W temacie "Gotovina i Markać wolni" można tylko chwalić Chorwatów. Wszelka krytyka zabroniona nawet wtedy gdy obrażają innych uczestników forum i używają słów powszechnie uważanych za obraźliwe.
Zacznijmy od tego, że nie znam ani jednego Serba, ani Bośniaka i ani mnie oni ziębią ani grzeją . Z Chorwatami stykałem się jedynie w hotelu, na bazarze i innych miejscach związanych z pobytem turystycznym. Żadnych związków osobistych. Dla ścisłości raz jeden zdarzyło mi się być zatrzymanym przez nadgorliwego chorwackiego żołnierza za wejście na teren wojskowy w pobliżu Puli. Po godzinie zwolnili mnie bez konsekwencji. Chorwatów lubię, ale ich "bałkańskie" podejście to zbrodni jest dla mnie nie do przyjęcia. Więc skoro w tamtym temacie nie można to moze w tym można podyskutować bez cenzury.
Posłużę sie cytatami :
Źródło "Gazeta.pl: cyt :
"Dyskusja publiczna w Chorwacji na temat wojny 1992-1995 toczy się podobnie jak w innych krajach bałkańskich. Przypomina też sytuację powojennej Polski. Chorwaci uważają się za ofiary i jedynie nieliczni przyjmują do wiadomości fakt, że policja i armia chorwacka brała udział w zbrodniach wojennych. W kraju obowiązuje myślenie: biedni Chorwaci vs źli Serbowie..."
"....Dzisiaj w Chorwacji osoby zaangażowane w zbrodnie są często uważane za bohaterów, a ludzie, którzy przyczynili się do wykrywania tych zbrodni, postrzegani są jako zdrajcy. Świadkowie obciążający Chorwatów są nieustannie zastraszani, np. byli żołnierze, koledzy oskarżonych, mogą być obecni na sali rozpraw i grozić świadkom. Niektórzy są po prostu mordowani - powiedział Marczyński i przywołał osobę Milana Levara. Levar świadczył przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze przeciwko zbrodniarzom, za co został zamordowany w 2000 roku. Był nacjonalistą chorwackim, który na początku wojny wstąpił dobrowolnie do chorwackiej armii. Gdy jednak wydano mu rozkaz strzelania do cywilów, odmówił, twierdząc, że nie zgadza się na budowanie niepodległego państwa w taki sposób. Następne kilka lat spędził, tropiąc i nagłaśniając zbrodnie popełnione przez chorwackich żołnierzy...."
"...Przypuszczam, że nikt w Polsce nie zgodziłby się, żeby po ulicach Warszawy chodzili najbardziej niebezpieczni zbrodniarze - mówił w Komentarzach Radia TOK FM Marek Marczyński. - Około 700 spraw o masowe gwałty i morderstwa z zimną krwią nie stanęło w ogóle na wokandzie. 80 proc. spraw, które trafiły do sądu w ostatnich 15 latach to zbrodnie, w których winni są tylko Serbowie. Zbrodniami popełnionymi przez etnicznych Chorwatów - policjantów i żołnierzy - chorwackie sądy się nie zajmują. Mówimy o osobach na najwyższych szczeblach władzy: generałach, doradcach ministrów, a także obecnym wiceprzewodniczącym parlamentu chorwackiego, który ma objąć szefostwo w rozmowach z UE...."