napisał(a) 2salamandra22 » 11.02.2011 15:05
Ja po ostatnich wakacjach dokladnie czytam OWU. Musi pisać "holowanie do warsztatu zdolnego dokonać naprawy" bo inaczej wywiozą wam auto byle gdzie a dalej radż sobie sam, bo doholowaliśmy przecież do warsztatu prawda?
Byliśmy w Orebicu i padł alternator. Nie będe opisywać nocnej drogi po Peljecasu w nocy bez świateł i żadnego oswietlenia tablicy rodzielczej i bez wspomagania.
Laweta wezwana przez ubezpieczyciela przyjechała (sobota), zapakowala auto i wywiozla je (promem) na Korculę do warsztatu. W niedzielę telefon, że ten warsztat go nie naprawi (skąd w niedzielę laweciarz o tym wiedział?) i trzeba auto zawieźć do Sliptu promem (sic!). Laweciarz zażądal 350 EUR. Telefon do ubezpieczyciela, który się wypiął bo samochód zgodnie z Ogólnymi Warunkami Ubezpieczenia jest w warsztacie. Koszt: laweta do Splitu 350 EUR + koszt naprawy ok. 1800 zł + koszt paliwa ze Splitu do Orebica.
Teraz w takim przypadku najpierw sami poszukamy warszatu, który jest w stanie pomóc a potem dopiero dzwonimy do ubezpieczyciela po lawetę.
Ale co się autko napływało to jego - też z miało wakacje.