Jak pisałem nadszedł poniedziałek...
Wstałem rano i wybrałem się umyć auto do kuzynki (ma karchera i dużo miejsca wokół domu. Poza tym mogę liczyć na darmową kawę . Przy okazji podwożę żoninio do pracy. Nagle zauważam, że klima coś słabo chłodzi. Ja pierdziu!
Mówię do G.: "Czujesz że coś słabo wieje?...''
''...eee tam wydaje Ci się...''
''Mówię Ci, że słabo... '' ...<tu wstawcie parę przecinków, w stylu K...a!>
"Nieeee nooo... tylko nie mów, że wysiadła dzień przed wyjazdem!" (byłem naprawdę wściekły)
Nie dojeżdżam do kuzynki, a skręcam po drodze do warsztatu. Tam gość mówi, że to sprężarka i trzeba poszukać używanej, bo nowa to ok 1200 zł . Gdzie ja mu teraz znajdę sprężarkę na dzień przed wyjazdem. Myślę - ''może gość się myli. Pojadę sprawdzić jeszcze gdzieś indziej'' Jadę do dealera VW. Tam mi mówią, że żeby w ogóle coś sprawdzić muszę przyjechać w środę - terminy ! Dzwonię do innego warsztatu - to samo, przyjmą mnie najwcześniej w środę (jestem już spocony - przecież wtedy mamy być już w drodze
Pamiętam czasy gdy jeździłem w lecie (jeszcze wtedy z jednym małym dzieckiem) na wakacje, samochodem bez klimatyzacji. ...To była masakra! A gdzie tam do CRO, bez klimy, z małymi dziećmi! Jeśli chodzi o mnie nie wyobrażam sobie takiej opcji.
Dzwonię do ''śwagra'', który kieruje mnie do znajomego w jednym z warsztatów. Tam diagnozują, że to jakiś zaworek, ale sprężarka musi iść do regeneracji. Samochód został w warsztacie. Tłumaczę całą sytuację i ślicznie proszę mrugając do faceta rzęsami... a nuż trafię na "tego z preferencjami...'' (hehe nauczyłęm się tego od żony )
Gościu powiedział, że na jutro w południe POWINIEN być gotów... Zobaczymy!
No ok... samochód tak jak mówili okazał się być gotowy na drugi dzień rano. Dodatkowo wymienili czynnik, odgrzybili klimatyzację i zrobili przegląd samochodu. Za przegląd nie musiałem płacić
No i, nie licząc tego, że zepsuł mi się jeszcze zamek w drzwiach w domu, szczęśliwie dotarliśmy do godziny wyjazdu