Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Zbrodnie - ku przestrodze

Wszystkie rozmowy na tematy turystyczne nie związane z wcześniejszymi działami mogą trafiać tutaj. Zachowanie się naszych rodaków za granicą, wybór kraju wakacyjnego wyjazdu, czy korzystać z biur podróży.
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Raul73
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6069
Dołączył(a): 11.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Raul73 » 14.10.2012 20:02

te kiero

Co do Vukovaru: oprócz wymienionych przez ciebie miejsc, zamierzam zobaczyć:
- Spomen Dom w Ovcara - miejsce zabójstwa pacjentów ze szpitala - kilka kilometrów za Vukovarem w stronę granicy serbskiej i potem w prawo
- muzeum Spomen doma Hrvatskih branitelja przy wjeździe do Vukovaru od stronu Osijeku (zostalo ono niedawno otwarte i nigdzie w necie nie mogę znaleźć informacji na jego temat) - widać je dobrze na Google Earth i na pewno trudno je przegapić, bo stoi przed nim naturalny czołg na postumencie
- no i oczywiście pospacerować po ulicach, pomiędzy nieodremontowanymi jeszcze domami, zniszczonymi w czasie oblężenia

Co do trasy ze Srebrenicy do Belgradu, granicę planuję przekroczyć w Zvorniku (te, o których pisałeś, chyba rzeczywiście są lokalne). Zvornik też jest do krótkiego zwiedzania - tam też była masakra w pierwszych dniach wojny w Bośni. No i jest twierdza Kula Grad z pięknym widokiem na miasto.
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 14.10.2012 21:14

Raul73
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6069
Dołączył(a): 11.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Raul73 » 15.10.2012 07:44

Janusz Bajcer napisał(a):http://www.vukovar.hr/grad-vukovar/upravni-odjeli/opci-poslovi/4178-svecano-otvoren-spomen-dom-hrvatskih-branitelja-na-trpinjskoj-cesti


No właśnie - w necie są tylko relacje z otwarcia. Ja z kolei informacje mialem stąd:

http://www.motori.hr/forum/index.php?topic=217496.0

Nigdzie natomiast nie znalazłem informacji na temat zwiedzania. Muzeum jeszcze się swojej strony internetowej chyba nie dorobiło, na stronie Vukovaru też nic nie ma. Ale będe co jakiś czas sprawdzał - może do lata coś się pojawi.
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11424
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 15.10.2012 10:57

.
Ostatnio edytowano 02.11.2024 14:31 przez te kiero, łącznie edytowano 1 raz
armar
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 764
Dołączył(a): 28.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) armar » 15.10.2012 14:07

Skoro planujecie Srebrenicę to polecam rozważyć wizytę w pięknie położonym Visegradzie . Po pierwsze dla wspaniałego mostu - wpisanego na listę dziedzictwa UNESCO , po drugie - dodatkową atrakcją jest zbudowane przez Emira Kusturicę miasteczko etno - Andrićgrad http://www.andricgrad.com/ .

A skoro jest to podróż przez miejsca szczególne ze względu na wydarzenia z ostatniej wojny bałkańskiej to dodam ze właśnie w tym mieście miała miejsce jedna z największych rzezi zaraz na początku wojny ( zabito ponad 3000 Bośniaków którzy przed wojną stanowili ponad 60% mieszkańców tych terenów ) na osławionym moście wiele osób ( w tym dzieci i kobiety ) zginęło poprzez poderżnięcia gardła a ciała zostały wrzucone do rzeki, część ciał dopiero niedawno odnaleziono dzięki opuszczeniu wody w zbiorniku wodnym przy elektrowni.
Na początku starć zdesperowani Bośniacy zagrozili wysadzeniem elektrowni , ale dostali gwarancje bezpieczeństwa od Jugosłowiańskiej Armii i sam Izetbegović poprosił ich o poniechanie tego . Niestety parę dni później JAL oficjalnie się wycofało ( oczywiście wcześniej dozbrajając miejscowych Serbów ) z tych terenów a bojówki serbskie stały się panami życia i śmierci .

Swoja drogą ciekawa jest postawa dwóch znamienitych artystów pochodzących z Bośni , Kusturica którego ojciec był muzułmaninem ( i który dostał bądź co bądź muzułmańskie imię - Emir ) się przechrzcił na prawosławie i wspiera serbski nacjonalizm , a Serb Bregović , urodzony w Sarajewie powrócił do tego miasta , tu na stale jest zameldowany i przyjmowany jest z honorami przez oficjeli Bośniackich .
Raul73
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6069
Dołączył(a): 11.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Raul73 » 15.10.2012 15:02

armar napisał(a):Skoro planujecie Srebrenicę to polecam rozważyć wizytę w pięknie położonym Visegradzie .


Przeszło mi to przez myśl, ale zaraz ten pomysł porzuciłem. Po pierwsze trzeba by na to odrębny dzień zarezerwować, a po drogie trasa przez Visegrad do najlepszych, delikatnie mówiąc, nie należy. :lol:

Miałem do wyboru: Srebrenica albo Visegrad. Wybieram Srebrenicę.

Visegrad zostanie na inną podróż.
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11424
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 15.10.2012 19:05

.
Ostatnio edytowano 02.11.2024 14:33 przez te kiero, łącznie edytowano 1 raz
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11424
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 20.10.2012 18:16

.
Ostatnio edytowano 02.11.2024 14:32 przez te kiero, łącznie edytowano 1 raz
MWN
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1996
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) MWN » 08.11.2012 17:07

Ciekawy, bo serbski punkt widzenia:



http://monde-diplomatique.pl/LMD37/index.php?id=0

10 lat temu pierwsze bomby od czasów II wojny światowej spadły na jeden z europejskich krajów

Dwudziestego czwartego marca dziesięć lat temu Polska była świeżo przyjętym członkiem sojuszu, który wbrew swojej pięćdziesięcioletniej zimno-wojennej pokojowej (przynajmniej oficjalnie) roli decyzją Stanów Zjednoczonych i ich najbliższych sojuszników, przede wszystkim Wielkiej Brytanii, stał się agresorem.

