
A pomysł na taką wyprawę powstawał tak...
Po raz pierwszy do Chorwacji pojechaliśmy w 2006r. Po długiej lekturze tego forum wybór padł na Orebić. I było super, tylko ... nasz saabiaczek nie miał klimatyzacji. A że my lubimy dużo jeździć i zwiedzać, a jazda bez klimy nie była przyjemna, to już wtedy było postanowione, że wrócimy do Orebića, ale samochodem z klimatyzacją. I zaraz po powrocie do domu rozpoczęły się poszukiwania nowego samochodu, (choć saaba było naprawdę żal, bo był super). Wreszcie po dłuuuugich poszukiwaniach, (bo mój mąż nie kupuje banalnych samochodów) zakupiliśmy- lancia kappa. Automatyczna klimatyzacja, kombi - więc cały kempingowy sprzęt zmieści się bez żadnych ograniczeń...
I latem 2007r. znowu pojechaliśmy do Orebića. A że nasza lancia nie należała do samochodów bezawaryjnych (już wcześniej dała nam popalić


I wtedy postanowiliśmy, że wrócimy do Orebića w zimie. Właścicielka "naszego" kempingu ma dom, w którym są 4 apartamenty i wstępnie umówiłam się z nią, że przyjedziemy w lutym.
Z Radomia wyjechaliśmy 12 lutego 2008r. około godziny 5 rano. A że zimą dzień jest krótki, a my nie lubimy jeździć w nocy, zaplanowałam nocleg tranzytowy w Słowenii. Zarezerwowałam pokój w miejscowości Rogaśka Slatina - pokój dwuosobowy z łazienką -30euro. Polecam i dom - bardzo mili właściciele, i miejscowość - coś jak nasze Zakopane.

Następnego dnia raniutko ruszyliśmy dalej, a z właścicielem umówiłam się, że wracając też zatrzymamy się u nich na nocleg.
Nie przyznawałam się mężowi, ale miałam obawy, czy to dobry pomysł ten wyjazd do Chorwacji w zimie. Moje obawy zaczęły znikać, gdy zatrzymaliśmy się na parkingu na autostradzie, gdzieś za Zadarem. Wyszłam z samochodu, a tu cieplutko, zielone liście na drzewach, kwitnące kwiatki


Ruch na autostradzie niewielki, właściwie go nie ma ...

a krajobrazy piękne

Reszta wątpliwości znikła, gdy zjechaliśmy z autostrady do Breli. Słonecznie jak latem, zielono, jedne drzewa kwitnące, na innych dojrzałe cytryny, pomarańcze i mandarynki - na początku myślałam, że się przewidziałam



i jeszcze widok Jadranu ...


Do Orebića dotarliśmy dość późnym wieczorem, a rano ukazał się nam taki widok z naszego tarasu,

a z drugiej strony sv Ilij, na którego mamy w planach wejść.

c.d.n.