W sobotę rano pogoda zaczęła się znowu psuć, to znaczy że dzisiaj jakaś wycieczka.
Padło na Blagaj, wyruszamy po śniadaniu, niestety akurat dzisiaj mamy kłopoty z netem i nie możemy dokładnie sprawdzić jak dojechać. Musimy zaufać GPSowi, wpisuję Blagaj i pokazuje mi 140 km więc dystans się mniej więcej zgadza, wiem że to koło Mostaru, więc bez dalszego sprawdzania Duży Błąd, normalnie wielbłąd
)jedziemy.
Na początku nawet fajnie, droga nie najgorsza,pogoda się troszkę poprawiła na granicy prawie bez korka
jest super.
Dojeżdżamy do jakiegoś jeziorka, widoki super więc kilka fotek, jestem ciekaw gdzie to jest dokładnie, ale nie chce mi si e teraz sprawdzać na mapie więc robię fotkę telefonem będę miał namiary gps, a mogłem wtedy sprawdzić ile kłopotów by to zaoszczędziło
Teraz już wiem było to jezioro Buśko.
Jedziemy dalej, pogoda zaczyna się załamywać. Zaczęło lać, po prawie dwóch godzinach jazdy zaczynam się zastanawiać czemu nie ma jeszcze znaków na Mostar ?????
Spokojnie czekam na jakąś miejscowość i sprawdzę sobie mapę, o widzę jakąś tablicę, ooooo kur...czę Banja luka 50 km COOOOOO? gdzie ja jestem? No trudno stało się, jesteśmy na jakimś totalnym zadupiu, trudno odpuszczamy sobie blagaj, jedziemy do Mostaru. Zawracamy, kolejne prawie dwie godziny w aucie ale teraz GPS już pod kontrolą mapy.
Widoki po drodze super
Po jakimś czasie widzimy drogowskaz BLAGAJ 35 km
No to jednak jedziemy zobaczyć klasztor
Po ponad czterech godzinach jazdy jesteśmy na miejscu, już nie pada za to jest bardzo gorąco i duszno, termometr w aucie pokazuje 38st. celsjusza
Najpierw idziemy coś zjeść, siadamy w restauracji przy rzece, od wody wieje orzeźwiający chłód, widoki cudne, nawet rodzinka się relaksuje i przestają się tak na mnie dąsać
Po dobrym obiedzie z duuuużym deserem idziemy połazić
- Dzikie kapary