Rzecz jasna, środki masowego przekazu będące na usługach polityki starannie przygotowały grunt pod inaugurację widowiska pod dźwięcznym i zarazem ironicznym tytułem "Anioł Miłosierdzia". Dla widzów z krajów europejskich (mam na myśli kontynent, a nie tylko wspólnotę mającą ww. przymiotnik w swej
nazwie) tzw. interwencja humanitarna była tylko na wielką skalę i w okresie kilkunastu tygodni realizowanym pokazem sztucznych ogni. Jednak dla mieszkańców Serbii i częściowo Czarnogóry, tworzących wówczas Federalną Republikę Jugosławii były to bliskie spotkania ze śmiercią. Po 45 latach rządów komuny, w paszczy której ich zostawiono (podobnie jak Polaków) decyzją sojuszników z Jałty, jak i rządów postkomuny, Serbowie i ich kraj ponownie stali się celami rakiet i bomb zbierających żniwo śmierci i zniszczeń. Tym razem sprawcami była tzw. wspólnota międzynarodowa, a w rzeczywistości USA ze swoimi europejskimi sojusznikami z NATO.

W dniu 24 marca 1999 r. o godzinie 19.45 pierwsze bomby od czasów II Wojny Światowej spadły na jeden z europejskich krajów.

Powód

Serbia podobno miała zostać ukarana za zbyt nadmierne użycie siły wobec części swoich obywateli, albańskich rebeliantów (czytaj: separatystów), z południowej serbskiej prowincji Kosowo i Metochia*, o których w dyplomatycznym języku państw określających się "wspólnotą międzynarodową"
(również w Polsce) mówiono eufemistycznie - bojownicy o wolność, czy też partyzanci.

Od połowy lat dziewięćdziesiątych serbskie siły bezpieczeństwa musiały bronić konstytucyjnego porządku kraju przed rebelią części albańskiej mniejszości narodowej, na czele której stała organizacja zbrojna nazywająca się Wyzwoleńczą Armią Kosowa (skrót w języku albańskim UCK).

UCK powstała w 1994 roku. Źródłem jej finansowania była różnego rodzaju działalność przestępcza, głównie handel narkotykami. Jej podstawowym celem była secesja i utworzenie z południowej serbskiej prowincji niezależnego albańskiego państwa Kosowa, a celem ostatecznym realizacja dziewiętnastowiecznego planu utworzenia Wielkiej Albanii (połączenie Albanii z obszarami zamieszkałymi głównie przez Albańczyków w innych krajach
bałkańskich: Serbia, Macedonia, Czarnogóra, Grecja.)

Organizacja ta do ataków terrorystycznych po raz pierwszy przyznała się w
1996 roku, kiedy to jej członkowie przeprowadzili zamachy bombowe na obozy dla serbskich uchodźców z Chorwacji znajdujące się na terenie Kosowa i Metochii. (w czasie największych czystek etnicznych w 1995 r. ponad 200.000 Serbów zostało wygnanych przez "demokratyczne" władze Chorwacji, za co na ten kraj nie spadło nawet "b" od bomby).

UCK przyznała się do zabicia w 1997 roku około 50 osób, a w roku 1998 trwała już regularna wojna między serbskimi siłami bezpieczeństwa i oddziałami UCK.
W lipcu, przed ofensywą serbskiej policji, UCK kontrolowało jedną trzecią terytorium Kosowa i Metochii. Walki zostały przerwane po rozbiciu sił albańskich oraz w obliczy gróźb rozpoczęcia bombardowań NATO.

W 1998 r. albańscy separatyści dokonali 1.884 akcji terrorystycznych, w których zginęło 115 policjantów i 173 cywilów, a porwano 292 osoby (31 zabito, nieznany jest los 142, uciekło 9 osób, a 110 wypuszczono na wolność).

W okresie od 01.01.1999 do 07.03.1999, a więc na dwa tygodnie przed rozpoczęciem bombardowań, przeprowadzono 421 akcję terrorystyczną, w których zginęło 11 policjantów i 77 cywilów, porwano 34 osoby (5 zabito, nieznany jest los 9, 5 uciekło, a 15 wypuszczono).

Reasumując, w przeciągu mniej niż dwa i pół roku w Serbii uzbrojeni Albańczycy z UCK zamordowali 462 osoby, a o 151 osobie zaginął wszelki ślad.

Czy jest jakiekolwiek państwo na świecie, które pozwoliłoby na podobną rebelię na własnym terytorium i nie zrobiłoby wszystkiego w celu stłumienia jej i zniszczenia paramilitarnych jednostek porywających i zabijających z zimną krwią cywilów?

Warto w tym miejscu przypomnieć, że UCK w połowie lat dziewięćdziesiątych widniała na liście zagranicznych organizacji terrorystycznej sporządzanej przez Departament Stanu USA, a specjalny wysłannik Billa Clintona ds.
Bałkanów, Robert Gelbard stwierdził dla Agence France Press (23.02.1998), że UCK bez wątpienia jest grupą terrorystyczną. Pomimo tego UCK została zdjęta z listy organizacji terrorystycznych, o czym informował Wall Street Journal Europe z dnia 11.01.2001 r.

Pretekst - "masakra w Račaku"

Bezpośrednim powodem do rozpoczęcia bombardowań było odrzucenie przez serbską delegację w marcu 1999 r. tzw. Planu Pokojowego z Rambouille, który zresztą nie był propozycją, lecz jednoznacznym ultimatum wystosowanym przez ówczesnego Sekretarza Stanu USA Madeleine Albright - wasz podpis albo nasze bomby.

Jednak opinia publiczna została umiejętnie przygotowana na bombardowania, a w gruncie rzeczy przekonana do ich słuszności już w styczniu 1999 r., kiedy to wszystkie środki masowego przekazu informowały o rzekomej masakrze dokonanej przez serbskich policjantów na Albańczykach we wsi Račak.

Wtedy to szef misji weryfikacyjnej OBWE w Serbii, Amerykanin William Walker oznajmił, że w Račaku zostało z zimną krwią rozstrzelano 40 albańskich cywilów.

Już w 1998 roku albańscy terroryści uprowadzali i zabijali serbskich policjantów, żołnierzy, ale także Albańczyków lojalnych Serbii przeprowadzając swoje akcje terrorystyczne m.in. w rejonie Gór Jezeračkich.
Ich bazą była wieś Račak, w której nie było cywilów. Serbska policja długo przygotowywała się do ostatecznego starcia i zlikwidowania bazy terrorystów.
Wybierając dzień ataku na 15 stycznia 1999 r. policja zaprosiła przedstawicieli misji weryfikacyjnej OBWE do nadzorowania tych działań.

