27 sierpnia 2017– z dziennika jachtowego wyjście z Szybenik 8:40 – wejście do Zatoka Sesula (Solta) 17:40, 30Nm (mil morskich wg logu) (wspomina Kapitańska Baba)
Ciepłe chorwackie słońce nie pozwala na dłuższy sen.
Zresztą urlop nie jest po to by spać – szkoda czasu na sen gdy wokół tak pięknie, trzeba łapać wiatr w żagle.
Właśnie...co z żaglem?
Naprawią?
Oddadzą?
Wypłyniemy rano???
Nie wytrzymuję, czekam pod drzwiami firmy czarterowej na długo przed jej otwarciem. Zaglądam przez okno i widzę żagiel na podłodze.
Chyba nasz.
Punkt ósma zjawiają się pracownicy, łapię swoich już „dobrych znajomych” z czarterowni i wieziemy nasz żagiel na Queen.
Naprawiony!!!
Panowie szybciutko go taklują, dla pewności jeszcze dokładnie go sprawdzamy.
Jest ok.
Pracownicy opuszczają pokład Queen już przy uruchomionym silniku.
Nic dłużej nie jest w stanie zatrzymać nas w marinie.
Płyniemy!!!
Mijamy Szybenik – tym razem nikt nawet przez sekundę nie pomyśli aby zatrzymać się w centrum.
Może w drodze powrotnej.... Robimy trochę zdjęć
i Kanałem Szybenickim kierujemy się w morze.
A w Kanale ruch jak na autostradzie.
Mijają nas najróżniejsze jednostki podnosząc czasem całkiem dużą falę.
Jednak wprawionej załodze nie przeszkadza to w przygotowywaniu pierwszego śniadania w morzu.
Ach jak inaczej smakuje jedzenie na wodzie.....
Mijamy twierdzę.
Podziwiając ją szybko kończymy śniadanie bo za nią moment na który czekaliśmy cały rok: stawiamy genuę i odstawiamy katarynę.
I cisza..... upajająca cisza.....
Czas wznieść pierwszy toast gdyż jest przed 10 – Proszę zwrócić uwagę na moją koszulkę będącą rękodziełem kunsztu kaligraficznego Doktora
A potem Ewa i Doktor przygotowują pierwszą w tym roku kawę.
Płyniemy.....