Dzień 6. (4 lipca, czwartek): Wycieczka na Ilovik - część pierwsza
Jedziemy przez wyspę Lošinj w stronę uvali Mrtvaška, w której planujemy wsiąść na statek.
Miejscowość Ilovik na wyspie o tej samej nazwie. Za chwilę tam będziemy :
Kolor wody :
Maździaka zostawiamy na parkingu powyżej przystani. Tim-G już płynie:
Rejs kosztuje 2,65 euro od osoby, w jedną stronę. Wsiadamy na pokład:
Bardzo wielu chętnych nie ma, popłyniemy (razem z kapitanem i jego pomocnikiem) w dziesiątkę. Kiedy wreszcie uda nam się odbić od brzegu... Miało to nastąpić o 14:30, tymczasem czekamy i czekamy. W końcu odpływamy z dwudziestominutowym opóźnieniem. Ale płyniemy! :
Przeprawa jest krótka - trwa około 10 minut. Ta niemal pionowa "droga" to tak naprawdę trasa wodociągu na Ilovik:
Pogled na Velebit:
Bardzo szybko dopływamy do Ilovika, ale akurat na tych zdjęciach widać wyspę Sveti Petar:
z ruinami opactwa ukrytymi za palmami:
Obie wysepki (Sv. Petar i Ilovik) blisko ze sobą sąsiadują:
Mam co do Ilovika bardzo dobre przeczucia
Cumujemy i schodzimy na ląd
Małż wykazał się intuicją i zapytał kapitana o kurs powrotny. Okazało się, że jest o 20:30, a nie (jak głosił rozkład w internecie) o 18:00. Tym lepiej, będziemy mieli zdecydowanie więcej czasu na odkrywanie uroków otoka
Ilovik, zwany wyspą kwiatów , ze względu na bujną śródziemnomorską roślinność, która go porasta, nie zawsze tak wyglądał. W połowie XX wieku wyspa została w dużej mierze pozbawiona wszelakiej zieloności ze względu na wypas kóz i bydła, a także wycinkę lasów. W kolejnych dziesięcioleciach stopniowo porzucano hodowlę zwierząt i obecnie około 70% wyspy jest porośnięte lasem i makią.
Wawrzyn, rozmaryn, tamaryszek to popularne rośliny, które możemy spotkać na otoku. Jest tu też mnóstwo palm i oleandrów (Zaraz zresztą się o tym przekonamy ) Ilovik obecnie (na stałe) zamieszkuje około 80 osób. Pierwsi mieszkańcy wyspy pochodzili z Lošinja i byli to głównie robotnicy, którzy pracowali przy budowie opactwa benedyktynów na sąsiednim Sv. Petarze.
Co ciekawe, dziś w Stanach Zjednoczonych mieszka trzy razy więcej mieszkańców Ilovika niż na wyspie
Po zejściu na ląd rzuca nam się w oczy fishpicnicowy statek, który przypłynął tu w poszukiwaniu delfinów :
Może i nam się poszczęści...
Tymczasem do brzegu przybija wesoła ekipa:
a my wreszcie ruszamy się z przystani, żeby zobaczyć, dokąd dopłynęliśmy:
Na wyspie jest zadziwiająco dużo restauracji; w tej będziemy jeść za kilka godzin:
Kościół św. Piotra i Pawła:
i dzwon na skwerku :
Rzeczywiście, okazuje się, że określenie wyspa kwiatów bardzo do Ilovika pasuje :
Najwięcej jest tu chyba oleandrów:
Idziemy w stronę plaży; jeszcze nie wiemy, której Mijamy chroniące się przed słońcem owieczki:
i całkiem sporo wielkich pająków (znowu!):
Na skrzyżowaniu musimy wybrać jedną z dwóch zatoczek. Najpierw spróbujemy dotrzeć do uvali Nozdre. Nie zawsze jest łatwo; czasami trzeba się przeciskać przez krzaczory, czego akurat na tym zdjęciu nie widać :
Docieramy do celu i... plaża, owszem, bardzo ładna, ale zajęta:
Z prawej siedzi para, z lewej dwie nastolatki, zapewne córki i jeszcze pies do kompletu Uśmiechają się do nas (wszyscy, łącznie z psem ), więc chyba bardzo nie zakłócimy im spokoju, jeśli się tu wykąpiemy Skoro pokonaliśmy taki kawał drogi:
drapiąc sobie łydki makią i ryzykując ukąszenie przez pająka i nie wiadomo, co jeszcze
Wskakujemy do wody, która jest cudownie orzeźwiająca
Pewnie to zasługa bory
Kąpiemy się w sandałach, bo okazało się, że nie wzięliśmy z samochodu butów do wody Na boso nie chcemy ryzykować, bo w tym miejscu są ostre skały i dużo jeżowców.
Po przyjemnej kąpieli wysychamy tylko trochę i machamy rodzince z labradorem na pożegnanie. Ani dla nich, ani dla nas nie byłby to przyjemny wypoczynek; plaża jest zbyt mała. Spróbujemy poszukać szczęścia w innej zatoczce. Ale o tym napiszę następnym razem