Zima na Hvarze.

Katarzyna Głydziak Bojić napisał(a):

Tomasz W napisał(a):Ciekawe jak często zimą pada i jaka jest szansa na słońce a nie na wiatr z deszczem.

Loteria.. Każdy rok jest inny....

Właśnie Kasiu. Mysza raczej miała szczęście do pogody.

Tomasz W napisał(a):

Katarzyna Głydziak Bojić napisał(a):

Tomasz W napisał(a):Ciekawe jak często zimą pada i jaka jest szansa na słońce a nie na wiatr z deszczem.

Loteria.. Każdy rok jest inny....

Właśnie Kasiu. Mysza raczej miała szczęście do pogody.

Raczej tak, bo ta zima strasznie deszczowa...
Przedwczoraj w naszym miasteczku był rekordowy przypływ..
Zobaczcie sami:

http://www.stari-grad.hr/?show=11437&nid=53715
http://www.stari-grad.hr/?show=11437&nid=53729

... toż jak w Wenecji - tylko nurt taki bardziej wartki ... wygląda to grożnie !!!

Katarzyna Głydziak Bojić napisał(a):

Tomasz W napisał(a):

Katarzyna Głydziak Bojić napisał(a):

Tomasz W napisał(a):Ciekawe jak często zimą pada i jaka jest szansa na słońce a nie na wiatr z deszczem.

Loteria.. Każdy rok jest inny....

Właśnie Kasiu. Mysza raczej miała szczęście do pogody.

Raczej tak, bo ta zima strasznie deszczowa...
Przedwczoraj w naszym miasteczku był rekordowy przypływ..
Zobaczcie sami:

http://www.stari-grad.hr/?show=11437&nid=53715
http://www.stari-grad.hr/?show=11437&nid=53729

To u Was jest pod tym względem podobnie jak w Wenecji.
Rzeczywiście wygląda to poważnie.

Katarzyna Głydziak Bojić napisał(a):Przedwczoraj w naszym miasteczku był rekordowy przypływ..
Zobaczcie sami:

http://www.stari-grad.hr/?show=11437&nid=53715
http://www.stari-grad.hr/?show=11437&nid=53729

A kiedy takie zjawisko było wcześniej?
Prawie jak obrazy z Madery

Przypływy zdarzają się często i o każdej porze roku. Ale tak wielki ostatnio był 9 czy 10 lat temu, kiedy to morze zburzyło fragment murku kanału okalającego park....
Największy zanotowany przypływ miał miejsce w latach 30 XIX w. (poziom, do którego sięgała woda- ponad 100cm - wraz z datą zdarzenia oznaczony jest kreską na jednej z kamienic na rivie w sąsiedzwie banku).
Pozdrawiam

Kasiu-strasznie groznie to wyglada.Az oboje mamy gesie skore...
Co,gdyby to stalo sie w pelni sezonu?? Lepiej nie myslec.
Czy cale stare miasto tak wygladalo?
papa!

Basiulinek napisał(a):Kasiu-strasznie groznie to wyglada.Az oboje mamy gesie skore...
Co,gdyby to stalo sie w pelni sezonu?? Lepiej nie myslec.
Czy cale stare miasto tak wygladalo?
papa!

Mniej więcej... Latem na tak wielki przypływ raczej nie ma szansy; w sezonie przypływy również się zdarzają i to wcale nie rzadko,ale znacznie mniejsze i są swoistego rodzaju atrakcją dla turystów. Dla miejscowych to zawsze "skaranie.."
Pozdrawiam

Czy takimi przypływami jest zagrożony Stari Grad czy również Hvar i Jelsa ? Pytam bo po przeczytaniu tej relacji kiełkuje plan na wyjazd w przyszłoroczne ferie zimowe.

Chyba mnie się na oczy rzuciło, bo nie widzę obiecanej relacji z Wiednia...

