piątek 16 lipca
Ranek, jak to ranek. W namiocie temperatura zaczęła szybko rosnąć, zdjąć już nie bardzo było co.
Trzeba było wstać
Prysznic, śniadanko, ładujemy tobołki do pontonu i nad wodę.
W wodzie, jak to w wodzie, ryby pływają.
Np crnej.
Przy samym brzegu widać je rzadko, lubią mieć kilka metrów wody nad sobą. Występują na wschodnim Atlantyku, od Portugalii aż do Zatoki Gwinejskiej i oczywiście w całym basenie Morza Śródziemnego. Niezbyt duże, przeważnie do 20cm, smaczne. Ze względu na nieduże rozmiary rzadko łowione. Używane jako przynęta przy połowie muren i węgorzy.
Charakterystyczny dla nich jest pas złoto błyszczących łusek.
A oto usata, i studium jej ogona.
Inne nazwy chorwackie dla tej ryby to: oćada, crnorep, češalj, mrkulja, ukuljata, ušatka, ušetka, usata, čarnorep, crnošiljac, črnorep, osata, ukuljat, hlamina i ušati crnorep. Usata jest drapieżnikiem, lubi czystą wodę i występuje w całym Adriatyku, dorasta do 30cm.
Trudno ją sfotografować w pojedynkę, przeważnie pływa w ławicach po kilkaset sztuk.
Okazuje się, że człowiek to też zwierzę stadne. Mieliśmy lenia, za daleko nie popłynęliśmy i mieliśmy okazję się o tym przekonać.
Kilka godzin poudawaliśmy, że jest fajnie, ale nam się znudziło. Wróciliśmy na camp, zjedliśmy tradycyjne musli z jogurtem i ruszyliśmy do Vrbnika. Daleko nie było, około 30 km.
Oto i on na tle velebickiego pogórza. Nad miasteczkiem góruje, wybudowany na 50 m skale, kościół św. Jana Chrzciciela.
Końcowy fragment drogi do Vrbnika wiedzie wśród winnic. Kilka serpentyn i wjeżdżamy do miasteczka. Parking i parkomaty już na nas czekają
Natomiast pan, który ma turystom rozmieniać pieniądze na drobne do parkomatów, wedle informacji okolicznych sklepikarzy właśnie "udał się" na plażę. Sklepikarze są zgodni w jeszcze jednej sprawie, nie mają drobnych i moich 50 kun nie rozmienią. W koncu znalazłem jednego, który się wyłamał
.
Vrbnik to prawdziwy labirynt urokliwych uliczek i zaułków.
I wszystko stare, albo bardzo stare, z wyjątkiem śmieci oczywiście
.
We Vrbniku jest
najwęższa uliczka Europy . Myśmy się o niej dowiedzieli troszkę za późno
.
Kościelna wieża jest dobrym drogowskazem.
A w kościelnej bibliotece są b. bogate zbiory ksiąg pisanych głagolicą.
Przyjemnie się włóczy po vrbnickiej starówce. Portowa zatoczka również urokliwa. Ale samo nabrzeże nieciekawe, stary socjalistyczny beton.
Wygląd miasteczka psują również, położone przy samym nabrzeżu, zakłady winiarskie. Duma miasteczka, w winiarni przedwojenne dyplomy. Ale odrapane hale kryte omszałym eternitem wyglądają b. nieciekawie.
Nawet nie zrobiłem zdjęcia. Ale wystarczy się odwrócić i znów jest pięknie.
Zakłady winiarskie ozdobą miasteczka na pewno nie są, ale ich produkcja znana jest w całej Chorwacji. I poza jej granicami też
Vrbnicka Zlahtina, produkcja przemysłowa.
I Vrbnicka Zlahtina, produkcja domowa, piwniczka na starówce
.
Ale na kolacyjkę wróciliśmy jednak do Baski, wreszcie mogłem zdegustować swoje dzisiejsze zakupy
Laku noć
Nastavak sljedeći tjedan