Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Zillertal ist immer gut!

Około 1/4 ludności Austrii mieszka we Wiedniu – stolicy kraju. Jest to głównie spowodowane górzystym, alpejskim krajobrazem. Wodospad Krimml jest największym europejskim wodospadem (380 metrów wysokości). Największy szmaragd na świecie jest wystawiony w Wiedniu (2860 karatów).
Potter
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2497
Dołączył(a): 15.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Potter » 08.03.2014 23:10

Nam jakoś Hochfugen nie przypadł do gustu. Ale przyznaję, że poznaliśmy go tylko "po łebkach" :oops: .
Czerwona 4 na Hochzillertalu jest moja :smo: , nic więc dziwnego, że późno ją odkryłaś :mrgreen: .
Och, miło się tu u Ciebie wspomina :papa: .
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 09.03.2014 17:52

Potter napisał(a):Nam jakoś Hochfugen nie przypadł do gustu. Ale przyznaję, że poznaliśmy go tylko "po łebkach" :oops: .
Czerwona 4 na Hochzillertalu jest moja :smo: , nic więc dziwnego, że późno ją odkryłaś :mrgreen: .
Och, miło się tu u Ciebie wspomina :papa: .

Ja preferuję ośrodki z "huśtawką", w których można podróżować, a w Hochfugen trochę można. Jeszcze lepiej pod tym względem jest w Gerlos - Königsleiten :)

Hochzillertal i Arena Zell mają wyciągi położone jakby na zboczu jednej góry, dlatego wydają mi się mniej atrakcyjne - trasy są podobnej długości i podobnie nachylone. Nie mam poczucia podróżowania i wrażenia odkrywania czegoś nowego ;)

Takie moje skrzywienia :mrgreen:
ARTUR_KOLNICA
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 742
Dołączył(a): 19.05.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) ARTUR_KOLNICA » 11.03.2014 21:49

Witam.
Kilka lat temu miałem okazję poszusować w Zillertal, fajne że pokazujesz i dokładnie opisujesz te miejsca!

:papa:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 12.03.2014 13:19

ARTUR_KOLNICA napisał(a):Witam.
Kilka lat temu miałem okazję poszusować w Zillertal, fajne że pokazujesz i dokładnie opisujesz te miejsca!

:papa:

Dużo opisów już nie zostało, niedługo zapraszam na ostatni narciarski odcinek :)
Potter
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2497
Dołączył(a): 15.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Potter » 12.03.2014 14:14

Ty też widzę zagapiłaś się na słońce :mrgreen: :papa: .
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 12.03.2014 15:04

Potter napisał(a):Ty też widzę zagapiłaś się na słońce :mrgreen: :papa: .

Tak :mrgreen:
Bo w następnym odcinku już go nie będzie :( Tylko mgła i mgła...
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 13.03.2014 15:50

24 stycznia (piątek): Penken, czyli jazda we mgle

Nadszedł ostatni dzień naszego nartowania w Zillertalu :(

W dodatku nie nacieszymy się nim tak, jak byśmy mogli, bo niestety od rana jest pochmurno i niewiele widać. W nocy nasypało trochę śniegu, zresztą nadal prószy. Poranny widok z balkonu:

Obrazek

Z jednej strony fajnie, że wreszcie w miasteczku jest biało, ale minusów takiej sytuacji jest znacznie więcej...

Właściwie wszystko jedno, gdzie dzisiaj będziemy szusować, bo i tak niewiele zobaczymy ;) Ostatecznie decydujemy się na Penken - z kilku powodów. Po pierwsze to najbliższy nam ośrodek, nie musimy więc ruszać auta, zrzucać z Fabiaka śnieżnej kołderki i tłuc się po zaśnieżonych drogach. Po drugie: Penken znamy i nie musimy za dużo widzieć, bo wiemy, jak przebiegają trasy :lol: Po trzecie: Penken od początku był w planach na ostatni dzień nartowania :mrgreen:

Do stacji gondolki Finkenberger Almbahn nie mamy daleko, jakieś 300 metrów, ale za to pod górkę. Postanawiamy dzisiaj skorzystać ze skibusa. Jest ponuro, śnieg przechodzi w deszczośnieg lub, jak kto woli, w śniegodeszcz ;)

Obrazek

Na przystanku:

Obrazek

Czekamy tylko chwilę. Podjeżdża autobus, który nie jest skibusem. Mimo to kierowca otwiera drzwi i wpuszcza nas do środka. Musieliśmy wyglądać marnie na tym przystanku ;) Poza nami w autobusie tylko dwóch narciarzy. Pewnie też się nad nimi zlitował ;)
Tylko wariaci jeżdżą w taką pogodę :mrgreen: Ale skoro to nasz ostatni dzień...

Gondolka szybko wywozi nas na szczyt Penkenjoch (2095). Rozpoczynamy szusowanie ;)

Mapka tras, dla orientacji:

Obrazek

Zbyt dużo dzisiaj nie pojeździmy :? Takie warunki:

Obrazek

jednak zniechęcają...

Okazuje się, że może być jeszcze gorzej 8O:

Obrazek

Harakiri możemy sobie odpuścić :lol: Chociaż może taka pogoda jest najlepsza na tą trasę, przynajmniej nie widać, jak jest stromo :lol:

Z żalem odpuszczamy też Devil's Run, czyli czarną siedemnastkę, ulubioną trasę mojego męża.

Jeździmy na Horbergu, głównie siódemką - niebieską lub czerwoną. Na niebieskiej tłumy... Większość narciarzy, którym chciało się opuścić ciepłe i przytulne kwatery (masochiści! ;)), walczą przede wszystkim na niebieskich trasach. Jest to całkowicie zrozumiałe - mgła miejscami jest tak gęsta, że widać na trzy do pięciu metrów. Najbezpieczniej jest unikać dzisiaj narciarskich wyzwań. Poza tym jazda w tłumie ma w takich warunkach jedną zaletę - widać, co robi narciarz przed tobą, kiedy trzeba skręcić, zjechać itd. ;)

A poza tym istne wariactwo - nie wiem, czy jadę w dół, czy może w górę ;) Wybieram sobie "ofiarę", narciarkę, która dobrze sobie radzi i obserwuję ją z bliska (z tak bliska, jak to możliwe, żeby w nią nie wjechać), w którym momencie bardziej ugina kolanka ;) Dzięki temu, wiem, jaki jest profil stoku :lol:
Po jakimś czasie nawet zaczyna mnie to bawić ;)
Zamykam na chwilę oczy... W sumie - bez różnicy, może nawet jest trochę lepiej, bo mogę się skupić na nogach, zamiast niepotrzebnie wytrzeszczać oczy 8)

Taka jazda jest baaardzo męcząca, przede wszystkim psychicznie :mrgreen: Trzeba odpocząć w knajpce ;) Wszelkie lokale na stokach są dzisiaj oczywiście całkowicie oblężone. Z trudem znajdujemy miejsce w restauracji przy trasie nr 7.
Lokal wygląda na dosyć elegancki, jest obsługa kelnerska. Trudno, najwyżej zapłacimy więcej... Ceny w karcie wprawiają nas w osłupienie. Nie pamiętam już cen dań obiadowych czy przekąsek, natomiast utkwiła mi w pamięci suma, jaką trzeba zapłacić za śniadanie dla dwojga - 52 euro 8O :roll: Nam taniej wychodzi nocleg ze śniadaniem - też dla dwóch osób :mrgreen:

Na piwo na szczęście nas stać ;) Zamawiamy po małym kufelku :)

Gdzie by tu pojechać dalej? :

Obrazek

Do naszego stolika dosiada się wesoła grupa Estończyków wspomagana przez sympatycznego Belga. Rozmawiamy o naszych wrażeniach z dobiegającego końca narciarskiego tygodnia. Okazuje się, że dwie Estonki zjechały dzisiaj Harakiri. Szacun! Pijemy ich zdrowie ;) I tak, od słowa do słowa, okazuje się, że teść jednego Estończyka jest Polakiem (jakże by inaczej! ;)) Pada też cytowane już przeze mnie w tej relacji zdanie: "Don't trust your eyes, trust your legs", które odnosi się do dzisiejszych mglistych warunków ;)

Jest tak wesoło, że nie chce nam się opuszczać ciepłego wnętrza knajpki i sympatycznego towarzystwa :) Ale piwo się kończy, a następni zmęczeni (czy raczej znudzeni ;)) narciarze czekają na wolne miejsca...