Starcie serbskich policjantów i albańskich terrorystów nagrywały kamerami dwie agencje informacyjne - Rueters oraz Associated Press. Sfilmowano zabitych terrorystów i znalezioną broń. Policja zarekwirowała trzy karabiny maszynowe, 36 karabinów automatycznych, dwa karabiny snajperskie, bomby, amunicję. W tym samym dniu fotografie z Račaka wydrukował francuski Libération.

Po oskarżeniu serbskiej policji o dokonanie masakry cywilów postanowiono znowu wejść do Račaka i zabrać ciała zabitych do Instytutu Medycyny Sądowej w Prištinie. Podczas obdukcji stwierdzono na rękach prawie wszystkich zabitych ślady prochu, co oznacza, że przed śmiercią strzelali oni z broni palnej. Dziennik w języku albańskim z Prištiny, Koha Ditore, następnego dnia wydrukował nekrolog "Bohaterom UCK zabitym w walkach o Račak" (w ten sposób nie oddaje się czci bezbronnym cywilom!).

Jednak do Serbii wysłano "niezależną komisję międzynarodową", której zadaniem było przeprowadzić powtórną sekcję zwłok zabitych terrorystów. Na jej czele stała fińska patolog Helena Ranta. Prof. Slaviša Dobričanin, były dyrektor Instytutu Medycyny Sądowej w Prištinie powiedział w wywiadzie dla serbskiego dziennika Večernje Novosti, w październiku 2008 r., że Helena Ranta była pod nadzorem Ambasady Niemieckiej i fińskiego rządu. W jego instytucie cały czas przebywał drugi sekretarz Ambasady Niemieckiej oraz Timo Labelma, ówczesny fiński Minister ds. praw człowieka. Helena Ranta odrzuciła poprzedni wynik sekcji przeprowadzonej przez serbskich fachowców jako nieodpowiedni ze względu na "przestarzałą metodę", choć jej patolodzy wspólnie z serbskimi podpisali wcześniej każdy jeden protokół z sekcji zwłok zabitych terrorystów.

Emerytowany kanadyjski generał Lewis MacKenzie, pierwszy dowódcą oddziałów Błękitnych Hełmów (UNPROFOR) w Sarajewie w roku 1992, powiedział na konferencji zorganizowanej w 2008 r. przez The Lord Byron Foundation for Balkan Studies oraz The Rockford Institute's Center for International
Affairs: - Obecny premier Hashim Thaci był liderem Wyzwoleńczej Armii Kosowa (UCK). Przyznał się on do tego, że UCK spreparowała tzw. masakrę w Račaku zakładając cywilne ubrania na zabitych członków UCK, strzelając do nich z karabinów maszynowych i wrzucając ich do rowu twierdząc, że byli to cywile zamordowani przez siły serbskie".

Jeszcze ciekawsza jest wypowiedź byłego generała serbskiej policji Gorana Radosavljevicia, który był w składzie oficjalnej delegacji udającej się dwa lata po Račaku do Brukseli na zaproszenie dowództwa NATO poleciała. Ówczesny Sekretarz Generalny George Robertson był tak bardzo zainteresowany akcją serbskiej policji w Račaku, że nakazał przerzucić delegację samolotem do europejskiej bazy NATO w Stuttgarcie. Tamtejszy dowódca Carl Fulford zebrał
250 oficerów, którzy wysłuchali wykład o planowaniu i przeprowadzeniu akcji serbskiej policji w Račaku. Generał Radosavljević na koniec wywiadu dla Večernje novosti (16.01.2008 r.) wyznał, że dwie akcje serbskiej policji znalazły się w podręczniku szkoleniowym jednostek specjalnych NATO. I o dziwo, jedną z nich jest właśnie akcja Račak.

Skutki bombardowań

Pierwsze bomby spadły na Serbię o godzinie 19.45 w dniu 24.03.1999 r. Naloty trwały codziennie przez jedenaście tygodni, dokładnie 78 dni. NATO rozpoczęło bombardowania używając początkowo 650 samolotów, ale pod koniec akcji w "obrocie" było już około 1600 maszyn (dwie trzecie to samoloty bojowe). Wykonano dziesiątki tysięcy nalotów i zrzucono kilkadziesiąt tysięcy ton bomb.

Podczas bombardowań używano amunicji ze zubożonym uranem (zatruwających na wiele, wiele lat glebę i wodę, czego wynikiem jest wzrost chorób nowotworowych), bomb kasetowych (rozpryskujących się na małe ładunki, których duży procent nie wybucha i jest szczególnym zagrożeniem dla dzieci przez wiele lat) oraz bomb grafitowych (niszczących system energetyczny, w wyniku czego cierpią przede wszystkim cywile).

W bombardowaniach NATO zginęło około 2.000 cywilów - obywateli ówczesnej Jugosławii (w tym 90 dzieci) oraz ponad 1.000 żołnierzy i policjantów.
Najwięcej cywilów zginęło w atakach na: wieś Koriša (87), kolumnę samochodów (75), pociąg przejeżdżający przez most w wąwozie Grdelica (55), miasteczko Surdulica (25), miasteczko Aleksinac (17), budynek Telewizji Serbskiej w Belgradzie (16), Niš - drugie po wielkości miasto w Serbii (15). Zraniono lub odniosło obrażenia około 6.000 osób. Bezpośrednie szkody materialne wynoszą około 30 miliardów dolarów.

W wywiadzie dla Radio Belgrad 2 prof. Noam Chomsky w październiku 2008 roku stwierdził, że w przypadku Kosowa i bombardowania Serbii jest niesłychanie trudno, a wręcz niemożliwe, ujawnienie nawet podstawowych faktów, nawet tych istniejących w dokumentacji Departamentu Stanu i NATO. Według niego, stosunek wobec Serbii stał się częścią religijnej fundamentalistycznej doktryny o interwencji humanitarnej, a każda próba ujawnienia elementarnych, na faktach opartych dowodach o bombardowaniu, napotyka na straszliwy opór.
Profesor Chomsky za najważniejszy dowód uznaje wypowiedź jednego z najwyższych przedstawicieli administracji Billa Clintona, zastępcy Sekretarza Stanu Strobe Talbota, który w czasie bombardowań Serbii był jedną z kluczowych osób w Departamencie Stanu odpowiedzialnych za sprawy wschodnioeuropejskie, a rok temu poparł on książkę swojego współpracownika Johna Morrisa słowami: - Jeżeli chcecie się dowiedzieć, co tam się wydarzyło powinniście przeczytać tę książkę. A co John Morris w niej napisał? - Bombardowanie Kosowa i Serbii nie było umotywowane żadnymi względami humanitarnymi, lecz powodem było to, że Serbia nie przeprowadziła oczekiwanych społecznych i gospodarczych reform.

