Ferie zimowe się zbliżają - mamy jakieś plany? padło pytanie u nas początkiem stycznia. W zeszłym roku walczyliśmy z wirusem w styczniu wiec w głowach nam nie były wyjazdy, ale w tym chyba już gdzieś pojedziemy chyba?
Ciągnie nas nad Bałtyk w zimie ale już tak dwa razy ferie spędzaliśmy.
To może pojedziemy do Plitvic? Widzieliśmy na fotkach jak park pięknie wygląda w zimowej szacie i byliśmy tam już lata temu.
OK - jedziemy. Szybki wybór kwatery w pobliżu na bookingu i klik - rezerwacja. Ale co tylko dwa dni i wracamy?
No nie. To może jeszcze gdzieś nad Adriatyk? Tylko gdzie? - raczej blisko - Istria? byliśmy już tam. Ale po wschodniej stronie jeszcze nie? Dobra to szukamy.
Eksploracja bookinga trwa dalej i jest. Opatija, fajny apartament - cena niezła - zaklepane.
Odliczanie dni rozpoczęte. Codzienne obserwacje prognoz pogody i kamerek internetowych już weszło w krew. Ale im bliżej do wyjazdu tym więcej wątpliwości.
Niby jest zima w Plitwicach ale jakaś taka szara i prognozy jakieś takie wiosenne. Miał być śnieg a tu będzie deszcz i plucha. Chyba nam się już nie chce tam jechać.
Ale co teraz? Może jak już jedziemy do Opatiji to inna lokalizacja na Istrii? Booking znów w ruch i jest on - Vrsar - apartament z widoczkiem. Tu klik, tam odklik i mamy 7 nocy na Istrii.
No to zostało już końcowe odliczanie. Już po rezerwacji przypominamy sobie że mamy kupione bilety na koncert w wieczór przed wyjazdem. Nic to, damy radę i tak w noc przed wyjazdem męczy mnie reisefieber i spać nie mogę.
Nadchodzi piątek 18 lutego, o 19 jedziemy na koncert Grzegorza Turnaua.
Koncert jest świetny (w naszej nowej sali koncertowej w Bielsku - Cavatina Hall) no ale kładziemy się spać przed północą a o 3 rano pobudka i o 4 wyjazd. Chcemy być jeszcze na miejscu za dnia.
Jedziemy naszą stałą trasą - czyli Słowacja, Węgry, kawałek Słowenii. W Węgierskiej Górce tankowanie pod korek, potem tradycyjne zakupy w Tesco Szombathely i witamy Chorwację w Mursko Središće. Na trasie jak się można domyśleć korków nie uświadczamy. Niestety przed Zagrzebiem pogarsza się pogoda, pojawiają się chmury i zaczyna padać. Nie jedzie się już przyjemnie. Dodatkowo za Rijeką pojawia się mgła - humory się psują i zastanawiamy się jaka pogoda nas czeka na miejscu. Jednak po przedostaniu się na drugą stronę Istrii za tunelem Učka pogoda się uspokaja, przestaje padać i gdzieniegdzie pojawia się słońce.
Pojawiamy się na miejscu we Vrsarze po godzinie 15. Klucze do apartmana odbieramy w recepcji pobliskiego Hotelu Pineta (apartamenty są jego częścią).
Sam apartament jest duży i wygodny. Nie mam zdjęć wnętrza bo zapomniałem zrobić ale może w nim spać 5 osób. Sypialna 2 osobowa, duży salon z 3 kanapami i aneksem kuchennym i łazienką. No i balkon z fajnym widokiem.
https://www.booking.com/hotel/hr/apartm ... va.pl.htmlCo do ceny, za 4 noce zapłaciliśmy 171 EUR czyli niecałe 43 eur/dobę. W cenie jest możliwość korzystania z hotelowych basenów. W lecie są też zewnętrzne ale w zimie tylko jeden w środku. Można na miejscu w restauracji hotelowej kupić śniadania i obiady (10 i 15 eur) co do jakości nie wiem bo nie korzystaliśmy ale opinie na bookingu pozytywne.
Z ciekawości sprawdziłem ile chcą za nasz apartman w sierpniu - 4 dni 880 eur czyli 220 na dobę - cena raczej zaporowa jak dla nas.
Idziemy się wypakować, auto parkujemy na rivie pod oknami. Trzeba niestety wtargać toboły na 3 piętro.
Po rozpakowaniu i krótkim zadomowieniu (testowanie wifi, czystości łazienki, możliwości podłączenia Miboxa do TV i wyposażenia kuchni - kolejność nieprzypadkowa), idziemy na spacer zapoznawczy.
Palmy w dobrej kondycji
Kwitnący rozmaryn
Widoczki są
Jachty zaparkowane
Tłoku na plaży nie stwierdzamy
Potem jeszcze kolacja i kontemplacja zmieniającej się widokówki zaokiennej i nadszedł koniec pierwszego dnia.