Zbieramy się niechętnie, tym bardziej, że właśnie zaczyna się rozkładać jakiś zespół. Nie zrobię sobie z nimi zdjęcia, bo jeszcze nie są gotowi, ale za to pozuję.... z kontrabasem ;):

Obrazek

Jak widać, można przyjemnie spędzić czas na nartach, niekoniecznie nartując ;) Mysza, coś dla Ciebie ;) :D Chociaż pewnie wolałabyś słoneczko... 8)

Wracamy do szusowania "donikąd" ;) i jeżdżenia kanapami:

Obrazek

Na fotce powyżej ukrył się pewien szczegół, który nie pasuje do zdjęcia ;) Co to takiego? :P

Jeśli chodzi o niebieskie trasy, to chyba nigdy nie zjeździliśmy ich w takich stopniu, co dzisiaj. Niebieska dwudziestka (zwana "Baby Tour") była nasza aż trzy razy ;) W ten sposób powstało hasło: "Miało być Devil's Run, a było Baby Tour" :lol: Nazwy dobrze oddają nachylenie tychże tras :mrgreen:

Przez jakiś czas kręcimy się w okolicach orczyka w "niecce", bo tam najwięcej widać ;) Szusujemy też niebieską dziesiątką przez snowpark, w którym dzisiaj miały być jakieś zawody. Imprezę, z przyczyn oczywistych, odwołano.

Obrazek

Wjazd do snowparku:

Obrazek

Z niebieską kulką ;):

Obrazek

Trochę nudzi nam się jeżdżenie ciągle tymi samymi trasami. Próbujemy wyjechać wyżej, znowu na Horberg. Okazuje się to złym pomysłem, bo u góry już kompletnie nic nie widać...
Przejeżdżamy więc do bliższej nam części ośrodka, żeby mieć niedaleko do domu. Wciągamy się na Penkenjoch. Zjeżdżamy czerwoną (podkreślam: czerwoną, nie niebieską :lol:) jedenastką, która jest całkiem fajna, gdyby nie kanapa bez kopuł... Cały czas sypie śnieg, więc po jednym wjeździe wyglądamy jak dwa bałwanki :roll:

Trzeba znowu ogrzać się w knajpce. Na Penkenjoch są dwie. W Christa's Skialm niestety nie ma miejsc. Drugi lokal na szczęście jest bardzo duży, więc nema problema :) Jest to restauracja samoobsługowa, więc taka, jakie lubimy :)

Zamawiamy pifffko (nie ma przyjemności narciarskich, niech chociaż będą piwne ;)) i pyszne tosty :)

Obrazek

Obrazek

Po wyjściu z knajpki jeszcze parę szusów, w tym ostatni zjazd - czerwoną trzynastką do pośredniej stacji gondolki.

Tak kończy się nie tylko ten dzień szusowania, ale i cały narciarski wyjazd. Nie powiem, żebyśmy się dzisiaj wyszaleli na deskach, ale mimo niesprzyjającej pogody, bawiliśmy się bardzo dobrze. Humory dopisywały, a to jest najważniejsze :)

Na stacji gondolki wrzucamy nasze karnety do automatu, który wydaje nam po 2 euro reszty.
Auf Wiedersehen, Finkenberger Almbahn:

Obrazek

Z Finkenbergiem się jeszcze nie żegnamy.

