Baśka
Ciepło się robi, więc czas, trochę, ochłodzić towarzystwo
O cmentarzu fortecznym w Modlinie już pisałem kiedyś.
Korzystając z ładnej pogody, licząc, że z braku liści na chaszczach, będzie lepszy dostęp do niego, podjechałem na miejsce któregoś pięknego, zimowego dnia.
Trochę zapomniałem o tej wizycie, ale przypomniałem sobie dzięki niektórym gościom, którzy, jak się okazuje, zaglądają tu czasami i których witam
Niestety, nie zrewanżuje się odwiedzinami, bo, jak widać, zainteresowania mam inne
Dobra, cmentarz nie wyszedł. Fakt, że liści nie było, ale krzaczory i tak porastały spore połacie terenu, zaś leżący śnieg przykrył wykroty i dziury pod połamanymi płytami.
W sumie - nic ciekawego, a w każdym razie nic nowego.
To jak tak, to, akurat ten biały śnieg pasuje jako tło opowieści, opowiem o
Baśce ...
Kiedy odzyskaliśmy niepodległość, na garnizon modliński złożyły się jednostki, które przybywały do Polski z byłej carskiej Rosji.
Między innymi przybyli tu w 1919 roku
Murmańczycy, oddziały korpusów polskich, sformowane w okolicach Murmańska i Archangielska, które miały wejść w skład Błękitnej Armii generała Hallera.
Do Francji nie dotarli, ale walczyli z bolszewikami w ramach ekspedycji angielskiej, a po zakończeniu I wojny światowej zostali ewakuowani statkami do Polski.
W grudniu 1919 roku przybyli do Gdańska, a ich miejscem odpoczynku stała się modlińska Twierdza.
I tu dochodzimy do tytułowej Baśki ...
W batalionie płk. Juliana Skokowskiego znajdowała się ... biała niedźwiedzica
Baska
Wiosną 1919 roku została zakupiona na targowisku w Archangielsku przez pchor. Karasia.
Przypuszczam, że jej życie uratował, bo Polacy zawsze mieli słabość do zwierząt.
Wojtek, wiele innych zwierząt, choćby przygarniętych przez żołnierzy naszych dywizjonów bombowych, nierzadko biorących udział w lotach bojowych, zwierzęta asów dywizjonów myśliwskich, niestety, często przechodzący pod opiekę kolejnych myśliwców ... Wiele tych zwierząt było.
Ale wróćmy do Baśki. Szybko stała się maskotką oddziału. Z oswojoną niedźwiedzicą bawiły się nawet dzieci żołnierzy .
Kapitan Smorgoński, który stał się jej opiekunem, nauczył ją chodzić na dwóch łapach.
Jeszcze tego samego, 1919 roku, w grudniu, Murmańczycy brali udział w defiladzie w Warszawie.
Podczas tej uroczystości Baśka podała łapę Naczelnikowi oraz maszerowała na dwóch łapach wraz z oddziałem, wywołując entuzjazm w tłumie zebranych warszawiaków.
Jak widać, w legendzie o białych niedźwiedziach maszerujących zimą po ulicach Warszawy jest sporo, ba, bardzo dużo prawdy
Niestety, żywot niedźwiedzicy w Modlinie był krótki.
Żołnierze codziennie prowadzili Baśkę nad Wisłę, gdzie pływała sobie w zimnej wodzie.
Pewnego dnia, na początku 1920 roku, przepłynęła na drugi brzeg i pobiegła w kierunku najbliższych chałup.
Nie wiadomo, czy ze strachu, czy, co bardziej prawdopodobne, dla cennego, białego, futra, chłopi zadźgali ją widłami.
Żołnierze, którzy dotarli tu łodzią, musieli siłą odzyskiwać ciało zwierzęcia.
Baśkę pożegnano w twierdzy z wszelkimi honorami.
Skórę wypchano i postawiono w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
Po wojnie ślad po
Baśce zaginął ...
Pozdrawiam