Zakończenie bombardowań nastąpiło o godzinie 13.15 w dniu 10.06.1999 r, zaś cierpienia Serbów jeszcze długo nie.

Skutki obecności międzynarodowych sił pokojowych w Kosowie i Metochii

Od opuszczenia przez serbskie siły bezpieczeństwa Kosowa i Metochii zgodnie z porozumieniem pokojowym i Rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1244, tj. w okresie od 10.06.1999 r. do 17.03.2004 r., ponad 250.000 osób musiało opuścić swoje domy przed albańskim terrorem.

W tym okresie Albańczycy zamordowali i porwali około 2.500 osób, zburzyli i spalili ponad 80.000 domów oraz około 150 świątyń prawosławnych.

Według danych serbskiej organizacji pozarządowej Fond za humanitarno pravo tylko w okresie czerwiec - grudzień 1999 r. w Kosowie i Metochii ponad 1.000 Serbów zaginęło w niewyjaśnionych okolicznościach.

Od 17.03.2004 r. do 19.03.2004 r., w Pogromie Marcowym, w ciągu trzech tylko dni Albańczycy wzniecili zamieszki (w których wzięło udział 50.000 ich
rodaków) zabijając 8 Serbów, wyganiając z domów 4.012, zrównując z ziemią 7 serbskich wsi, paląc 561 serbskich domów, niszcząc 35 świątynie prawosławne.

Ówczesny rzecznik prasowy policji UNMIK Derek Chapel powiedział wtedy - Oczywistym jest, że ta fala przemocy była zaplanowana.

Generał Lewis MacKenzie napisał w artykule dla kanadyjskiego National Post w
2004 roku - Uczestniczyliśmy i pośrednio popieraliśmy ich kampanię przemocy dla czystego etnicznie i niezależnego Kosowa.

Według oficjalnych danych serbskiego rządowego Centrum Koordynacyjnego ds.
Kosowa i Metochii, od czerwca 1999 do kwietnia 2004 roku, przed terrorem Albańczyków uciekło z Prowincji do innych częściach Serbii oraz do Czarnogóry 287.000 osób (w tym około 230.000 Serbów).

Liczba osób, które przed terrorem Albańczyków opuściły swoje domy i znalazły schronienie w pozostałych jeszcze serbskich enklawach (czytaj: gettach) w Kosowie i Metochii wynosi 20.000.

Epilog

W dniu 17.02.2008 r. Albańczycy w Kosowie i Metochii ogłosili niepodległość.
Albańscy separatyści mający poparcie USA oraz 22 państwa Unii Europejskiej (secesji serbskiej prowincji nie uznały: Grecja, Hiszpania, Cypr, Rumunia i
Słowacja) i pod osłoną kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy NATO i międzynarodowych policjantów utworzyli na terenie Serbii kolejne albańskie państwo (obok Albanii). Najwyższe władze Serbii deklarują, że nigdy nie uznają nielegalnej secesji Kosowa i Metochii i nadal prowadzić będą walkę o integralność terytorialną wszelkimi środkami politycznymi i dyplomatycznymi.
W tym celu Serbia wystosowała projekt rezolucji do Zgromadzenia Ogólnego ONZ z prośbą o wysłanie do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości zapytania o legalność ogłoszenia niepodległości przez tymczasowe władze Kosowa i Metochii. Na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ w dniu 8.10.2008 r. za wysłaniem zapytania głosowało 77 krajów, 74 wstrzymało się od głosu (w tym kraje UE), a przeciwko były USA, Albania, Wyspy Marshalla, Mikronezja, Palau i Nauru. Wydanie opinii w tej sprawie zajmie Trybunałowi do dwóch lat. Do dziś tzw. niepodległe Kosowo uznało 55 krajów (do ONZ należą 192 państwa).

Serbów od dziesięciu laty nurtuje pytanie jak jest to możliwe, że najbardziej rozwinięte kraje europejskie oraz USA wybrały na sojuszników albańskich terrorystów, organizację terrorystyczną (UCK) oraz albańskich polityków, byłych dowódców UCK, mających krew na rękach: Agim Cheku - były premier, Ramush Haradinaj - były premier, Hashim Thaci - obecny premier, którzy nadal w Kosowie i Metochii stoją na czele klanów rodzinnych zajmujących się najokropniejszymi rodzajami przestępczości zorganizowanej, takimi jak handel ludźmi, czy handel organami wewnętrznymi porwanych osób.

Jedną z możliwych odpowiedzi znajdujemy w książce pt. Eksperyment Kosowo austriackiego dziennikarza i publicysty Hannesa Hofbauera, który uważa, że bombardowania Jugosławii bez mandatu ONZ rozpoczęły proces łamania prawa międzynarodowego i zastępowania go prawami człowieka, które jednak w odróżnieniu od całkowicie przejrzystego prawa międzynarodowego można tłumaczyć wedle potrzeb i uznania. W łamaniu prawa międzynarodowego Hofbauer widzi powrót do kolonializmu. - Celem sił imperialnych (NATO i EU) jest utworzenie na Bałkanach, na obszarze zamieszkałym przez Słowian, niesłowiańskich ośrodków i dzięki nimi przejęcie kontroli nad tamtejszymi bogactwami naturalnymi.

Teoria ta zdaje się mieć potwierdzenie w opiniach ekspertów. Gazeta.pl w dniu ogłoszenia nielegalnej niepodległości Kosowa i Metochii informowała, że tam znajdują się piąte pod względem wielkości na świecie pokłady węgla brunatnego, który zalega płytko i jest tani w wydobyciu, a na stronie Stosunkimiedzynarodowe.pl można przeczytać, że tamtejsze bogactwa naturalne - złoża węgla, złota, niklu, ropy - nie były wykorzystane z powodu ciągłych konfliktów, braku środków i nieumiejętnej administracji, a odbudowa Kosowa będzie finansowana między innymi z pieniędzy amerykańskich i brytyjskich firm, które zajmą się także wykorzystaniem wspomnianych surowców naturalnych.

