...
Po mszy idziemy na coś małego ... w sumie podobnie jak w Polsce - chłopy po mszy też szły do karczmy .
Najbardziej znany sklepik z likierem wiśniowym Ginjinha, w Lizbonie, znajduje się właśnie na rogu praca Rossio i św. Dominika.
Kolejka duża, ale idzie sprawnie, barman za parę groszy szybko polewa likierek, który spożywa się na zewnątrz ... i tu kolejna siupryza.
Słysząc kwiecistą narodową mowę, podchodzi do nas zwalisty, potężny ciemnoskóry człowiek i piękną polszczyzną, zaczyna wspominać swoje studenckie lata w Zielonej Górze.
Pan którego nazwiska nie potrafię powtórzyć, pochodził z Angoli, a do Lizbony przyjechał tak jak my ...na zwiedzanie.
No to chlup, za spotkanie .
Idziemy w stronę Tagu, ulicą Rua Augusta...jak większość tłumu
Po drodze pełno knajp, wszystkie z naganiaczami, niektórzy pięknie mówią po polsku.
Trochę mimów ... jest nawet nasz ulubiony święty Antoni, z ekspresyjną mimiką.
Po drodze zaliczamy obiadek, w jednej z równoległych do Augusta uliczek, w knajpce MOMA poleconej w IL.
Były tam zestawy obiadowe, stosunkowo niedrogie, jedzenie dość dobre, bardzo miły kelner.
Dość się udało, bo w Baixa ciężko trafić, na jakąś normalną i niedrogą knajpkę. Potem czytałem opinie na TA ... dość niepochlebne, ja nie miałem specjalnych uwag, ale może dlatego, ze byliśmy poza sezonem.
Po posiłku dochodzimy spokojnie do Praca do Comercio ...