Re: Znów wędrujemy ciepłym krajem... rodzinna wyprawa bałkań
……..
…Macedonia przywitała nas jeszcze większym upałem aniżeli pożegnała nas Serbia… termometr w samochodzie, w okolicach Skopje pokazywał 36 stopni… jechaliśmy obwodnic Skopje… co chwila witały nas bramki i należało zapłacić jakieś drobniaki po 20, 30 dinarów za przejazd bramką… cały przejazd od granicy aż do końca obwodnicy Skopje kosztował bodajże 180 dinarów czyli 3 euro…
Co ciekawe – pierwsza bramka kosztowała bodajże 60 dinarów, czyli 1 euro. Dałem gościowi 50 euro. Ten wydał mi 45 euro i 240 dinarów… moja małżonka… licząc resztę, nie zwróciła uwagi, że są tam wymieszane euro i dinary i powiedziała mi, że mamy 285 dinarów… pomimo gorąca szybko przeliczyłem, że coś tu nie gra… wyzwiskom nie było końca… to znaczy koniec był w momencie, gdy zobaczyłem, że to jednak nie same dinary…
Droga do Ochrydu (Ochrydy?) to taka długa zakopianka… akurat była niedziela więc był bardzo duży ruch w kierunku Skopje, natomiast my jechaliśmy praktycznie sami… Pomimo niewielkiej odległości jedzie się dosyć długo, serpentyny…góra… dół… znowu serpentyny…i tak w kółko…
Swoją drogą nie wiem jak powinno się prawidłowo mówić. W Polsce jest to raczej Ochryda a w Macedonii to raczej Ohrid.. Mnie bardziej przypada do gustu nazwa Ohrid i legenda związana z tym, że gdy ludy Słowiańskie zobaczyły to miejsce w IX w. wykrzyczały „och, rid!” czyli „och, wzgórze!”
Około 19 zawitaliśmy do bram Ochrydy… i też wykrzyczeliśmy „och rid!”
no i zaczęły się poszukiwania naszego apartmanu – Vila Joce…
Oczywiście numery domów to sprawa umowna… ale jakże byłoby inaczej… Joce stał już na drodze i czekał na nas… przywitał nas z otwartymi ramionami… pokazał gdzie zaparkować i pokazał pokoje… niestety Joce pomylił się w rezerwacjach i nasi znajomi dostali klitkę a nie pokój… Joce pomógł nam się rozpakować… poczęstował kawą… i rakiją…
…następnie wręczył nam mapę Ochrydy… i poszedł z nami na rekonesans… pokazał gdzie całodobowy sklep… pokazał gdzie dobre i tanie jedzenie… pokazał którędy na stare miasto… pierwszy dzień w Macedonii dobiegał końca… wrzuciliśmy po pysznej Pleskawicy, dokończyliśmy z Joce rakiję… i zapadła noc…
… następnego dnia… pomimo rakiji… udało się wstać bardzo wcześnie… przynajmniej ja tak uczyniłem…
i o to jak przywitał mnie Ochryd…
Główny deptak Ochrydy – jeszcze pusty…
Widok na jezioro
Poranny jogging… miałem się przyłączyć…
Tam u góry to twierdza…
Maleńki port
Ochryda wręcz wlewa się do Jeziora…
Pejzaż w powieki miękko wsiąka…
Jeden z moich ulubionych tematów…
Macedończycy są bardzo dumni ze swojego kraju… flag jest mnóstwo na każdym kroku…
Jeden z kilku minaretów w mieście
Spacer zakończyłem Przed fontanną perłową…