrażenie zrobił na mnie Most Wolności :D
Moim zdaniem najpiękniej oświetlony. Zdjęcia będą na końcu madziarskiej relacji :D
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 05.10.2010 07:41

Masz zły humor? Zajrzyj do reacji weldona :lol:
Dla mnie relacja number one 8)
Odcinek o pakowaniu i kurtce zwalił mnie z nóg... chociaż siedziałam :twisted:
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 05.10.2010 07:43

Którędyś trzeba wrócić na Budziański brzeg ...

Zdjęcia, jak się dowiedziałem, są takie sobie, ale ...

Specjalnie dla Twojej przyjemności:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I moja mała modelka ...

Obrazek

Myślę, że ten wtręt nie zakłóci zbytnio chronologii zdarzeń ...

:D
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Śródziemnomorska 4,5 czyli .. - strona 7
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone