Dzień 11. (9 lipca, wtorek): Podróż na Korčulę: Przejazd przez Pelješac i przeprawa promowa
Wjeżdżamy na Półwysep. Drače jest malowniczą miejscowością, ale kąpać bym się tu nie chciała :
Zielony Pelješac i radar meteorologiczny na wzgórzu Rota:
Bardzo dobrze się jedzie. Zwykle na Półwyspie trafialiśmy na jakiegoś "hamulcowego" - traktorek albo klamot Tym razem nic z tych rzeczy Podróż nam się nie dłuży i dość szybko witamy zakręty przed Orebićem:
Na słynnym punkcie widokowym:
zatrzymamy się w drodze powrotnej. Mimo wszystko, trochę nam się śpieszy, zresztą tu i tak jest linia ciągła.
Na przystań promową dojeżdżamy 45 minut przed odpłynięciem kolejnego (pływają często) trajektu. Palma chyba nadgryziona przez szkodnika zwanego crvenim surlašem:
Kupujemy bilety na prom w budce Jadroliniji i spacerujemy po nabrzeżu:
Ludzie się kąpią, ale nam się nie chce
Czujemy zmęczenie podróżą; w końcu od 9 godzin jesteśmy w drodze Przychodzi nam do głowy , że spędzanie jednego urlopu na dwóch tak bardzo odległych od siebie chorwackich wyspach nie było najlepszym pomysłem "Traci się" cały dzień. A do Velej Luki mamy jeszcze kawał drogi...
Patrzymy na Sv. Iliję, który to szczyt zdobyliśmy w 2021 roku :
oraz na wysepki (Vela Stupa, Mala Stupa, Majsan), wokół których pływaliśmy kajakiem:
Czerwona łódź podwodna zawsze się tu kręci :
Sveti Krševan już po nas płynie :
Maździak jest chyba piątym samochodem w kolejce, nie będzie problemów z załapaniem się na prom:
Garaż (na razie) niemal pusty:
ale jeszcze parę aut wjedzie.
Odpływamy punktualnie o 19:30, w miłym towarzystwie :
Nie widziałam jeszcze tak uśmiechniętego Modrića
Zostawiamy za sobą Orebić:
Podziwiamy widoki, jak zwykle na promie. W oddali widać Lumbardę:
Słońce coraz niżej, dzięki czemu mamy piękny pogled na złotą Korčulę :
Pół godziny później byłoby jeszcze ładniej, ale raczej nie mamy powodów do narzekań Ewentualnie na to, że bardzo wieje. W końcu to Pelješki kanal - mekka różnej maści surferów. Z tego powodu sporo osób spędza czas rejsu pod pokładem.
Ja nie mogłabym sobie podarować widoków, w tym momencie na Badiję:
Próbuję wypatrzeć któregoś z żyjących na wysepce danieli:
co, niestety, mi się nie udaje.
Przed nami otok Vrnik, a dalej - Lumbarda:
Mnóstwo jachtów kotwiczy między wysepkami:
Tutaj mniej wieje
Powoli dopływamy do przystani w Dominče. Okazuje się, że trochę samochodów wjechało na trajekt za nami i garaż się zapełnił:
Pełna gotowość :
i zaraz będziemy na Korčuli Druga przeprawa promowa w ciągu jednego dnia to o jedną za dużo Tym też jesteśmy trochę zmęczeni.
Mkniemy przez puste korčulańskie drogi, a słoneczko zachodzi:
Kiedy wjeżdżamy do Velej Luki, jest już szaro:
Po 20:30 w końcu zjawiamy się w apartmanie, ale o tym napiszę w kolejnym odcinku