Miłość do Cro dojrzewała powoli, podsycana po każdym powrocie Kasi (siostry) z wakacji.
Wreszcie trafiłam na forum... i już poległam. Wiedziałam gdzie pojedziemy w wakacje!! Opowieściami i fotkami z poprzedniego wyjazdu zachęciłam naszych towarzyszy (Gosię i Tomka). Na koniec grudnia zapadła decyzje, że jedziemy. Rejon oczywiście Makarskiej, ale nie koniecznie sama Makarska.
Do wyjazdu przygotowywaliśmy się od pól roku. Właściwie przygotowywałyśmy, bo nasi panowie stwierdzili, że mają jeszcze czas i po co tak wcześnie.... Zaczęłyśmy szukać noclegu... Kryteria były wysokie- blisko morza, odzielne sypialnie i najważniejsze... taras z widokiem na morze!! Wreszcie znalazłyśmy, szybka decyzja bez konsultacji z Panami
i nocleg już jest- miejscowość Bratuś, apartament 60m, 2 sypialnie, salon, kuchnia, łazienka i duuuzy 30 m taraz z pięknym widokiem
szczęśliwe zaczęłyśmy planować co zabrać, co pozwiedzać, cieszyć się ilością pysznego wina, które tam wypijemy (tak mi się przynajmniej wydawało).....
Ostatni tydzień przed wyjazdem upływał w podekscytowaniu (szczególnie, że dla nas bo miała to być podróż "przedślubna") Chcieliśmy nabrać sił na ostateczne przygotowania do tak ważnego dla nas dnia i oczywiście opalić się trochę...
Nadszedł piątek dzień przed wyjazdem, zakupy zrobione, torby spakowane, jeszcze tylko jedna wizyta u lekarza (bo obawiałam się zapalenia jajników- bo coś za bardzo bolały
) i pora spać bo w sobotę o 4 rano wyjazd... Kto by pomyślał, że ta wizyta wszystko zmieni...
Wchodzę sobie zadowolona do mojego ulubionego ginekologa (tak przy okazji pozdrowienia dla kolejnego Cromaniaka
) miła rozmowa o jutrzejszym wyjeździe- którędy jedziemy, o której wyjazd, gdzie, itp. Tak się składało, że i on wybierał się właśnie w tym samym czasie do Cro, z tym że do Trogiru...
Jeszcze tylko badanko, jego uśmiech i info...
zabraniam Ci pić wina w Chorwacji- witaj w KLUBIE MAM!! Oprócz zakazu dostałam również nakazy uważania ze słońcem i nieprzemęczania się... Szok- ja która uwielbiam się opalać i dużo łazić zwiedzając muszę uważac... Jak się okazało nasz syn się pospieszył- był planowany zaraz po ślubie
No cóż, malec najwyraźniej wiedział co dobre i chciał też się załapać na tak skrupulatnie zaplanowany wyjazd
oczywiście później wszystkie plany musiały być weryfikowane na bieżąco...