Obrazek

W następnym odcinku zapraszam na wieczorny spacer po miasteczku w bajkowej zimowej scenerii :)

:papa:
mysza73
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13213
Dołączył(a): 19.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) mysza73 » 13.03.2014 16:07

maslinka napisał(a):Obrazek

Jak widać, można przyjemnie spędzić czas na nartach, niekoniecznie nartując ;) Mysza, coś dla Ciebie ;) :D Chociaż pewnie wolałabyś słoneczko... 8)

:papa:


Że mogłabym grać na kontrabasie :mrgreen: ,
w sumie czemu nie :wink: ,
przy kominku mogłoby być sympatycznie :lol: :papa: .
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 13.03.2014 20:12

mysza73 napisał(a):Że mogłabym grać na kontrabasie :mrgreen: ,
w sumie czemu nie :wink: ,

Ja nie widzę żadnych przeciwwskazań ;)
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 13.03.2014 20:38

maslinka napisał(a):



Okazuje się, że może być jeszcze gorzej 8O:

Obrazek



To jest typowa pogoda na Penken, latem nie jest lepiej :wink:
Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 13.03.2014 21:39

maslinka napisał(a):Nadszedł ostatni dzień naszego nartowania w Zillertalu :(

W dodatku nie nacieszymy się nim tak, jak byśmy mogli, bo niestety od rana jest pochmurno i niewiele widać.

To - żeby żal pożegnania był mniejszy. ;)

Pozdrawiam,
Wojtek
Potter
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2497
Dołączył(a): 15.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Potter » 14.03.2014 08:46

maslinka napisał(a):Okazuje się, że może być jeszcze gorzej 8O:

Obrazek


O matko ! Nikt by mnie nie wygonił na stok w takich warunkach ... Szacun 8)

maslinka napisał(a):Obrazek

Mam dokładnie taki sam polar ... Tyle, że pakując się do wyjazdu za nic nie mogłam go znaleźć ... :evil: .

Znalazł się dopiero po naszym powrocie .... W brudach podeskowych córci :evil: :roll: ...
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 14.03.2014 14:08

Lednice napisał(a):To jest typowa pogoda na Penken, latem nie jest lepiej :wink:

Coś w tym jest.... :) Byliśmy na Penken w sumie 4 razy i za każdym razem było pochmurno.


Franz napisał(a):To - żeby żal pożegnania był mniejszy. ;)

Niestety żal pożegnania będzie duży, bo jutro zaświeci słoneczko :?


Potter napisał(a):O matko ! Nikt by mnie nie wygonił na stok w takich warunkach ... Szacun 8)

Ja się cieszę, że poszliśmy pojeździć, bo było całkiem zabawnie ;)

Potter napisał(a):Mam dokładnie taki sam polar ... Tyle, że pakując się do wyjazdu za nic nie mogłam go znaleźć ... :evil: .

Znalazł się dopiero po naszym powrocie .... W brudach podeskowych córci :evil: :roll: ...

Ja mam taki zielony i czarny :)

Potter napisał(a):Znalazł się dopiero po naszym powrocie .... W brudach podeskowych córci :evil: :roll: ...

Widocznie Twoja córka też bardzo go lubi ;) :mrgreen:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 14.03.2014 14:37

24 stycznia (piątek): Finkenberg by night

Nieuchronnie zbliżamy się do końca wyjazdu, ale chce Wam jeszcze pokazać nasz ostatni wieczór w Finkenbergu. Zanim jednak wyruszymy, focimy trochę z naszego balkonu:

Obrazek

Mayrhofen w zbliżeniu:

Obrazek

Nasz domek, a właściwie jego połowa:

Obrazek

Śniegu w miasteczku brakowało nam od przyjazdu. No to teraz mamy! Przynajmniej ostatniego wieczoru :)
Wszystko przykryte białą kołderką 8)

Obrazek

Obrazek

Można się porzucać śnieżkami ;):

Obrazek

(Byle nie trafić w szopkę ;))

Idziemy do "naszej" pizzerii - Zur Alten Brücke:

Obrazek

Jest i Alte Brücke:

Obrazek

Franciszki na koniec udanego narciarskiego tygodnia :D:

Obrazek

Wracamy na kwaterkę. Nowy hotel został dobrze wkomponowany w krajobraz. W dzień w ogóle nie kłuje w oczy, w nocy jest może trochę dziwnie podświetlony ;):

Obrazek

Stacja gondolki i knajpka z apres ski:

Obrazek

Cieszymy się z wyboru miejscówki. Finkenberg jest pięknie położonym i uroczym miasteczkiem.