Bardzo smutna wiadomość (rzeczywistość) dla wszystkich ludzi i krajów bezgranicznie oddanych i ślepo wierzących w tzw. zachodnią demokrację ucieleśnionej w USA i państwach Unii Europejskiej.

Vladan Stamenković

--------------------------------------------------------------------------------

* Kosowo i Metochia - pełna oficjalna nazwa południowej serbskiej prowincji składającej się z Kosowa (gdzie znajduje się miejsce słynnej bitwy Serbów przeciwko Turkom z 1389 r.) oraz Metochii (nazwa pochodzi od greckiego słowa metoh i oznacza ziemię będącą własnością monasterów prawosławnych).
MWN
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1996
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) MWN » 08.11.2012 17:08

wklejam jeszcze wywiad ze Stamenkoviciem. mówi całkiem rozsądnie i zdaje sobie sprawę, że Kosowo zostało stracone.

Numer miesięcznika: 12 (494) 1999

Vladan Stamenković, Małgorzata Borkowska OSB Mamy żal do Europy rozmowa
- W jaki sposób osiadł pan w Warszawie?

- Przyjechałem do Polski na parę tygodni w 1991 roku, właśnie wtedy, gdy Jugosławia zaczynała się rozpadać. Ale ja nie miałem jeszcze tej świadomości, podobnie zresztą jak większość moich rodaków. Chciałem po prostu przygotować się tu do egzaminów w sesji październikowej. Kiedy jednak okazało się, że w Jugosławii się nie uspokaja, a wręcz przeciwnie, zostałem w Polsce. Skończyłem studia slawistyczne, rozpoczęte w Belgradzie, potem pracowałem w warszawskim Instytucie Slawistyki. Od trzech lat jestem żonaty z Polką, ale mam nadzieję, że w odpowiednim czasie wrócę z nią do Belgradu.

- Kiedy nadejdzie ten odpowiedni czas?

- To zależy od sytuacji tam, w Jugosławii, ale także od tego, jak długo będę mógł wytrzymać poza rodzinnym krajem. Czuję, że czas, który dzieli mnie od wyjazdu, robi się za długi.

- Jak odnoszą się do pana przyjaciele z Belgradu?

- Gdy po osiedleniu się w Polsce rozmawiałem z niektórymi, odczuwałem ich żal, że opuściłem ich w trudnych chwilach. Ale to się zmieniło po paru latach, gdy okazało się, do czego doprowadziła wojna. Ci, którzy wierzyli, że ta wojna może doprowadzić do czegoś lepszego, zobaczyli, że tak się nie stało.

- Co miała urzeczywistnić ta wojna?

- Były złudzenia, że z bronią w ręku można dokonać sprawiedliwej korekty granic. Serbom trudno było pogodzić się z tym, że kilkadziesiąt procent narodu nagle znalazło się w innych państwach: w Chorwacji, w Bośni. Sam częściowo zgadzam się z twierdzeniem, że rozpad Jugosławii był niesprawiedliwością. Nowe granice nie odzwierciedlają podziału etnicznego.
Nie można jednak zrozumieć wojny. Ale tego, co się stało, nie da się już odwrócić.

- Kto zawinił?

- Zaważyły tu błędy naszych przywódców, a niestety także i europejskich oraz światowych. W tym konflikcie potrzebna była trzecia strona, której zależałoby na rozwiązaniu problemu, a nie na narzucaniu swoich wizji.
Spójrzmy na to, co działo się w Kosowie. Policja i wojsko walczyły tam z separatystami z Wyzwoleńczej Armii Kosowa. Ginęła ludność cywilna, która znalazła się między młotem a kowadłem. Ale dopóki przebywało tam kilkuset obserwatorów zagranicznych, nie było tam masowego gwałcenia praw człowieka.
Opublikowano wówczas dokument ministerstwa spraw wewnętrznych Niemiec, w którym mówi się, że Jugosławia nie prowadzi w Kosowie polityki nienawiści etnicznej. Gdyby było więcej dobrej woli po wszystkich stronach konfliktu, wojny można byłoby uniknąć. Tymczasem mieliśmy bombardowanie, czyli jednak agresję na suwerenne państwo, bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zginęło 2 tysiące niewinnych ludzi. Myślę, że naloty przeprowadzono z premedytacją.
Trzeba było pokazać Rosji, że już się nie liczy na arenie międzynarodowej.
Trzeba też było udowodnić Europie, że sama nic nie potrafi. Przerabialiśmy to już w Bośni.

- To gorzkie słowa.

- Nie mam w sobie nienawiści do wielkiego mocarstwa, ale mam wielki żal do niego i do Europy. Wie pan chyba, jak żyło się jeszcze dziewięć lat temu w Jugosławii. Gdyby tak zostało, byłaby ona w Unii Europejskiej jako pierwsza.
Aż do rozpoczęcia bombardowań, mimo propagandy Miloševicia, w wielu serbskich środowiskach istniała silna potrzeba utrzymania więzi z Zachodem.
Teraz jest inaczej. Przecież ten Zachód niszczył i zabijał! Dlaczego? Bo polityka naszych struktur rządzących była zła. Zastosowano więc zbiorową odpowiedzialność - żaden naród nie może tego dobrze przyjąć.

- Czy Serbowie mają alternatywę wobec Zachodu? Z kim innym mogą się związać?

- Nie mamy alternatywy. Ale teraz związek z Zachodem będziemy odczuwali jako
narzucony: przyjmij mnie albo zdychaj.

- A Rosja?

- Wokół tego kraju narósł u nas mit "braterskiej pomocy", udzielanej nam rzekomo już od dwustu lat. Tymczasem Rosja, popierając serbskie powstania narodowe, nie tyle pomagała Serbom, ile osłabiała Turcję. W polityce nie istnieje coś takiego jak szczera braterska pomoc. Tak samo jest teraz. Rosja udowodniła, że nic nie zrobi dla Serbii, nic nie może dla niej zrobić.