Arek napisał(a):Chyba mnie się na oczy rzuciło, bo nie widzę obiecanej relacji z Wiednia...

Dzięki Arek, ja myślałem, że to moje oczy, ale jednak nie ma tego Wiednia

termondar napisał(a):... ale jednak nie ma tego Wiednia

Wiedeń to jest. Mysza znikła

Ufff... z nami wszystko w porządku

weldon napisał(a):

termondar napisał(a):... ale jednak nie ma tego Wiednia

Wiedeń to jest. Mysza znikła

Nie znikła .
Przepraszam za ociągactwo i dziś obiecuję poprawę .
W sobotę trzeba było smarcika odsolić po zimie (bo wiosna chyba przyszła ).
Drugą część dnia zajęła siatkówka, bo jestem strasznym kibicem (ku rozpaczy męża , ale i on na meczach łapie bakcyla ).
A że mojej drużunie kiepsko idzie , to po meczu głowy i siły nie miałam do Wiednia.
W niedzielę jak to w niedzielę, dostęp do kompa trudny ...
A wczoraj okazało się,że moja przestrzeń w Picassie się kończy i nie zmieści całego Wiednia .
No to dziś pokaże tyle co się zmieściło .

Pozdrawiam

Ciąg dalszy.

Tak więc opuściliśmy piękny i słoneczny Hvar .
Jazda chorwacką autostradą jest bardzo nużąca (zwłaszcza kiedy się wraca).
Znowu był szok "przed i za" tunelem Sv. Roka, ale tym razem zdjęć nie robiłam (jakoś zawsze rzadko robię zdjęcia jak wracamy ).
Strasznie nam się ta droga dłużyła, ale juz w Wiedniu adrenalina nam skoczyła, że .
Nasz smarcik zasygnalizował nam, że mamy 4 litry paliwa. Ok, mąż stwierdził, że zjeżdżamy na pierwszą stację.
Jedziemy, jedziemy a stacji nie widać (była co prawda, ale z drugiej strony autostrady, więc mąż stwierdził, że nie będziemy kombinować i pojedziemy na następną ).
Byliśmy już w Wiedniu, pięć pasów, godziny szczytu, nikt nie jedzie wolniej niż 100km/h, a stacji nie widać . Zerkam na wskaźnik paliwa - 3litry (pali mało, ale zawsze coś pali ).
Jedziemy dalej, 2,5 litra i ... korek .
No myślę sobie - świetnie zaraz tu staniemy. No ale ten korek, to było raczej spowolnienie niż korek i wolno bo wolno, ale jechaliśmy.
1 litr paliwa a stacji nie ma .
Navi pokazuje, że mamy 10km do celu, więc myślę sobie, że jakoś dojedziemy
Jak było 0,5 litra zjechaliśmy z autostrady do hotelu, a tu 4 stacje obok siebie .
Niezła była jazda. Mąż stwierdził, że na takich oparach jeszcze nie jechał .
Nie mieliśmy już siły nigdzie łazić, więc wieczór spędziliśmy w pokoju. A że mieliśmy internet, więc każdy chciał coś poczytać po tylu dniach bez dostępu do sieci (ja oczywiście cro.pl ).

Rano zeszliśmy na śniadanie a potem pojechaliśmy zwiedzać stolicę Austrii.
Szkoda, że pogoda nam nie dopisała - cały czas padał śnieg, albo śnieg z deszczem. Straszna chlapa była .

Oto kilka zdjęć





























To ratusz, który robi ogromne wrażenie





A to ichni parlament. Też prezentuje się dużo lepiej, niż nasz







Na pewno dużo przyjemniej by się zwiedzało przy ładniejszej pogodzie, bo te wszystkie monumentalne budowle robią duże wrażenie i są piękne.

I tak zakończyliśmy nasze zimowe wakacje.
Dziękuję wszystkim za miłe słowa.
Życzę wszystkim wielu ciekawych podróży .
Pozdrawiam