Zdjęcia z delfinem nie będzie - Lošinj i Korčula 2024
Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
maslinka napisał(a):....Dojeżdżamy do przystani promowej w Brestovej. Stoimy trochę powyżej budki Jadroliniji....
Jaka to odległość od promu, ile mniej więcej metrow?
Jakieś 300 metrów.
O co chodzi z Twoimi postami? Po raz drugi Twój post pojawił się pomiędzy postami innych forumowiczów dopiero po czasie, a powiadomienie o tym poście przyszło o 4:30
Edit: Już doczytałam.
Marlowe1994 napisał(a):Cześć. To wina tego, że każdy mój post akceptuje mod i posty pojawiają sie po dniu czy dwóch wskakując chronologicznie. To nie pozwala mi na prowadzenie normalnej korespondencji forumowej w wątkach. Ten post też tak wskoczy jeśli w ogóle się pojawi. Przyglądam się bo będę na Lošinju.
O matko... To rzeczywiście słabo, trudno prowadzić dyskusję. Teraz sobie przypominam, że już gdzieś czytałam Twoją rozmowę, że nie da się inaczej. Dotarłam do info, że piszesz z VPN.
Dzień 1. (29 czerwca, sobota): Przywitanie z Jadranem i z Nerezine
Dojeżdżamy do Nerezine. Bez trudu trafiamy do apartmanu, który jest małym domkiem z ogródkiem. Gospodarz to Zdravko - Chorwat pochodzący z rejonu Lika, dzięki czemu będzie się z nim dobrze rozmawiało. (Nie wiem, jak bardzo różni się dialekt lošinjski od języka ogólnego, ale różnice między wyspami są często ogromne.) Jego żona jest Bośniaczką, jej imienia nie poznaliśmy i raczej nie była bardzo rozmowna. Natomiast Zdravko często nas zagadywał, jednego wieczoru przyniósł piwo z Daruvaru i się dosiadł Lubimy interakcje z gospodarzami, więc nam to pasowało, ale jeśli ktoś za taką bliskością nie przepada, sądzę, że właściciele są taktowni i wyczuwają sytuację. Mieszkają powyżej domku, który nam wynajmują, a spać będą chodzić do jeszcze innej chatki , na końcu "naszej" posesji, którą mamy całą do dyspozycji, łącznie z grillem, leżakami i huśtawką
Zdjęcia z wnętrza domku mam raczej słabe (moja Motorola często nie ogarnia):
Wewnątrz mamy do dyspozycji 26 m². Dla nas to nieduża powierzchnia, biorąc pod uwagę ilość "maneli", które ze sobą zabraliśmy Jednak wyposażenie jest bardzo dobre, łącznie ze zmywarką i pralką Łóżko mega wygodne i bardzo czysto.
Najlepszy jest oczywiście ogródek - z oliwkami i z cykadami Na przyrządzanie jedzenia na grillu zwyczajnie szkoda nam było czasu, ale możliwości mieliśmy doskonałe:
Z leżaków też nie korzystaliśmy , a to zdjęcie (z kolejnego dnia) trochę pozowane :
Za takie "luksusy" płacimy 99 euro za dobę Najwięcej w Chorwacji ever. Ale w 100 euro się zmieściliśmy Absolutnie nie żałuję tej kasy. Miejsce zapewniało nam dużo prywatności i można się było w nim w pełni zrelaksować. Przy małym stoliku jadaliśmy śniadania, przy dużym (obok grilla) zgrywaliśmy i oglądaliśmy zdjęcia, a na huśtawce robiłam lekcje z Duolingo
Otwieramy moje ulubione piwo i wznosimy toast za udane wakacje :
A potem lecimy przywitać się z Jadranem. Rozstanie z naszym ulubionym morzem tym razem trwało tylko 6 miesięcy No ale w grudniu się nie kąpaliśmy, nie ten poziom bliskości, co teraz
Do najbliższej plaży mamy jakieś 400-500 metrów (do centrum Nerezine trochę dalej) i jest to plaża Bučanje zlokalizowana w słoweńskim ośrodku wypoczynkowym. To bardzo duże osiedle (wyczytałam, że domków wypoczynkowych jest ponad 400) zajmujące powierzchnię 180 000 m² i ponad 1600 m linii brzegowej.
Jeśli nie jest się zameldowanym, można legalnie wejść na teren ośrodka i korzystać z plaż.
