Serdecznie witam pierwszych gości
29 kwiecień: Niedziela-W drodze do i pierwsze spotkanie z Rovinj
W sobotę od samego rana walczyliśmy z pakowaniem i zbieraniem najpotrzebniejszych rzeczy. Zeszło nam z tym trochę czasu, bo trzeba było zabrać mnóstwo sprzętu nurkowego. Same butle stanowiły już pokaźną ilość bagażu
Późną nocą ruszyliśmy najpierw w kierunku Chałupek, później Wiednia, Ljubljany- tak, tak tym razem nie korzystałam z mojego ulubionego objazdu: Mureck, Lenart, Ptuj.
Zapłaciliśmy 15 euro. Z dużym bólem serca, ale zapłaciliśmy i pomknęliśmy w kierunku słoweńskiej stolicy, po to by zaraz później znaleźć się w Chorwacji.
Na pierwszy rzut oka była to inna Chorwacja niż ta, którą cieszyłam się każdego lata.
Jakaś taka bardziej zielona, z niesamowicie brązową (czerwoną?) ziemią, nie było słychać cykad ani nie można było wyczuć w powietrzu tego charakterystycznego, uwielbianego przeze mnie zapachu.
Chorwacja, to jednak Chorwacja.
Byłam niesamowicie szczęśliwa i z mapą w ręku, niecierpliwie oczekiwałam tabliczki z napisem Rovinj, bo tam mieliśmy spędzić ten majowy tydzień.
Znalezienie apartamentu zajęło nam może 20 minut.
Podjęłam nawet próbę targowania, ale jakoś mi nie wyszło.
Gospodarz rzucił cenę 35 euro, ja zrozumiałam 45 i z zadowoloną miną zapytałam, czy zejdzie na 35... no to on z uśmiechem, że tyle właśnie chce: three i five.
I potargowane
Przenieśliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyliśmy w poszukiwaniu bazy nurkowej.
Mieliśmy dokładny adres, więc nie przewidywaliśmy większych problemów, jak się później okazało niesłusznie
Do dziś pamiętam, że w przewodniku i na stronie www była podana ulica Dobrile. Ale im bliżej byliśmy tej ulicy, tym bardziej oddalaliśmy się od morza. Coś było nie tak, bo chyba powinno być na odwrót, baza nurkowa powinna być nad samiutką wodą.
Okazało się, że to był adres, gdzie centrum nurkowe było tylko zarejestrowane. Gdzie jest w rzeczywistości? Szukajcie, a znajdziecie
Szukaliśmy.
Cdn