- Ten mit braterstwa opiera się na fakcie słowiańskiej wspólnoty.

- Wychowano mnie w poczuciu tej wspólnoty. Podobnie myśli wielu Serbów.
Jeżeli oglądamy mecz piłki nożnej między jakimś krajem słowiańskim a innym, zawsze kibicujemy słowiańskiemu. Ta wspólnota odczuwana jest silniej niż w Polsce.

- U nas pojęcie panslawizmu jest obciążone historycznym stosunkiem do Rosji, która posługiwała się panslawistyczną ideologią w celu ujarzmienia Polski.

- My mamy podobne obciążenia z Chorwatami, którym pamięta się to, że w czasie II wojny światowej wymordowali ponad pół miliona Serbów. Mimo to idea słowiańskiej jedności jest u nas nadal silna.

- Podobieństwa, o których pan mówi, mają w pierwszym rzędzie charakter filologiczny.

- Bardziej etniczny. Języki słowiańskie zróżnicowały się przez wieki, a wspólne cechy charakteru pozostały. Po drugie - jesteśmy wyznawcami tej samej religii. Podział na katolicyzm i prawosławie, dokonany tysiąc lat temu, miał podłoże polityczne, czyli drugorzędne.

- A przecież doprowadził do powstania dwóch odrębnych narodów - Serbów i Chorwatów.

- Niezupełnie. To jednak były inne plemiona. Zresztą i jedni, i drudzy przybyli nad Adriatyk z dzisiejszych terenów Polski.

- Jakie zatem są podobieństwa między Serbami a Polakami?

- I jednym, i drugim pomagała w przeszłości świadomość historyczna. Ta świadomość pozwalała im w latach niewoli pamiętać, kim są. Ale trzeba też podkreślić istotną różnicę doświadczeń historycznych: wy, Polacy, wytrzymaliście 150 lat pod rosyjskim zaborem - my przeszliśmy przez pięćset lat niewoli. Do tego jeszcze nasz zaborca wyznawał zupełnie inną wiarę, islam.

- Do listy podobieństw zapewne zaliczy pan też rolę Kościoła katolickiego i Cerkwi prawosławnej w utrzymaniu polskiej i serbskiej świadomości narodowej.

- W czasach tureckich rola serbskiej Cerkwi była olbrzymia. Ale dzisiaj jest inaczej. W czasach komunizmu podlegała ona większym naciskom ze strony władz niż Kościół w Polsce. Nie miała takiego poparcia, duchowej pomocy, jaką dla katolików był Watykan. To zmarginalizowało wpływy Cerkwi w społeczeństwie.
Dzisiaj nie ma ona wielkiego wpływu na ludzi.

- Czy długa niewola wyostrza pamięć historyczną?

- Często słyszę od Polaków: Niemcy nie są naszymi wrogami, ale "Ruskie" - to wróg. My pamiętamy o niemieckim terrorze podczas II wojny światowej.
Pamiętamy też, że w 1941 r. witano ich w Zagrzebiu kwiatami.

- U nas jest to kwestia pokoleniowa. Terror niemiecki pamiętają tylko ludzie starsi. Natomiast służalczość władz PRL wobec rosyjsko-sowieckiej centrali to sprawy całkiem świeże.

- Jednak pięćdziesiąt lat to nie tak dużo, aby zapomnieć. Mogę tylko powiedzieć, że Niemcy nie mają do nas sentymentu. Proszę tylko popatrzeć na ich stosunek do gastarbeiterów.

- A przecież setki tysięcy ludzi z terytorium byłej i obecnej Jugosławii pracuje właśnie w RFN. Serbowie mieszkają tam, nie tracąc kontaktu z rodzinami w ojczyźnie. Czy nie tworzy to jednak jakichś związków między tymi dwoma narodami?

- To nie jest związek, to jest życie. Trzeba po prostu zarabiać.

- Po 1945 roku wśród polskiej inteligencji, głównie na emigracji, ale też i w kraju, żywy był syndrom "zdrady Zachodu". Coś podobnego dostrzegam w pańskiej wypowiedzi.

- Nasi czetnicy, tak jak wasza AK, reprezentowali struktury przedwojennego państwa - królestwa Jugosławii, tak samo też, jak AK, byli zorientowani prozachodnio. Pod dowództwem Dražy Mihailovicia wzięli na siebie ciężar walki z okupantem. Partyzantka komunistyczna zaczęła odgrywać znaczącą rolę dopiero wtedy, gdy wspomógł ją Zachód i czerwone oddziały z Bułgarii.
Wzmogła się wówczas walka bratobójcza: komuniści współpracowali z chorwackimi ustaszami w walce z czetnikami. Niszczyli też propaństwowe elity - mnożyły się zabójstwa nauczycieli, w ogóle inteligencji. Zabijano też przedstawicieli Cerkwi. W ten sposób partyzantka titowska dążyła do zwycięstwa. Oddziały czetników, które przedostały się na Zachód, uchodząc przed komunistyczną inwazją, były "zwracane" reżimowi Tity przez aliantów i rozstrzeliwane po powrocie. Również sam Mihajlović, bohater antyniemieckiego oporu, został oskarżony przez titowców o kolaborację z Niemcami i stracony.

- Nasi komuniści tak samo napiętnowali Armię Krajową. Jednak pamięć tej formacji została "oczyszczona" od zarzutu kolaboracji już w 1956 roku. Czy w Jugosławii rewiduje się antyczetnickie stereotypy?

- Postkomuniści Miloševicia nie ruszają tego tematu. Niełatwo wyrzec się tego, co się twierdziło parę lat temu. Natomiast opozycja, szczególnie ludzie Draškovicia, zaczyna odnawiać tę kwestię.

- Tradycyjny serbski patriotyzm nie czuł się najlepiej w Jugosławii Tity?

- Były z tym pewne kłopoty. Na przykład nie wolno było śpiewać niektórych pieśni narodowych, tych z I wojny światowej, a nawet tych mówiących o walce przeciwko Turkom. Ludzie mojej generacji jeszcze w latach osiemdziesiątych musieli na to uważać, nie tylko np. na plaży w Dalmacji, nawet w samej Serbii. Można się było tym narazić na oskarżenie o serbski nacjonalizm. Nie stawiano za to przed sądem, ale "winni" nękani bywali przez policyjne patrole.

