Zastanawialiśmy się, dokąd tym razem pojechać na deski. Dolomity, chociaż piękne, narciarsko nas nie powaliły. Przygotowanie tras średnie, ceny wysokie (przynajmniej tam, gdzie byliśmy).
W Wagrainie było całkiem fajnie


Włochy odrzuciliśmy, do Francji zdecydowanie za daleko, na Szwajcarię mamy zbyt chudy portfel... Pozostał wybór któregoś z austriackich ośrodków. Mogliśmy wybrać coś zupełnie nowego albo...

Postanowiliśmy nie ryzykować i po 3 latach wrócić do Zillertalu. Wszystkich tras tam nie zjeździliśmy, a to, co wtedy widzieliśmy, bardzo nam się podobało

W słuszności naszego wyboru utwierdził nas zaprzyjaźniony Niemiec, mówiąc, że Zillertal ist immer gut!

I miał rację

Zapraszam na zimową relację z pięknej doliny Zillertal. Nie ukrywam, że będzie to przede wszystkim relacja narciarska, ale znajdzie się też coś dla wszystkich miłośników gór i pięknych widoków

18 stycznia (sobota): Dojazd i spacer po Finkenbergu
Wyjeżdżamy w sobotę koło 5:00 rano. Podróż mija sprawnie i spokojnie, chociaż pod koniec trochę już się dłuży... W zeszłym roku do Wagrainu mieliśmy tylko 7 godzin, tym razem jedziemy 9,5 godziny

Gdzieś na austriackiej autostradzie. Zbliżamy się do celu:
Wkrótce przejeżdżamy przez tunel i wita nas dolina Zillertal:
Wita nas też McDonald's, do którego od razu wstępujemy



W dolinie niestety śniegu nie ma


Jedziemy jednak ze spokojem, bo wiemy, że wszystkie ośrodki są czynne. Wyżej jest trochę zimniej

Zbliżamy się do Mayrhofen. Zillertalbahn, którym można podróżować w ramach skipassu:
Penkenbahn, czyli gondolka dla ludzi o mocnych nerwach

Do tej pory droga prowadziła doliną, po płaskim, teraz zaczyna się stromy podjazd. Dolina Zillertal bardzo się tu zwęża i przechodzi w Tuxertal. Jesteśmy już prawie na miejscu, czyli w uroczo wciśniętej między góry miejscowości Finkenberg, która będzie naszą bazą:
Na kwaterę trafiamy bez problemu. Będziemy mieszkać w centrum Finkenberga, w odległości 150 metrów od gondolki (w linii prostej, tak naprawdę było z 300 metrów). Bardzo blisko wyciągu, ale niestety trochę pod górkę.
Wnosimy bagaże, odświeżamy się szybko i pędzimy na stację gondolki, żeby jeszcze dzisiaj kupić karnety.
Zdążamy rzutem na taśmę, o 17:00, kiedy właśnie zamykają kasy


Spacerując po Finkenbergu, natykamy się na pewną ciekawostkę - stary, drewniany most zawieszony nad "przepaścią"

Zdjęcia tego nie oddają, ale robi duże wrażenie. Tuż obok znajduje się przytulna restauracja (Alte Brücke), do której będziemy przychodzić wieczorami. Ale nie dzisiaj, bo jesteśmy bardzo zmęczeni podróżą. Musimy się wyspać, żeby jutro być pierwsi na stoku

