Re: Zugspitze, Wodospady Krimml ,Neuschwanstein i ..........
napisał(a) wajheczka » 18.01.2014 11:10
Po skoczni kierunek dom. Przejechałem jakieś 20 km i na autostradzie środkowy tłumik odpadł. Pech. Nie do końca. Będzie okazja zanocować w hotelu w końcu planach był nocleg w hotelu a nie pod namiotem i chciałem zobaczyć jak te bawarskie domki wyglądają od środka. Na szczęście stało to się w pobliżu parkingu więc zjechałem na niego i mając assistance w Warcie postanowiłem z niego skorzystać. Dlatego opisze jak wyglądała pomoc bo jadąc na wczasy wykupuje się ubezpieczenie i w razie awarii ma się nadzieje ze pomoc będzie przebiegać bezproblemowo i szybko , pewnie w 99% tak jest ja byłem tym 1 % który …. Ale po kolei. Auto na podnośnik ja pod oglądam czy nie da się coś zrobić samemu ale niestety nie da się. Telefon do Warty zgłaszam awarie na autostradzie nr 95 nr słupka 59 kierunek na Berlin. Dokładniej już się nie da określić miejsca postoju. Zgłoszenie przyjęte czas czekania do 2 godz maksymalnie. Jest 13 godz. Czekamy. Dziewczyny zachowują stoicki spokój ja spaceruje po parkingu tam i z powrotem czekając na lawetę. Ma auto zawieść do warsztatu a nas do hotelu. Wszak dziś niedziela i żaden warsztat nie pracuje. Po dwóch godzinach spaceru ścieżka wydeptana lawety nie widać. Jest 15. Telefon z warty gdzie Pan jest bo laweta wyjechała ale nas nie znalazła i wróciła się do bazy. To pytanie była o tyle dziwna bo jest jedna autostrada w Niemczech o nr A 95 jest jeden kierunek do Monachium na tej autostradzie i jest jeden słupek z nr 59 i jak tu nie można znaleźć auta to trudno w to uwierzyć. Jak by mi się zepsuło auto w lesie ,na pustyni to bym mógł zrozumieć ze może mnie laweta nie znaleźć ale na autostradzie???. Mam czekać następne 2 godziny. Wybiła 16 więc godzina czekania minęła dzwonie do Warty musze im powiedzieć parę słów bo zaczyna mnie ta ich obsługa wk….. O dziwo skończyłem rozmowę i laweta podjechała. Auto załadowane i okazało się ze wszystkie osoby z mojego auta mają wsiąść do szoferki lawety. W kabinie lawety oprócz fotela dla kierowcy były jeszcze dwa fotele dla pasażerów a nas było 3 osoby. Jechali my w ten sposób ze we trójkę upchali my się na tych dwóch fotelach, bez zapiętych pasów ja siedziałem na lewarku do zmiany biegów . Wyglądało to tak jak bydło które wozi się ciężarówką albo ryby w puszce. Nie rozumiem jak w Niemczech gdzie dba się bardzo o bezpieczeństwo mogło coś takiego mieć miejsce. Jak by nie to ze bateria w telefonie była na wyczerpaniu to byłby znowu telefon do Warty bo łaski nikt nie robi jak jest w umowie ze jest transport do hotelu zapewniony to ma być zapewniony w normalnych warunkach. Po przyjeździe do warsztatu i zostawieniu auta na parkingu kierowca powiedział ze mamy bagaże położyć na lawecie (tam gdzie wcześniej było auto ) i zawiezie nas do hotelu. Mamy położyć nasze bagaże na lawetę w miejsce gdzie jest (w małych ilościach) piasek ,brud ,kurz, drobny kamyczek, drobne plamy po oleju i płynach eksploatacyjnych i błoto. Po zajęciu miejsca w kabinie czyli ścieśnieniu się kierowca kazał aby jeden z nas patrzył cały czas na bagaże czy w czasie jazdy nie spadają z lawety. Sytuacja jaka z filmu komediowego ale mi nie było do śmiechu. Na szczęście w czasie pseudo -transportu do hotelu żaden bagaż nie spadł z lawety. Jak by to się działo za naszą wschodnią granicą to bym się nie zdziwił ale za zachodnią jestem. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić obywatela Niemiec żeby w ramach ubezpieczenia był tak obsługiwany. Zajeżdżamy przed hotel kierowca wchodzi do hotelu po chwili wychodzi mówi ze nocleg załatwiony odjeżdża. Idziemy do środka a tam niespodzianka. W recepcji jest polka Dorota , mówimy ze przed chwilą był tu kierowca z assistance który załatwił nam tu nocleg w ramach ubezpieczenia. Odpowiedź żaden nocleg nie jest załatwiony możemy nocować ale musimy zapłacić. OOOOOOOO siadam i znowu telefon do Warty ale tym razem jest głośno i mało przyjemnie bo tego wszystkiego to już za dużo się naskładało. Kazują chwile poczekać. Czas ciągnie się . W końcu telefon do recepcji i jest nocleg. Nasz pobyt został zgłoszony jako pobyt troje pracowników budowlanych z polski. Skoro nie jesteśmy pracownikami tylko turystami to przez chwile nie było dla nas miejsca. Nieporozumienie wyjaśnione idziemy do pokojów . Myślałem ze już mnie żaden telefon z Warty nie zadziwi ale się myliłem. Musiałem poczekać tylko do następnego dnia. Od Doroty dowiaduje się ze w tym samym hotelu są Polacy którym auto się zepsuło i mieli naprawiane w tym samym warsztacie co będzie moje a w dodatku kierowca umie niemiecki więc pojedzie ze mną w poniedziałek po śniadaniu do warsztatu i wytłumaczy co jest zepsute i zapyta o koszty naprawy i czas czekania. Ja niestety niemieckiego prawie nic nie umie więc mi by zeszło tam dłuższą chwile a tak to będzie szybko.