No to nadszedł czas na ostatni odcinek mojej relacji z Edynburga.
Po bardzo udanym koncercie i niemniej udanym afterparty wyszliśmy po raz ostatni podczas tego wyjazdu pospacerować po mieście.Ja zaopiekowałem się kolegą,który w dniu koncertu miał problemy zdrowotne.
No to idziemy.Obraliśmy kierunek na Princes Street.Stamtąd będziemy mieli widok na większość atrakcji Edynburga.
Troche się z kolegą zagadałem i dopiero na Princes Street zacząłem cykać zdjęcia
Na obu powyższych zdjęciach dominuje Scott Monument ale jest też mała ciekawostka.Widoczna na obu zdjęciach trójkątna tablica z napisem Princes Mall pokazuje wejście do.....tak-do centrum handlowego,które można łatwo przegapić bo znajduje się od poziomu ulicy w dół
Kolejne zdjęcia to Calton Hill z Nelson Monument(wieża z krzyżem) oraz National Monument of Scotland,który wygląda jak starożytne ruiny.
A tego Pana widziałem kiedyś w telewizji
Oczywiście chodzi mi o grajka-stoi przy Waverley Bridge od strony Princes Street
Idziemy dalej i mijamy Royal Scottish Academy na dachu której widzimy rzeźbe Królowej Victorii która panowała przez 63 lata, 7 miesięcy i 2 dni, najdłużej ze wszystkich brytyjskich monarchów.
Doszliśmy do miejsca z którego był fajny widok na Zamek więc poprosiłem kolegę o pare zdjęć
I na sam koniec kilka zdjęć z ulicy Elm Row,z okolic pizzerii Avanti gdzie się stołowaliśmy.Prowadzona przez polaków.Można tam bardzo smacznie zjeść i to nie tylko pizze ale także typowo polskie potrawy.Nam bardzo smakowało więc polecam!
I już miałem pisać że Street View troche rozkraczyło koła samochodów z ostatniego zdjęcia gdy nagle zasilacz mojego laptopa wyzionął ducha.Szybko zapisywałem to co napisałem bo przecież szkoda roboty.
Więc te słowa pisze dzień po tym kiedy tak naprawde miały być napisane.
Wymyśliłem sobie mowę końcową na zakończenie tej relacji ale szlag ją trafił przez ten zasilacz.A miało być tak pięknie
Więc żeby dokończyć ostatnią część relacji zaraz po otwarciu sklepu w którym kupiłem zasilacz udałem się do niego celem reklamacji.Z reklamacją jakoś poszło,dostałem nowy zasilacz-jak widać działa
Ale podczas powrotu miałbym solidnego dzwona z ....Trabantem.Tak sobie myśle że gdyby nie troche refleksu i szczęścia-pusty przeciwległy pas jezdni-to mógłbym relacje chyba ze szpitala kończyć.
Taka mała dygresja życiowa na koniec.
Mam nadzieje że tym forumowiczom którzy mnie tu odwiedzali podobała się relacja z szarego Edynburga.Niestety pora roku trochę mi zepsuła zdjęcia-ale co tam,mam nadzieję że jeszcze tam wrócimy
Pozdrawiam i zabieram się za dokończenie a w zasadzie za początek relacji ze stanów bo zacząłem od końca.