02.08 - niedziela - ciąg dalszy:
Do Mostaru wjeżdżamy od południa. Słynny (stary-nowy) Most widzimy najpierw z mostu samochodowego:
Zostawiamy auto na parkingu strzeżonym niedaleko Starówki i ruszamy. Nie będę opisywać dokładnie, co można zobaczyć w Mostarze, bo zrobiłam to już w zeszłorocznej
relacji. Zapraszam Was po prostu na spacer po jednym z najpiękniejszych miast, jakie widziałam.
Mostaru (podobnie jak innych miejsc w BiH) nie da się rozpatrywać w izolacji od historii, która na każdym kroku miesza się ze współczesnością. Nie jest to jednak miejsce smutne, tchnące martyrologią; wręcz przeciwnie: przyciaga turystów pięknie odrestaurowanymi zabytkami, "powiewem orientalnej kultury" i otwartością mieszkańców.
Nasz spacer zaczynamy nietypowo, od zejścia nad Neretwę (bo nie zrobiliśmy tego w ubiegłym roku
):
"Tubylcy" skaczą nie tylko z Mostu, ale i ze specjalnie zbudowanych konstrukcji na brzegu Neretvy:
Nie będziemy jednak siedzieć "pod mostem"
Wspinamy się na górę i następuje mała przerwa w zwiedzaniu spowodowana burczeniem w naszych żołądkach. Wybieramy sprawdzone miejsce, czyli, tak jak rok temu, udajemy się do pizzerii "Mlinar" na pizzę i piwo Sarajevsko. Jemy ze smakiem i rozkoszujemy się pięknym widokiem:
Najedzeni ruszamy dalej. Zanim wejdziemy na ten MOST, chcemy się przyjrzeć jego miniaturze. Po krótkich poszukiwaniach znajdujemy Kriva Cuprija (zwany Malim Mostem
):
PRAWIE jak oryginał (a wiadomo, że PRAWIE robi dużą różnicę
).
W końcu docieramy na ten właściwy MOST. Będziemy tu dzisiaj przechodzić wiele razy, jednak za każdym razem jesteśmy jednakowo urzeczeni:
Wchodzimy do muzułmańskiej części miasta. Na jednym z orientalnie wyglądających straganów kupuję ładną bransoletkę. Mimo, że zbliża się już 19:00, nadal jest bardzo gorąco. Przysiadamy więc w jednej z knajpek i raczymy się widokiem oraz prirodną lemoniadą (jak ktoś tego nie próbował w Cro, niech żałuje, pyyyycha
):
Po chwili odpoczynku wznawiamy nasz spacer. Tym razem wychodzimy poza Stare Miasto. Mijamy jeden z meczetów na głównej ulicy, przy którym znajduje się cmentarz (po bośniacku: harem
):
Robi się nam smutno... Wszystkie groby pochodzą z 1993 i 1994 roku...
Obeszliśmy już sporą część centrum, a zaczyna się ściemniać. Wracamy na Stare Miasto:
I znowu przysiadamy na prirodną lemoniadę (wodę mineralną z dużą ilością naturalnego soku z cytryny; po przyjeździe sami często taką pijemy
), tym razem w małej knajpce tuż przy wejściu na Most:
Wieczór w Mostarze jest cudowny, miasto nabiera szczególnego uroku. Nie chce mi się wracać, ale mamy jeszcze jakieś 1,5 godziny jazdy przed sobą, a minęła godzina 21:00.
Na koniec nasz ostatni "rzut oka" na Most i Mostar nocą:
Czas minął tak szybko i ten wspaniały dzień obfitujący w wiele wrażeń (Počitelj, Kravica, Blagaj, Mostar) niestety dobiega końca... Wracamy na camping "Male ciste".
A jutro rano płyniemy na Hvar