Dubrownik - czyli schody
W sobotę o 14.30 wyjechaliśmy na ląd i ... znowu przypomniało nam się, jak to jest w Chorwacji
, bo chorwaccy uczestnicy ruchu drogowego zaczęli na nas trąbić
Ciekawe dlaczego?
Tak więc oprócz pełnej mobilizacji samochodowej, nie pozostało nam nic innego, jak odnaleźć
apartament , który wcześniej mieliśmy zarezerwowany. Dość szybko znaleźliśmy ul.Stolacką, na której mieliśmy mieszkać, a która okazała się być... schodami
A to ul.Stolacka:
W związku z tym parkowanie pod drzwiami apartamentu okazało się awykonalne...
Co więcej, od razu padło sakramentalne pytanie większości turystów przyjeżdżających do Dubrownika - Gdzie zaparkować?
I to pytanie padało prawie codziennie wieczorem przez kolejne siedem dni
Apartament, który zarezerwowaliśmy, miał dwie podstawowe zalety: był w miarę blisko starówki (10 min. na piechotę) i był w miarę tani, jak na Dubrownickie warunki. Ale jak wynikało z ustnej relacji Pana Zlatana (bo tak miał na imię nasz gospodarz, miły zresztą) to 10 minut miało być czasem spędzonym głównie na schodach!
Tak więc stwierdziliśmy, że wózek nam się raczej nie przyda, i od tej pory dwuipółletnia Maja musiała już tuptać na piechotę (i tak zostało jej do dzisiaj
).
Nie pozostało nam nic innego jak pogodzić się z życiem, a raczej z faktem, że trasa na Starówkę to głównie schody... schody... schody... Powędrowaliśmy. I tu znowu nastąpiła szybka weryfikacja informacji, bo zakładane przez naszego gospodarza 10 minut piechotą na pewno nie dotyczyło tempa schodzenia naszych dziec. Ale co tam, 10 minut czy 20? Ważne, że doszliśmy i zobaczyliśmy!!
A więc schodzimy:
i schodzimy...
i schodzimy...
I zeszliśmy:
I teraz powinien nastąpić moment, w którym relacjonuję to, co można tam zwiedzić, zobaczyć. Ale to już zostało bardzo ładnie na forum przedstawione, opisane, sfotografowane, bo
Caal, ktorej relacja mnie urzekła, i
Danusia, dzięki której wiedziałam, że w Dubrowniku muszę odnaleźć"kawiarnię na zboczu skał", a w tym roku
Leszek tak ładnie go "obfocił".
Dlatego znów się da we znaki moja nierzeczowość, pierwsze spotkanie ze Starówką dubrownicką kojarzy mi się z popołudniowym słońcem, z gołębiami, spokojnym spacerem (bo w sobotnie, czerwcowe poźne popołudnie przez Stradun nie płynęła rzeka turystów), i fontanną Onufrego, z której dzieciaki uwielbiały pić wodę.
A miłą atrakcją wieczoru był nietypowy koncert:
Jeszcze pozostało wrócić
po schodach, oczywiście.
ps. Życzę miłego czytania.