Obrazek

W pokoju zaczynamy się powoli pakować, żeby jutro rano móc dłużej pospać. Po raz pierwszy na tym wyjeździe nie będziemy się śpieszyć na stok ;)

W następnym (ostatnim) odcinku jeszcze kilka fotek ze słonecznego :evil: Zillertala.

:papa:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 15.03.2014 13:10

To już ostatni odcinek zillertalskiej relacji, ale chyba nie szkodzi, bo zdaje się, że ostatnio i tak mało osób tu zagląda :( ;)


25 stycznia (sobota): Auf Wiedersehen, Zillertal!

Dzisiaj śpimy dłużej niż zazwyczaj, bo nie musimy się śpieszyć na deski ;) Śniadanie z 7:30 przełożyliśmy na 8:30. Do południa i tak nie poleniuchujemy, bo do 10:00 musimy opuścić pokój.

Pokój - przytulny, ładny, choć niewielki (była to trójka, dwuosobowy musiał być naprawdę mały):

Obrazek

Za pokój (oczywiście z łazienką) ze śniadaniem płaciliśmy 23 euro od osoby (żadnych dodatkowych kosztów), co jest raczej dobrą ceną jak na lokum w centrum alpejskiej wioski, zwłaszcza, że do stacji gondolki mieliśmy tylko 300 metrów.

Schodzimy na ostatni śniadanie:

Obrazek

Codziennie wyglądało ono podobnie. Gospodyni przynosiła do stolika bułki, wędliny, ser żółty i dzbanek herbaty (mogła być też kawa). Natomiast obok znajdował się "mały szwedzki stół" z wyborem dżemów, miodów, nuttelli, pasztetów, serków topionych, jogurtów i płatków:

Obrazek

Frühstücksraum w całej okazałości:

Obrazek

Obrazek

Ostatni rzut oka na świat widziany z balkonu:

Obrazek

Wygląda na to, że się "przeciera". Dzisiaj będzie słonecznie, co jakoś wcale nas nie cieszy :roll: Ale może i lepiej, że będziemy mieć dobrą pogodę w drodze powrotnej do domu.

Żegnamy się z gospodarzami i pakujemy się do Fabiaka. Czas opuścić piękną dolinę Zillertal.

Na wysokości Aschau stajemy w korku. Sądzimy, że tak będzie już do wylotu doliny, ale okazuje się, że była stłuczka, na szczęście niegroźna. Policja szybko radzi sobie z przywróceniem normalnego ruchu, chociaż przez jakiś czas jedziemy jeszcze w ogonku.

Obrazek

Zillertal żegna nas słońcem:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Opuszczamy dolinę razem z pociągiem ;):

Obrazek

Wkrótce jesteśmy już na autostradzie. Droga mija sprawnie i przyjemnie:

Obrazek

Podróż uatrakcyjniają nam ciekawe widoki ;):

Obrazek

Tak kończy się nasza druga i pewnie nieostatnia narciarska przygoda w Zillertalu. Było świetnie, śmiało mogę powiedzieć, że był to nasz najlepszy wyjazd na narty :D Również najbardziej intensywny - po sprawdzeniu naszych tras w necie wyszło, że zrobiłam 290 km na nartach, a mój mąż 304 :mrgreen:

Mam nadzieję, że kiedyś zobaczymy też Zillertal w letniej szacie :)

Dzięki wszystkim tym, którzy zaglądali, czytali i oglądali :)

Pozdrav :papa:
Ostatnio edytowano 15.03.2014 13:30 przez maslinka, łącznie edytowano 1 raz
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Austria - Österreich

cron
Zillertal ist immer gut! - strona 8
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone