napisał(a) Katarzyna Głydziak Bojić » 01.05.2009 10:16
Każdy inaczej pojmuje romantykę...To bardzo względne, jak się okazuje, pojęcie...Dla jednych szczytem romantyzmu będzie tętniący życiem Dubrovnik, czy Trogir, dla kogoś innego, jw. sv.Jure czy ustronna plaża...Winko i zachód słońca można mieć wszędzie (i w Tomaszowie i w Mrągowie i nad Adriatykiem - w jakiejś dziurze czy na Korčulanskiej starówce...)
A najlepiej chyba, by sam oświadczający się miał na to wydarzenie swój autorski (jedyny w swoim rodzaju) pomysł. Bo tak czy inaczej to tylko on odpowiada za atmosferę i klimat tej wyjątkowej chwili... Nikt inny scenariusza za niego nie napisze (i lepiej, by tego nie robił, literatura zna takie przykłady .. i zawsze kiepski był finał) ani nie wystąpi w głównej roli...
Panie "Narzeczony", dasz radę, więcej wiary w siebie i w swoją pomysłowość (czy raczej twórcze myślenie)! Przeciez to Ty (i nikt inny) najlepiej znasz własną damę i tylko Ty wiedzieć możesz, co tak naprawdę zaprze jej dech w piersiach.
A tak sobie myślę, że ważniejsza atmosfera (coś nieuchwytnego, chemia tej chwili) i to, co "bije" z Tego Jedynego w tym momencie (a i nie tylko), niż samo miejsce wydarzenia...Jeśli zabraknie "tego czegoś", to nawet "absolutnie romantyczne miejsce" czy doskonały scenariusz sprawy nie załatwią.
Pozdrawiam i powodzenia