Pod warunkiem, że komuś nie przeszkadza fakt, że o ustronnych miejscach można tu pomarzyć. Nam przeszkadza , ale dzisiaj idziemy tylko na krótkie przywitanie z Jadranem, a jutro zwodujemy tu kajak. Do takich celów Bučanje jest ok Chociaż i tak jesteśmy wybredni Na betonie, w ścisku, plażować nie zamierzamy, nawet krótko:
Kawałek dalej jest dużo lepiej. Tu płycizny dla dzieci:
My wybieramy najbardziej oddalony fragment plaży (po drugiej stronie półwyspu są jeszcze skałki dla naturystów):
Słońce chowa się za chmurami, a niedługo schowa się za masywem Osoršćicy:
Może to i dobrze, bo jesteśmy zupełnie bladzi. Na razie musimy sobie dawkować słoneczko (Jutro cały dzień spędzimy na kajaku, więc z tego dawkowania raczej niewiele wyjdzie )
Krótka kąpiel, trochę wysychamy i trzeba się zbierać, bo jest już po 18:30, a chcemy zobaczyć, jak wygląda Nerezine.
Dobrze, że przed wyjazdem z Polski udało się nam przespać kilka godzin, bo teraz nie jesteśmy bardzo zmęczeni i mamy ochotę na spędzenie wieczoru w miasteczku Adrenalina robi swoje - chcemy zobaczyć wszystko , od razu. Póki co "zwiedzamy" słoweńską wioskę w drodze powrotnej do naszego domku:
Bardzo sympatyczne miejsce. Podejrzewam, że wypoczywający tu (pewnie nie wszyscy) odwiedzają ośrodek co roku, znają się dobrze oni i ich dzieci i tak razem dojrzewają, starzeją się... (Tak sobie fantazjuję ) Widać integrację między rodzinami, nastolatkami. Fajna sprawa, choć na dłuższą metę może być to monotonne. No i ciekawostka, bo to, można powiedzieć, zamknięta słoweńska społeczność w Nerezine. Do tego niejedyna na wyspie, jak nam potem powiedział Zdravko. Wielu Słoweńców wykupuje ziemię na Lošinju i budują tu domy. Gospodarz stwierdził, że nie traktuje ich jak turystów; że oni są u siebie. Ciekawe, jak z akceptacją tego faktu u innych Chorwatów...
Idziemy do centrum miejscowości. Nerezine to spokojna rybacka wioska - tak o niej myśleliśmy. Okazała się większa i mniej spokojna niż sądziliśmy Mamy tu zadziwiająco duży wybór lokali gastronomicznych. W dodatku takich, które mogą się poszczycić bardzo dobrymi opiniami. Dla nas wieczorne jadanie w restauracjach to istotna część urlopu, więc cieszy nas fakt, że mamy z czego wybierać
Uwagę zwraca też bujna roślinność. Bardzo okazała mimoza:
i mnóstwo oleandrów:
Bugenwille oczywiście też są
Instagramowy mostek:
przy jednym z dwóch portów, tym mniejszym. A to większy port i samo centrum Nerezine:
Wieczorne życie skupia się głównie na Trgu Studenac:
(Na razie jest jeszcze zbyt wcześnie ) To tutaj, w kafićach, Chorwaci będą głośno kibicowali, z braku własnych reprezentantów, słoweńskiej drużynie. (Bardzo żałujemy, że Chorwaci tak szybko odpadli z Euro, bo działoby się, oj działo...) Wśród nich będą też pewnie turyści ze słoweńskiej wioski
Nad placem góruje kościół Ofiarowania NMP:
Coraz bardziej burczy nam w brzuchach, a nie możemy się zdecydować, do której restauracji pójść Świetne oceny ma ten lokal:
(I tam będziemy innym razem, w sumie dwukrotnie.)
Dzisiaj natomiast decydujemy się na pizzę neapolitanę w miejscu nazwanym Porto:
Pizza jest przepyszna; wybieramy nietypową - z mortadelą i pistacjami:
Do tego znane nam już z grudniowego pobytu świetne piwo Grif :
Na Lošinju (i na Cresie) nie będę zbyt często "zmuszona" pić chorwackich "sikaczy" Niemal w każdej restauracji mają przynajmniej jakiegoś weizena Dzięki wam, niemieccy turyści Gorzej z cenami tych zagranicznych piw Choć i Grif (zagrzebski kraft), lany ( ), do tanich nie należy.
