napisał(a) mysza73 » 16.02.2010 17:28
Ciąg dalszy
Następny dzień był trochę pochmurny więc postanowiliśmy pozwiedzać pobliskie zatoczki.
I znowu trzeba było jechać tą nieszczęsną, dziurawą drogą. Nie za bardzo wiem jaka tu jest struktura administracyjna i kto tu "rządzi", ale ja miałam takie wrażenie, że wschodnia część wyspy jast bardzo zaniedbana i zapomniana w porównaniu z zachodnią częścią. Hmmm ... całkiem jak u nas - wschód-zachód
No ale nie ma co filozofować, maszyna do robienia asfaltu w okolicach Jelsy stała, to pewnie i droga będzie poprawiona
.
A to kilka zdjęć z naszej włóczęgi.
Bez słoneczka to już kolor wody calkiem inny
No i te chmury tak się zbierały, zbierały i niechybnie zapowiadały deszcz
.
No i pani w ichniejszej pogodzie zapowiadała, że będzie kisza
(bardzo nam się to słowo spodobało, kisza czyli deszcz). W nocy była taka kisza, że szok. Całą sól z samochodu nam spłukała
.
A my następnego dnia mieliśmy w planach "wyprawę na zachód".
Rano wstaliśmy i zastanawiamy się - jechać - nie jechać
.
Ale kisza jakby troszeczkę odpuściła, więc pojechaliśmy.
Czasem jeszcze trochę pokropiło, ale co tam
.
Najpierw był Stari Grad. Nawet deszczowy spodobał mi się chyba bardziej niż Hvar
Piękna starówka z bardzo urokliwymi, wąskimi uliczkami.
I tu trzeda będzie jeszcze wrócić
.
Tego dnia pojechaliśmy jeszcze do Vrboskiej i Jelsy, ale o tym w następnym odcinku
Ostatnio edytowano 27.11.2012 13:38 przez
mysza73, łącznie edytowano 1 raz