napisał(a) volare77 » 09.10.2009 22:26
Temat może nie umarł, ale coraz mniej jest wariatów chcących
utrzymywać swoje jachty w CRO. Ludzie są wygodni i żądni jak
najwyższego standardu - i ja ich rozumiem. Czarter , forsa, rejs,
i po kłopocie . Ale to nie jest takie pełne żeglarstwo. To po prostu
pływanie ( o ile) w Chorwacji. Dla mnie waża jest też cała otoczka
( może nie zawsze łatwa) zwiazana z przygotowaniem jachtu z
całą tzw. logistyką rejsu - no i ta wolność - nie ma terminów,
kaucji, użerania się z jakimiś biurokratami, mającymi właśnie
trochę lepszy lub gorszy humor. Oprócz całego tego przemysłu
do pływania istnieje oczywiście ta inna Chorwacja - bezludnych
wysepek, zacisznych zatok i samotnych kotwicowisk. Ostatnio
na 10 dni , tylko dwie noce spedziliśmy w portach, które mają
na pewno swoją atmosferę ale na dłuższą metę są uciążliwe i
hałaśliwe. Nie jest mi nic wiadomo o zakazie cumowania na dziko
ale myślę,że na razie do tego nie dojdzie - bo ONI też próbują
jak daleko mogą sie posunąć w ograniczeniach dla turystów a
każdy dzban ma ucho, które się w końcu może urwać i już w tym
roku w pełni sezonu ludzi było jak gdyby trochę mniej.
Co do kosztów to tak indywidualna sprawa, że ciężko dyskutować.
Są takie, które trzeba ponieść i takie zależne od standardu rejsu.
Jedno jest pewne, że widoki z jachtu 7 metrowego są dokładnie
takie same jak z 17 metrowego - o czm uprzejmie donoszę - Achoj.