Generalnie, na ceny jedzenia na Lošinju (głównie w Nerezine) nie narzekaliśmy. Sądziliśmy, że będzie drożej. Natomiast lokale nadrabiały napojami Za "lepsze" piwko trzeba było dać 5, a nawet 6 euro. Karlovačko czy Ožujsko można było natomiast wypić za 4 euro. (Mowa o pojemności 0,5l)
Jest już po 21:00, a dopiero zaczyna się ściemniać. Urok najdłuższych czerwcowych dni Próbuję dogadać się z miejscowym kotem :
W tym pięknym budynku mieści się Hotel Televrin oraz zachwalana restauracja, do której nie zdążyliśmy podczas tego pobytu zajrzeć:
Trg Studenac teraz bardziej tętni życiem:
Ale my nieśpiesznie zmierzamy w stronę kwatery, podziwiając wspaniałe budynki, przypominające nieco kapitańskie wille w Orebiću:
Tutaj mieszkają chorwaccy koloniści:
A w tym miejscu często mają "wieczorne animacje" - to kawiarnia z dużą liczbą stołów na zewnątrz:
Często będziemy stąd słyszeć muzykę, niejednokrotnie chorwacki hit z Eurowizji :
Trzeba przyznać - wpada w ucho
Generalnie jednak będzie cicho Baaardzo cicho W naszej miejscówce usypia nas wyłącznie muzyka świerszczy i będzie się to powtarzać każdej nocy
Byliśmy na krótkiej wycieczce w Nerezine. Było to przedpołudnie i zrobiło na nas wrażenie spokojnego i sennego (ale o tej porze to większość miejscowości takie sprawia wrażenie). Ale faktycznie dość rozwinięta gastronomia świadczyła, że wieczorami się rozkręca. Ryneczek (trg studenac) był bardzo przyjemny, bo obsadzony drzewami dającymi ulgę w skwarze. Mam nadzieję że nie pogniewasz się jak czasem dorzucę tu swoją fotkę?
Co do słoweńskiego "najazdu" to obserwowaliśmy podobną sytuacje na pobliskim Cresie. Wynajmowaliśmy mieszkanie w Miholašćic-y na osiedlu Zaglav, na którym mieszkali praktycznie sami Słoweńcy. To takie wakacyjne apartamentowce - podejrzewam że inwestycja również słoweńska.
Apartman na własność to świetna sprawa ...fajnie wygląda, ogródek , leżaki , grill...wart 99 jurków. Plaże w Nerezine nie zachwycają ale miasteczko wydaje się całkiem przyjemne. Ja dla odmiany już tęsknie do sikaczy zwanych Ożujsko i Karlovacko no i o PAN-u nie wolno zapomnieć
Kilka dni nie było mnie na forum, a tu Twoja kolejna relacja. Szkoda, że nie udało Ci się sfotografować delfina, no ale dobrze, że chociaż je zobaczyliście.
Kapitańska Baba napisał(a):Lubię pierwszy dzień urlopu. Człowiek mimo zmęczenia ma wtedy energię i chęci zobaczyć i poczuć wszystko od razu
O tak, pierwsze chwile są najlepsze Nie mogliśmy wieczorem zostać w domu i odpoczywać. Przebieraliśmy nogami, żeby zobaczyć Nerezine, w którym byliśmy po raz pierwszy.
pomorzanka zachodnia napisał(a):Jestem i ja, zdążyłam na pierwszy wakacyjny wieczór. Losinj rzadko jest opisywany więc z ciekawością przeczytam.
Witaj, Kamilla Faktycznie, wyspa na forum nie cieszy się dużą popularnością.
mchrob napisał(a):Ryneczek (trg studenac) był bardzo przyjemny, bo obsadzony drzewami dającymi ulgę w skwarze.
To fakt, ale nawet o tym nie pomyślałam, bo my tam zawsze bywaliśmy wieczorami
mchrob napisał(a):Mam nadzieję że nie pogniewasz się jak czasem dorzucę tu swoją fotkę?
Wrzucaj śmiało
Bartek81 napisał(a):Apartman na własność to świetna sprawa ...fajnie wygląda, ogródek , leżaki , grill...wart 99 jurków.
Tanio to nie jest, ale był to nasz najlepszy apartman w Chorwacji.
Bartek81 napisał(a):Plaże w Nerezine nie zachwycają ale miasteczko wydaje się całkiem przyjemne.
Plaż na obu wyspach jest tyle, że nie zdążyliśmy zobaczyć nawet połowy tych najładniejszych W Nerezine plażowania nie było.
Bartek81 napisał(a):Ja dla odmiany już tęsknie do sikaczy zwanych Ożujsko i Karlovacko no i o PAN-u nie wolno zapomnieć
Moje piwne upodobania się zmieniają i jak kiedyś bardziej mi wchodziło Ožujsko, teraz z tej trójki, mogę wypić jedynie Karlovačko. A Pan... hmmm, jedną konobę odpuściliśmy tylko dlatego, że mieli w ofercie wyłącznie Pana Nic nie poradzę, że tak bardzo tego piwa nie trawię. Dla mnie jest zdecydowanie zbyt słodkie
W temacie piwa jestem bardzo wybredna, mam swoje ulubione marki. Niezmiennie należy do nich czeski Pilsnerek, ale nie pogardzę dobrą IPĄ czy Fruit Ale'em Z jednej strony uwielbiam gorzkie piwa, a z drugiej przepadam za belgijskim Cherry Chouffe. Za to piwo mogę dać się pokroić
megidh napisał(a):Kilka dni nie było mnie na forum, a tu Twoja kolejna relacja. Szkoda, że nie udało Ci się sfotografować delfina, no ale dobrze, że chociaż je zobaczyliście.