- Serbowie czuli się wówczas narodem dyskryminowanym?

- Nie było poczucia dyskryminacji, ale odczuwano tłumienie uczuć patriotycznych. Mój dziadek, Miliboj Pavlović, uczestnik wojen bałkańskich i I wojny światowej, uczestnik obrony Skopje przed Niemcami w 1941 roku, nie był sympatykiem komunistów, ale za niemieckiej okupacji pozwalał, by w jego belgradzkim mieszkaniu spotykała się konspiracyjna komórka KP Jugosławii.
Nie pomogło mu to po wojnie: ten były profesor slawistyki uniwersytetu w Skopju, przyjaciel Witolda Doroszewskiego i Romana Jakobsona, jako bezpartyjny, nie mógł wykładać na uczelni, więc zarabiał na życie, pomagając stolarzowi, który miał zakład na naszej ulicy. Jeden z ówczesnych działaczy powiedział nawet, że chętnie zobaczyłby Pavlovicia wiszącego na Terazije (dzielnica Belgradu, gdzie po 1944 roku tracono "zdrajców narodu").

- To chyba dość reprezentatywny życiorys dla losów jego pokolenia.

- I tak miał szczęście, że przeżył. Wielu innych zgładzono jako przeciwników reżimu. Po latach wrócił do zawodu, ale nie pozwolono mu pracować w Belgradzie. Został kierownikiem katedry języka serbskiego na uniwersytecie w Nowym Sadzie.

- Przedwojenne środowisko naukowe Belgradu cieszyło się międzynarodową renomą. Znaleźli tam schronienie naukowcy, wygnani z bolszewickiej Rosji i nazistowskich Niemiec, że wspomnę chociażby o Georgu Ostrogorskim, jednym z najwybitniejszych na świecie bizantynistów. Miał on zresztą jeszcze większe szczęście od pańskiego dziadka, bo jugosłowiańscy komuniści pozostawili mu jego katedrę historii Bizancjum, którą objął w 1939 roku, po ucieczce z hitlerowskiej Rzeszy.

- To były wyjątki. Generalnie przedwojenną inteligencję rozproszono. Część spośród jej przedstawicieli uszła za granicę, innych zgładzono, reszta musiała siedzieć cicho, "rozrzucona" przez wypadki polityczne po całej Jugosławii. Gdyby nie II wojna, pewnie nie urodziłbym się w Belgradzie, a w Skopju w dzisiejszej Macedonii.

- Byłby pan Macedończykiem?

- Nie, gdyby zostało tak, jak przed wojną, gdyby to była południowa Serbia - i ja byłbym Serbem. Macedońska świadomość narodowa ugruntowała się na dobre dopiero po wojnie, gdy stworzono tam republikę. Czasem jeszcze Serb powie o nich "nasi rodacy z południa", ale to tylko żart. To już odrębny naród. Mamy tego świadomość, choć wiemy, że łączą nas jakieś wspólne korzenie.

- Dlaczego zatem Serbowie, którzy tak łatwo pogodzili się z niepodległością Macedonii, nie chcą uznać niepodległego Kosowa? Przecież Macedonia też jest wielkim kawałkiem serbskiej kultury.

- To prawda. Służbę wojskową odbyłem na południu Macedonii, w Prilepie, legendarnej stolicy królewicza Marka. Jednak mimo wszystko tradycja i historia silniej przemawiają za Kosowem. Nasz stosunek do Macedonii przypomina wasz do Wileńszczyzny - Polska pogodziła się z jej utratą, jednak kraj ten funkcjonuje w poezji, w sentymentach. Mogę mieć sentyment do Macedonii, ale czuję, że nie powinna być częścią terytorium serbskiego. Co innego Kosowo. Może to zużyte hasło, ale naprawdę jest to kolebka naszej państwowości. Albańczycy zaczęli się tam masowo osiedlać dopiero w XVII-XVIII wieku. Poza tym w Macedonii nie mieszka tak liczna mniejszość serbska jak w Kosowie - przynajmniej do lata tego roku. Obecnie 200 tysięcy kosowskich Serbów - prawie wszyscy - uciekło z tego kraju w obawie przed albańskim odwetem.

- Serbia przegrała po kolei wojny o Chorwację, Bośnię i Kosowo.

- Pierwszą wojnę przegrała Serbia nie tyle z Chorwacją, co z Zachodem. W Bośni Serbowie bili się nie tylko z muzułmanami, ale i z armią chorwacką. Z kolei w Kosowie mieliśmy konflikt z całym światem.

- Wspomniał pan o 2 tysiącach ofiar bombardowań i 200 tysiącach wypędzonych Serbów. W czasie ostatniej wojny serbskie bojówki wymordowały 10 tysięcy kosowskich Albańczyków, milion spośród nich wygnano z domów. Czemu wśród serbskich intelektualistów nie znalazł się wtedy nikt, kto by zaprotestował przeciw tamtemu ludobójstwu? Lub przeciw zbrodniom wojennym w ogóle.

- Ponieważ w tym czasie bombardowano Belgrad. Sam nie mógłbym mówić o niczym innym. Cały świat krzyczał wówczas: co robicie Albańczykom? - i zrzucał bomby. W tym momencie nie należało oczekiwać, że jacyś Serbowie będą się martwić o życie Albańczyków, bo wszyscy myśleli o własnym. A jeżeli chodzi o systematyczne mordowanie Albańczyków, do tej pory liczba odnalezionych ciał nie przekracza tysiąca1, a ginęli oni również pod bombami i w walkach Wyzwoleńczej Armii Kosowa z wojskiem i policją.

- Czy batalia wokół Kosowa - przynajmniej w pierwszej fazie - podniosła w Serbii popularność Miloševicia jako "obrońcy ojczyzny"?

- Podczas nalotów każdy przywódca bombardowanej Serbii zostałby uznany za obrońcę. Ludzie nie jednoczyli się wokół postaci Miloševicia - łączyła ich troska o własną egzystencję.

- Obecnie, jak słychać, dominują tam nastroje zniechęcenia.

- Pamięta pan masowe antymiloševiciowskie manifestacje opozycyjnej koalicji "Zajedno" dwa lata temu? Czy wtedy Zachód coś zrobił, wspomógł demokratyczne przemiany? Trudno się dziwić, jeśli człowiek po tym, co się stało, nie wie, w którą stronę się zwrócić.

