Ja tylko dodam dla tych co nie wiedzą jak jest w Europie od dawna, że płatne plaże, kible czy prysznice to żadna nowość. Często jest tak, że ci co mieszkają w obrębie plaży na campie czy hotelu nie płacą, ale "obcy" owszem.
Sprawa druga- nikt nigdzie nie gwarantuje że to co było "zawsze" za darmo musi być za darmo nadal. Jakby nie było- na turystyce miejscowi chcą zarobić, a gdy nie zarabiają tyle co by chcieli albo ich państwo dusi podatkami i kosztami- kombinują jak ograniczyć koszty.
Jakby tak zliczyć ile wody ludzie wypuszczają w kanał wskutek własnej durnoty lub lekceważenia jej zasobów i policzyć ile wody leci w piasek wskutek głupich zabaw dzieci i dorosłych na plaży to chciałbym widzieć tych mądrali, co tu piszą, że to "tragedia" jakby musieli te rachunki za wodę zapłacić...
Co innego jak taka woda leci ze źródła czy ujęcia za darmo z gór i nie trzeba do niej większej sieci, ale gdy pochodzi ona z sieci miejskiej to wiąże się to z kosztami a w przypadku krajów suchych nie jest to taki błahy temat.
I na koniec sprawa utrzymania pryszniców. Bardzo często są uszkadzane i psute przez nieumiejących się normalnie nimi posługiwać wieśniackich turystów (tu mam na myśli zarówno tych, co wszystko co cudze traktują z buta albo na siłę jak i tych, co uważają, że skoro wielcy państwo turyści przyjechali zza granicy, to skoro wydają tu swoją kasę, to wiele im wolno i im się należy
). Koszty oczywiście ponoszą miejscowi.
Zainwestuj jeden z drugim w takie udogodnienia, miej kłopoty z notorycznymi awariami, naprawiaj, ponoś koszty- wtedy może zrozumiesz.
Przyjezdnych w ogóle nie obchodzą takie sprawy, więc wydaje im się, że takie drobne rzeczy im się "należą".
Przyjazd masy turystów to nie tylko plażowanie, wydawanie i uciechy z wakacji oraz zyski dla miejscowych. To również to czego albo nie widzimy, albo wolimy nie widzieć- bo nas nie obchodzi.
Koszt dostosowania tego całego istniejącego ustrojstwa do naszej wygody i jego konserwacja. A to niestety też kosztuje.
Dla mnie pewnym przegięciem jest np. na Makarskiej robienie z każdego kawałka szosy lub zatoczki płatnego parkingu. Albo zakazu parkowania. Wszystko co leży obok morza i posiada miejsce jest tam obwarowane opłatami albo obostrzeniami.
Ale niestety- tak jest wszędzie tam, gdzie są popularne miejsca nad morzem. I gdzie się "zmusza" ludzi do parkowania na dużych parkingach żeby nie zostawiali byle gdzie aut, nie niszczyli poboczy, nie utrudniali przejazdu itd. Bo prawda jest też taka, ze turyści bywają nieporządni, niezdyscyplinowani i zwyczajnie rozwydrzeni.
Nam się często wydaje że jedziemy jak do swojskiej wsi- byle gdzie zaparkujemy, wszędzie wleziemy i wszędzie jakoś coś załatwimy.
I wszystko będzie albo za free, albo w ramach pobytu wliczone w cenę.
Dla tych co jeżdżą głownie do CRO i nie byli w zachodnich krajach nad morzem samochodem polecam wizytę w popularniejszych kurortach Włoch, Francji czy Hiszpanii. Tam zatęsknicie za chorwackim luzem jaki jeszcze istnieje, ale też go ubywa bo każde rozwijające się i atrakcyjne miejsce nad morzem w końcu czekają takie same zmiany.