4. Dzień 3 - Dubrovnik i Ston
Zgodnie z wczesniejszym planem wycieczka nr 1 to Dubrovnik i jak czas pozwoli to jeszcze Ston. Ruszamy wcześnie rano i pustą magistralą szybko docieramy na miejsce. Granice z BIH to tylko machanie rękami "dalej". Punkt pierwszy to wjazd na Srd i panorama miasta. Dzięki forum oczywiście bez problemu znajduję zjazd na Bosankę i.... cholera nie wiedziałem, że ten wjazd jest taki fajny
. Dziewczyny zamykają oczy a kierowcy z nieukrywaną radością pokonują kolejne zakręty. Temperatura silników rośnie ale koniec końców "dziadki" wytrzymują ten podjazd.
O samej panoramie nie ma co mówić od tego są zdjęcia. Chociaż ja przed wyjazdem obejrzałem ich setki, a na żywo to jest całkiem inna bajka.
Po sesji zdjęciowej zjeżdżamy na dół w poszukiwaniu parkingu. Droga w dół była nieco bardziej utrudniona bo trzeba było stoczyc kilka potyczek na mrugnięcia światłami z miejscowymi taksiarzami. Wynik pojedynków remisowy. Parking znajdujemy pewnie najdroższy z możliwych, podziemny, 15 kn/h ale co tam, spieszy nam się na mury.
Punkt drugi to własnie mury miejskie. Tutaj też żadnej "ameryki" nie odkryliśmy. Ludzi jest sporo i nie wyobrażam sobie tu być w sezonie. Trochę fotek poniżej. Jest bardzo gorąco i wycieczka wykańcza powoli słabsze ogniwa ekipy, zamiast kontemplować piękno zaczynają marudzić
Mała M oczywiście w połowie drogi chce siusiu więc czeka nas jeszcze zejście na dół i powrót na górę. Na szczęście było to w okolicy innego wejścia. Pod koniec spaceru część załogi marzy już tylko o zejściu i orzeźwieniu się wodą z fontanny Onufrego.
Ufff .... jesteśmy na dole. Teraz spacerek przez Stradun i poszukiwanie miejsca na obiad. Knajpki Wam nie polecę bo nie pamiętam jak się nazywała, mogę ewnetualnie na google maps pokazać. Jedzenie dobre (cevapcici, dorady) ale najbardziej zapamiętamy to miejsce ze względu na zwrócone przez kelnera 200 kn przypadkowego napiwku. P skleiły się banknoty i zamiast 200, które miały być zapłatą za obiad wraz z napiwkiem kelner dostał 400.
Z pełnym żołądkiem możemy teraz spokojnie "poszlajać" się po starówce. Słowo to jest odpowiednie bo celu konkretnego już nie mamy więc spacerujemy zachwycamy się uliczkami, budynkami, fontannami. P ma urodziny więc w cukierni kupujemy mini torcik i świeczkę i na środku ulicy śpiewamy mu 100 lat. Niestety musimy powoli uciekać z tego przepięknego miasta, na pewno tu kiedyś wróce, obiecuję sobie i poświęce mu więcej czasu. Jeszcze tankowanie na INA zakupy w KONZUMie w porcie i jedziemy do Stonu.
Mówiłem jest, że wycieczką bylismy już zmęczeni i kiedy wysiedliśmy na parkingu pod murami w Stonie, załoga z przerażeniem spojrzała w górę, a P rzekł "Chyba kpisz ?"
Oczywiście pół żartem i za chwilę byliśmy już przy wejściu. Do zamknięcia było 20 min., bylismy zbyt zmęczeni żeby iść aż do Małego Stonu więc zaliczyliśmy tylko "małą pętle" nad Stonem i wracamy do Zivogosce. Zmęczeni ale szczęśliwi.
[img]https://lh6.googleusercontent.com/-5JrjSYgmZIw/Tn9o_6s_YxI/AAAAAAAAHM0/DEJ0d75A4wA/s720/2011.09.07_0799.jpg[img]
po drodze robimy jeszcze zakupy