- Podobnie jak w Kosowie lepiej było poprzeć w porę Ibrahima Rugovę, umiarkowanego przywódcę tamtejszych Albańczyków.

- Na pewno byłoby lepiej - szczególnie dla tych, którzy zginęli. Cóż, kiedy NATO uznało Wyzwoleńczą Armię Kosowa za swoją potencjalną armię lądową.

- Co będzie dalej z Kosowem?

- Błędy postkomunistów, rządzących Serbią od dziesięciu lat, sprawiły, że Kosowo, jako integralna część Serbii, jest dla niej na zawsze stracone.
Mówię to z żalem, ale to fakt. Nie wiem, jaka będzie przyszłość, ale wydaje mi się, że najbliższe lata odsłonią złudzenia tych, którzy nawoływali do utrzymania wieloetnicznego Kosowa. Stanie się tak, jak stało się w Bośni, wobec której żywiono podobne złudzenia. Tymczasem jeżeli rozpadła się wieloetniczna Jugosławia, nie było podstawy sądzić, że nie rozpadnie się wieloetniczna Bośnia, ta Jugosławia w pomniejszeniu.

- Czy nowa Serbia, bez Miloševicia, ale okrojona terytorialnie, może względnie szybko osiągnąć pokój wewnętrzny?

- Niestety, po bombardowaniach ta perspektywa bardzo się oddaliła.
Zniszczono gospodarkę kraju, który i tak od lat żył w izolacji. A pokój społeczny tworzy się w kraju, w którym ludzie żyją coraz lepiej.

- Wyobraża pan sobie siebie jako turystę, który w Kosowie ogląda zabytkowe, puste cerkwie?

Jeżeli Kosowo stanie się niezależne, bez Serbów, nie będzie tam pewnie serbskich pomników kultury - dziś są w szybkim tempie niszczone.

Rozmawiał Jacek Borkowicz

Vladan Stamenković - ur. 1968, poeta, członek Związku Literatów Polskich.
Mieszka w Warszawie.

_____________________
1 Aktualne statystyki organizacji międzynarodowych mówią o 2 tysiącach (przyp. red.).
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11424
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 08.11.2012 19:01

.
Ostatnio edytowano 02.11.2024 14:54 przez te kiero, łącznie edytowano 1 raz
MWN
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1996
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) MWN » 08.11.2012 22:43

Gdybym nie oglądał niemieckiej TV to nic bym nie wiedział. W PL nie pokazują żadnych poważnych wiadomości, zwłaszcza ze świata,
PabloX
Mistrz Ligi Mistrzów UEFA
Avatar użytkownika
Posty: 1734
Dołączył(a): 20.05.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) PabloX » 09.11.2012 11:28

Gdyby jakiś historyk czy publicysta historyczny zechciał uczciwie opisać to, co tzw. wspólnota międzynarodowa wyczynia wokół krajów byłej Jugosławii, jego praca powinna nosić tytuł "Wstyd, hańba i hipokryzja". Polska dyplomacja też jest wśród tej bandy hipokrytów, choć trzeba przyznać, że nie odgrywa jakiejś kluczowej roli.

Od samego początku - najpierw popieranie przez kraje zachodnie idei niepodległej Chorwacji (słusznie). Lecz kiedy Chorwaci ogłosili niepodległość, a Serbowie próbowali rozbić to powstające państwo - Zachód pozostawił Chorwację samą sobie na ponad pół roku. W tym czasie zginęło kilkanaście tysięcy Chorwatów, kolejne tysiące zostały wygnane ze swoich domów. Dopiero po tragedii Vukovaru, a może raczej po tym, gdy okazało się, że Chorwacja jednak przetrwa - została uznana przez kolejne państwa.

Bośnia - szkoda słów, tu wystarczy obraz holenderskich żołnierzy ONZ, którzy pozwolili serbskim oddziałom na mordowanie ludzi w strefie, która miała być przez ONZ chroniona. Holendrzy zresztą później wsławili się znowu - tym razem w Kosowie, gdzie pozwolili bandytom z UCK na czystki etniczne na Serbach i niszczenie prawosławnych kościołów i klasztorów. Tym bydlakom po prostu było wszystko jedno, jacy bandyci co robią, byle tylko holenderski szwej się nie naraził.

Kosowo - hipokryzja, kłamstwo, inżynieria informacyjna i złamanie wszelkich zasad prawa międzynarodowego i praw serbskich mieszkańców Kosowa. Waldemar Łysiak mistrzowsko to opisał w "Stuleciu kłamców". Nawet Niemcy i Włosi w czasie II Wojny Światowej byli dla Serbów bardziej łaskawi, mimo że też popierali "Wielką Albanię". Jednak Kosowska Mitrowica i inne tereny z serbską większością pozostawiono wtedy pod serbską administracją. Teraz już nie, wszystko oddano Albańczkom. Zresztą akurat w sprawie Kosowa polska dyplomacja zachowała się wyjątkowo podle, błyskawicznie i bez zastrzeżeń uznając niepodległość tego mafijnego quasi-państwa, chociaż mogła zachować się zarazem godnie, przyzwoicie i pragmatycznie (np. wykorzystując sytuację do poprawienia relacji z Rosją).
realista2
Cromaniak
Posty: 2238
Dołączył(a): 13.05.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) realista2 » 18.11.2012 09:30

Proponuję przeczytać :
http://balkanistyka.org/wp/haga-chorwac ... ewinnieni/

Wileloletni proces zakończony w pierwszej instancji 24 i 18 letnim wyrokiem i uwolnienie od wszelkich zarzutów w sądzie apelacyjnym. Cuda panie, cuda. Jak to możliwe, że dwa składy sędziowskie orzekając w tej samej sprawie, mając te same dowody wydają tak różne wyroki ? Tym bardziej nie nam którzy nie znają materiału dowodowego kogokolwiek osądzać w tej sprawie, ale coś mi to polityką UE pachnie odrobinę. Tak czy inaczej są niewinni, powaga rzeczy osądzonej , koniec kropka.
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11424
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 18.11.2012 09:36

.
Ostatnio edytowano 02.11.2024 15:05 przez te kiero, łącznie edytowano 1 raz
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rozmowy o turystyce i nie tylko



cron
Zbrodnie - ku przestrodze - strona 8
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone