Epepa napisał(a):My w te rejony niestety nie dotarliśmy. Lubimy takie dzikie miejsca, więc kto wie, może w przyszłości uda się jeszcze tam zawitać. Nawet zapisałam sobie na mapce plażę Meli, która pojawiła się kiedyś w relacji Croberto.
Na pewno Wam się uda A teraz pokażę bardziej znane Ci miejscówki
Dzień 8. (6 lipca, sobota): Sarenki w Punta Križy i wieczór w Malim Lošinju - część pierwsza
Wracając z z kajakowania, z uvali Ul, zatrzymujemy się na chwilę w miejscowości Punta Križa.
Niewiele jest tu do oglądania - kościółek św. Andrzeja:
Bistro Tina:
jakaś studnia:
i ozdoby na murkach :
Można też poczytać o miejscowych atrakcjach na tablicach informacyjnych. Wydaje mi się, że półwysep Punta Križa lepiej prezentuje się z lotu ptaka/drona
"Na dole" też nie jest źle. Nie ma, co prawda, powalających widoków i atrakcji, ale można naprawdę odpocząć i się zrelaksować
A to nasz zestaw :
Już chcemy odjeżdżać, kiedy Małż wypatruje kogoś w krzakach Małą sarenkę :
A może całkiem dorosłą :
Stoi sobie spokojnie, ale kiedy powoli zaczynamy się zbliżać, ucieka. Po chwili widzimy, jak kilkoro dzieci bawiących się w pobliżu wspomnianej knajpki biegnie za stadkiem sarenek, które nagle wypadły z krzaków. Wygląda na to, że Punta Križa to całkiem dzikie miejsce. Super!
Jedziemy przez półwysep w stronę Osoru i "naszego" Nerezine taką drogą:
Wszędzie dookoła zieleń (bardzo soczysta!) i krzaczory. W gęstwinie zauważam jakiś ruch. Proszę Małża, żeby się zatrzymał. Łapię z sarenką kontakt wzrokowy , patrzymy przez chwilę na siebie, ale kiedy podnoszę aparat, ona daje nura w las. I tyle ją widziałam :
A raczej jej tył
Wysokie murki i Osorščica coraz bliżej:
To oznacza, że dojeżdżamy "do domu". W apartmanie szybko się uwijamy z prysznicem i znowu wsiadamy do Maździaka. Tym razem kierunek: Mali Lošinj. Czyli większa z dwóch głównych miejscowości na wyspie Co ciekawe (nie wiem, czy to na pewno jeszcze aktualne) - największe miasto na wszystkich chorwackich wyspach. Mieszka tu obecnie około 6 tysięcy ludzi.
Parkujemy w lesie, powyżej zatoki Čikat. Mamy stąd jakieś 10 minut na starówkę. Wędrujemy przyjemną ścieżką, mijamy pomnik poległych:
Wkrótce ukazuje nam się miasto w pełnej krasie:
W dodatku o "złotej godzinie" :
Idziemy nabrzeżem i zachwycamy się:
W Malim Lošinju jest sporo rzeźb i małych fontann:
Najbardziej podobają mi się delfinki :
(A jednak jest zdjęcie z delfinem, a nawet dwoma )
Kulka też ładnie się prezentuje:
szczególnie w zbliżeniu:
Przystajemy na chwilę i oglądamy karne w meczu Anglia - Szwajcaria:
A na pierwszą połowę spotkania Holandia - Turcja przysiadamy w restauracji Sidro:
Zjadamy po połowie smacznej pizzy:
i jesteśmy gotowi na nocne zwiedzanie Małego Lošinja, na które zapraszam Was w kolejnym odcinku