Witaj, Gosiu! Delfin skakał, a to już coś Najlepsze obrazy są "pod powieką", podobno... Też żałuję, że fotki brak
maslinka napisał(a):Moje piwne upodobania się zmieniają i jak kiedyś bardziej mi wchodziło Ožujsko, teraz z tej trójki, mogę wypić jedynie Karlovačko. A Pan... hmmm, jedną konobę odpuściliśmy tylko dlatego, że mieli w ofercie wyłącznie Pana Nic nie poradzę, że tak bardzo tego piwa nie trawię. Dla mnie jest zdecydowanie zbyt słodkie
W temacie piwa jestem bardzo wybredna, mam swoje ulubione marki. Niezmiennie należy do nich czeski Pilsnerek, ale nie pogardzę dobrą IPĄ czy Fruit Ale'em Z jednej strony uwielbiam gorzkie piwa, a z drugiej przepadam za belgijskim Cherry Chouffe. Za to piwo mogę dać się pokroić
Jasne pełne ,chmielowe to piwa które lubię najbardziej...ostatnio dobrze "wchodzi" mi Becks i Zatecky a i naszyn Tyskim czy Perłą nie pogardzę ...nie jestem wybredny,ale nie lubię ciemnych,słodkich i piwo musi byc zimne !
Ja głownie pijam górną fermentację, przede wszystkim pszenicę. Ale w cro, wiadomix, žuja je zakon a tak po prawdzie to jakieś wynalazki np. Rezano. A Karlovačko w małych buteleczkach 0.25l. No i jedyne chorwackie czyli Osječko Ale ogólnie piwoszem nie jestem. W cro przede wszystkim crno i Pelinkovac. Pozdrav.
maslinka napisał(a):Pizza jest przepyszna; wybieramy nietypową - z mortadelą i pistacjami:
W Italii akurat bardzo typowa. Można powiedzieć, że taki klasyk w menu .
maslinka napisał(a):Za takie "luksusy" płacimy 99 euro za dobę Najwięcej w Chorwacji ever.
Przedsezonowo płaciliśmy w Mali Losinju 55 euro za dobę. Mieszkanko "przyklejone" do domu wlaścieli. Dwie sypialnie, z których jedna robiła nam za garderobę , malutka kuchnia i łazienka. Do tego duży zadaszony i zamykany taras przed wejściem. Standard taki średni chorwacki, już trochę odwykłam .
maslinka napisał(a):Pizza jest przepyszna; wybieramy nietypową - z mortadelą i pistacjami:
W Italii akurat bardzo typowa. Można powiedzieć, że taki klasyk w menu .
Ooo, nie wiedziałam. W Gliwicach mamy dwie pizzerie z certyfikatem pizzy neapolitańskiej i tam takiej nie jadłam. Chyba że serwują ją np. sezonowo
maslinka napisał(a):Przedsezonowo płaciliśmy w Mali Losinju 55 euro za dobę. Mieszkanko "przyklejone" do domu wlaścieli. Dwie sypialnie, z których jedna robiła nam za garderobę , malutka kuchnia i łazienka. Do tego duży zadaszony i zamykany taras przed wejściem. Standard taki średni chorwacki, już trochę odwykłam .
Super cena! W Malim Losinju znalazłam kwaterę sporo tańszą od naszej, ale lokalizacja była kiepska - w zasadzie przy głównej drodze. (Choć w bezpośredniej bliskości centrum.) Później kiedy mijaliśmy ten domek i widzieliśmy, jak duży tam jest ruch, mówiliśmy do siebie, że dobrze zrobiliśmy, nie wybierając tej kwatery.
maslinka napisał(a):Ooo, nie wiedziałam. W Gliwicach mamy dwie pizzerie z certyfikatem pizzy neapolitańskiej i tam takiej nie jadłam.
Włosi często dodają jeszcze do niej kleksy z ricotty
maslinka napisał(a):Super cena! W Malim Losinju znalazłam kwaterę sporo tańszą od naszej, ale lokalizacja była kiepska - w zasadzie przy głównej drodze. (Choć w bezpośredniej bliskości centrum.)
Może to ten nasz? Też był przy głównej drodze i niedaleko centrum, ale przed sezonem ruch był zupełnie nieodczuwalny. Tak w ogóle, to miałam zarezerwowane zupełnie co innego, ale kilka dni przez wyjazdem właściciel napisał, że musi nam odwołać rezerwację, bo mu ponoć dach przecieka . Booking podesłał dwie alternatywy i na jedną się zdecydowaliśmy. Nie miałam już ani czasu ani ochoty szukać czegoś innego.