Wstaje kolejny dzień. Dość tego lenistwa, trzeba się gdzieś ruszyć.
Jako że to nasza druga wizyta na Istrii mieliśmy dylemat co chcemy teraz obejrzeć. Ale doszliśmy do wniosku że nie będziemy się powtarzać. Pula, Rovinii, Motovun czy Grožnjan już widzieliśmy, dlatego tam nie pojedziemy.
Na pewno chcemy przejechać wzdłuż wybrzeża na północ ale ze względu, że dzisiaj jest pochmurnie wolimy ten dzień przeznaczyć na eksplorację interioru a nad morze wybrać się w kolejnym dniu.
Miejsce stacjonowania we Vrsarze naturalnie nakierowało mnie na cel dzisiejszej wycieczki. Przejedziemy wzdłuż Limskiej Dragi i popatrzymy co tam warto odwiedzić.
A co takiego ta Limska Draga? Nie jest geologiem żeby prowadzić tu wykład ale coś doczytałem a coś udało mi się zobaczyć więc może kogoś to zainteresuje. Każdy zna Kanał Limski, który jest częścią właśnie tej Limskiej Dragi czyli doliny lub wąwozu (nie wiem jak to określić prawidłowo). Jest to wąwóz utworzony przez kiedyś płynącą tu rzekę Pazinčicę, która ze względu na procesy geologiczne zmieniła bieg (wpłynęła pod ziemię). Wąwóz częściowo zalało morze i powstał Kanał Limski ale większa jego część przebiega lądem. Najlepiej zilustruje to mapka z wikipedii.
Nad Kanał Limski wrócimy później a na początek jedziemy do ruin zamku Dvigrad
Dvigrad to średniowieczne miasto i fort. Od XVIII wieku całkowicie zrujnowane i opuszczone ale wcześniej tętniło życiem i było zamieszkiwane nawet przez kilka tysięcy osób.
Ruiny zwiedzać można za darmo, nie ma żadnej kasy czy obsługi. Jednak do niektórych fragmentów nie ma dostępu po są zakratowane (nie wiem jak wygląda to w sezonie).
Całość robi bardzo ciekawe wrażenie szczególnie że kamienie obrośnięte są taką "romantyczną" zielenią. Niestety pogoda nie pozwala wydobyć ze zdjęć pełnego ich piękna. Brakuje błękitu nieba
Z ruin jest piękny widok na pobliski wiadukt w ciągu autostrady A9 spinający dwa brzegi Limskiej Dragi.
Wiadukt oddano do użytku w 1991 roku. Wznosi się 125 metrów ponad dnem doliny.
Zapuszczamy się między pozostałości miasta
i focimy dookoła.
Z góry ponoć lepiej widać.
Powoli idziemy do samochodu, byliśmy tu sami. Wcześniej minęliśmy się jedynie z grupą która przyjechała samochodem na francuskich tablicach.
Kolejny przystankiem naszej wycieczki jest Žminj. To też miasteczko z bardzo długą historią ale nie popadło w taką ruinę jak Dvigrad lecz z czasem zostało przebudowane i ze starej zabudowy niewiele już pozostało.
Ciekawy jest kościół Św. Michała Archanioła. Jest to kościół barokowy zbudowany na miejscu wcześniejszego małego zamkowego kościółka. Z ciekawostek na boczną fasadę przebudowano wcześniejszą zamkową ścianę.
Na frontowej ścianie rzeźba naszego wspólnego patrona (mojego i kościelnego
).
Obok miejskie studnie.
Idziemy w stronę wieży która pozostała po średniowiecznych murach.
Nie wiem czy jest zamieszkała, ale balkonik ma niczego sobie.
Obchodzimy jeszcze okoliczne uliczki odnajdując ślady nadchodzącej wiosny.
Żonkile w pełnym rozkwicie.
Tu też pięknie zakwitło ale nie wiem co to za roślina? Może ktoś rozpozna.
Wsiadamy do auta i jedziemy dalej ale to już w kolejnym odcinku. Zdradzę tylko że jedziemy do stolicy.