Łał ile tu ludków
Ale będzie siara jak relacja nie spełni oczekiwań.
A raczej na pewno nie dorastam do pięt weteranom
Dobro jutro wszystkim! Serdecznie witam nowo przybyłych
Niestety jako ojciec, a od dwóch lat także matka w jednym
mam mało czasu, a muszę go jeszcze dzielić pomiędzy rodzinę i forum
Nawet teraz dzieciaki mi nie dają spokoju, bo obiecałem im wyjazd, by się wyrwać z domu i biegają koło mnie, a ja im mówię: "już, już jedziemy
" trochę ciężko mi się skupić...
Mimo zmęczenia chłonąłem widoki jak gąbka. Mijamy słynną tablicę Riviery Makarskiej i szukamy Breli. Widzę zjazd, więc zjeżdżam. Mimo wczesnej pory (8-9) jest straszny ruch i dużo turystów. Przejeżdżamy powoli szukając tabliczek gospodarzy "Apartmani" . Jeździmy dość długo, nie ma gdzie zaparkować, a ponieważ cały czas widać domki, więc przejeżdżamy jeszcze parę km. Przekonani, że cały czas jesteśmy w Breli (nie ma żadnych tablic innych miejscowości, nie widać granic miasteczka -a może to zmęczenie?) w końcu parkujemy na jakimś parkingu przy morzu. Strasznie kleją mi się oczy i prawdę powiedziawszy wcale nie mam chęci na szukanie zakwaterownia. No ale przecież nie będziemy nocować w karocy... Zostawiamy małego w samochodzie i idziemy szukać kwater...
:D ...wróć... zabieramy małego z samochodu i idziemy szukać kwater;). Po podpytaniu może dwóch napotkanych tubylców okazuje się, że te najbliżej plaży są zajęte. Ponieważ na horyzoncie zamajaczyło biuro pośredników, stwierdziliśmy, że idziemy do biura. Przynajmniej rozpatrzymy się jak wygląda oferta.
Rozmawiam z panią, a ta przedstawia mi "jakiegoś apartmana". Okazuje się, że cenowo nam nie odpowiada. Pani chce 55, ew. 50 E za taką sobie kwaterkę... Dziękujemy i mówimy, że się zastanowimy. Idziemy dalej. Widzę tabliczkę u gospodarza. Wchodzimy, pani pokazuje pokój... Ło matko! Masakra! Mały, ciasny,brzydki i za 60E - tyle że bliżej plaży. Grzecznie dziękujemy i idziemy dalej.
Wychodzimy wyżej i widzimy piękny apartamentowiec. Zaczepia nas pan i proponuje abyśmy obejrzeli jego włości. Ja pytam ile, a on, ciągnie nas i mówi, że pogadamy jak sobie zobaczymy pokoje.
Wychodzimy, oglądamy i... jesteśmy zachwyceni. Duże apartamenty piękne meble, wielki taras z widokiem na morze...ale znowu za drogi
Rozmawiamy o cenie, ale Pan nie zejdzie tyle ile byśmy chcieli. No nic. Szukamy dalej... Pan pyta ile chcemy przeznaczyć na pokoje. Mówimy, że do 40 E. Pan gdzieś dzwoni i każe nam iść ze sobą. Jakieś 50 metrów dalej doprowadza nas do domu, gdzie rozmawiamy z właścicielką. Pokazuje nam pokoje. Środek bardzo nam odpowiada. No i jest klima, co było warunkiem koniecznym do wynajmu. Przyznam się szczerze, że nie wiem jakbym poradził sobie bez tego urządzenia. Było tak niesamowicie gorąco, że budziłem się w nocy i włączałem na chwilę ją, by ochłodzić powietrze (nie chciałem, żeby chodził cały czas ze względu na młodego). Niestety to parter i"bez tarasu z widokiem". Po krótkim zastanowieniu się decydujemy się. Jako taras robił plac przed oknem z którego korzystałem nagminnie wychodząc przed dom
(było szybciej niż przez drzwi
). Po zniesieniu bagaży krótki odpoczynek/spanko.
Pokoje nie były za duże, ale czyste, meble ładne. Właścicielka doniosła dostawkę, ale nie korzystaliśmy z niej w nocy. Czasem młody tam spał sam. Tu foto znów robione komórką. Przepraszam za bajzelek:)
nasz "tarasik"
"Nasz domek"
przed domem
za domem
Po przebudzeniu ruszamy na obchód "Breli". Jest pięknie ... Pogoda wspaniała, ciepło, bezchmurnie. Całkiem blisko nas jest piekarnia, niżej ryneczek, gdzie można dostać owoce. Do morza trzeba było pokonać trochę schodów. Nie przerażało mnie to, bo pochodzę z Sanoka, a tam centrum jest na wzgórzu i także pokonywałem non stop dziesiątki/setki (zależy którymi schodami
) schodów po prostu się przemieszczając
My przemieszczając się z małym i wózkiem chodziliśmy "dookoła". Przyznam się, że i tak było stromo i często pchałem wózek przed sobą, na wyciągniętym rękach, na wysokości głowy (znaczy się byłem bardzo pochylony
)
Jak chodziłem sam, co jak potem się okazało, zdarzało się nader często korzystałem ze schodów.
Dni mijały nam na błogim leniuchowaniu, spacerowaniu, lekkim plażowaniu i podziwianiu widoków.
Na razie muszę lecieć, bo dzieciaki dają mi coraz bardziej w kość