10 dzień (11.09.2007r.)
Dziś poranek wita nas słońcem, ale i niestety coraz większa ilością chmur..Śniadanko obowiązkowo na tarasie..piękne widoki..eh można tak siedzieć i siedzieć
Jednak około południa zaczyna się chmurzyc i ostro wiać..
Dziś z plażowania nici.
No nic, nie ma tego złego, dziś postanawiamy powłóczyć się po Orebic i bliżej poznać to miłe miasteczko
Miasto zajmuje południowo-zachodnią część półwyspu, nad oddzielającym go od Korčuli Pelješkim kanałem, u podnóża najwyższej na Pelješacu góry Sveti Ilija (961 m n.p.m.). Góra chroni mieszkańców przed zimnymi wiatrami z północy, dzięki czemu zawsze jest tu odrobinę cieplej niż w mieście Korčula.
Początkowo zwała się Trstenica, dopiero w XVI w. przemianowano ją na Orebić, dla uczczenia żeglarskiej rodziny, która zasłużyła się m.in. wzniesieniem obronnej warowni. Miasto wyrosło na duży ośrodek żeglugi morskiej - wielu kapitanów dubrownickiej floty pochodziło właśnie stąd.
Zaczynamy od snucia się promenadą nadmorską, która w Orebic nie wygląda szczególnie..Jednak mi się podoba..kilka konob, lodziarnia, Muzeum Morskie....zupełnie inaczej niż na Riwierze Makarskiej...cisza, spokój, mało ludzi...
Dziś miasteczko wygląda jakby turyści o nim zapomnieli..
Co jakiś czas mijamy pary, dużo anglików i francuzów..okazuje się, żę są to turyści z hotelu..
Większość z nich to emeryci
Wiatr mocno wieje, jednak jest ciepło..Oczywiście robimy zdjęcia..jak zwykle na dwa aparaty, fotek nigdy nie za dużo
Orebic naprawdę robi wrażenie..dużo tu starych budowli..wille z pięknymi ogrodami..te kwiaty, te kolory przepięknie ... niektóre opuszczone, zapomniane...mają jednak swój tajemniczy urok...
Tajemnicze ogrody..
Orebić posiada wielką piaszczystą plażę w zatoce Trstenica ..Gdy do niej dochodzimy okazuje się, że na plaży dość sporo ludzi...nie groźny im wiatr i czarne chmury na horyzoncie..mi ta plaża nie odpowiada..wolę bardziej kameralne zakątki
Snujemy się wąskimi uliczkami..Wszędzie jest coś ciekawego do obejrzenia...
Nie przypuszczałam , że Orebic na tyle do zaoferowania...
Gdy tu przyjechaliśmy myślałam, że jest to typowy kurorcik z ładnymi willami, plażami i krajobrazami..jednak Miasteczko ma swoją długą historię...swój klimat..podoba mi się tu coraz bardziej..
Spacerujemy koło portu ,sporo łódek i jachtów..
Chmur coraz więcej, nie wygląda to dobrze..myślałam , że na wieczór się rozpogodzi, no cóż..chyba będzie padać..
Opuncja..rodzaj roślin z rodziny kaktusowatych ..tak spodobały mi się owoce pięknego fioletowego koloru, które rosły blisko portu, że musiałam je wziąć do łapy i co...dłoń pokryła się kolcami..potem godzinę mi zajęło wyciąganie ich...eh..wiedziałam jak to się skończy moja ciekawość..
Mąz oczywiście uwiecznił moja głupotę
Mijamy Muzeum Morskie, ale zamknięte..trudno nie zwiedzimy go..
Po kilku godzinach poznawania miasteczka postanawiamy coś przekąscic..idziemy na Pizzę do pobliskiej konoby..ceny dość wysokie, pizza nie najgorsza, ale w Cro jadałam lepsze szczególnie w Primosten...jednak wszystko rekompensuje widok..stolik mamy przy samym morzu, widok na Korcule...
Wieje wiatr, z daleko widzimy poprzewracane łódki na morzu..taka pogoda ma swój urok...
Snujemy się jeszcze przy porcie i oglądamy Św. Eliasza zasłoniętego przez gęste chmury..w tle nasz apartament, widok naprawdę niesamowity...
Wiatr coraz mocniej wieje, robi się chłodniej, chyba zaraz zacznie padać...powoli zbieramy się do naszego apartamentu...wieczór spędzamy przy winku na tarasie, pod ciepłym kocem, gdyż mocno się ochłodziło
Z daleka widać światełka na Korculi, które odbijają się w Jadranie..
Jednak jest pięknie..płw.Peljesac zrobił na mnie mocne wrażenie, wszędzie te gaje oliwne, te winorośle, te piękne kwiaty..kolory...te zapachy...nic mi do szczęście nie potrzeba..
Zaczyna padać..mamy nadzieję, że jutro jednak będzie już pogodnie gdyż chcemy wreszcie zawitać na Korculę.