Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

"Zawodząca" Celina 2014

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Tynia78
Turysta
Posty: 11
Dołączył(a): 22.04.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tynia78 » 31.12.2014 18:05

Witam, chętnie poczytam dalej, bo jedziemy do tej samej kwatery w sierpniu:) i też z północy.
piotr. z
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 58
Dołączył(a): 04.05.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotr. z » 31.12.2014 23:33

Witeczka,
korzystam z chwili oddechu i zamieszczam dalszą część relacji. Dzięki wszystkim za ciepłe słowa i zapraszam :)

„Tata! Tata!! Chodź szybko!”- przygłuszony głos Młodego i snop światła w oczy budzi mnie nagle. Co jest do diaska? Jakiś włam czy co? Młody coś mówi ale go słabo słyszę- aha! Trzeba wyciągnąć stopery, które wetknąłem w uszy bo mnie klimatyzator wkurzał. Teraz lepiej. O co chodzi? Młodzian z deko wystraszony ciągnie mnie do łazienki mówiąc coś o jakichś robalach. Wchodzę i widzę ze dwa-trzy karaluchy wystraszone bardziej niż Młody. Laczem tłumaczę, że są tu niemile widziane i jednocześnie wyjaśnia się tajemniczy zapach pochodzący z okolic pojemnika na śmieci- pokrywa oraz worek zostały spryskane jakimś środkiem na karaluchy. Nie wiem, ile czasu jeszcze syn nie może usnąć z wrażenia ale ja padam znowu na wyro i szybko odpływam :)


Pierwszy sierpnia wita nas całkiem przyjemna pogodą więc śniadanie i do wody!

Obrazek

Niedługo po rozpoczęciu pluskania się z maską przyuważyłem, że pojawiło się trochę jeżowców na „naszej” plaży więc wyposażony w siatkę chciałem je wywalić na głębszą wodę jak dzień wcześniej. Jeden schowany był pod większym kamieniem więc złapałem go i odkrywam „szpiloka”- nie zauważyłem, że do kamienia był przyczepiony inny i połechtał mnie w dwa palce. No to sobie narobiłem- myślę mając w pamięci jak rok temu jakiś gościu nastąpił na jeżowca i nasiedział się żmudnie wyciągając połamane kolce ze stopy. Wyłażę z wody i idąc na kwaterę kombinuję, czym te fragmenty usunąć? Pęseta- jest. Igła do zastrzyków- nie ma. Ale by się teraz przydała, a miałem ochotę zabrać! Ale jest za to igła do szycia. Nada się. Po kilku minutach walki wyłażą oba. No, nie było tak źle. Można wracać do wody. Nauczka jest ale dobrze, że zapłaciłem za nią całkiem tanio- nic się nie paprze, palce nie bolą, jest OK.

Obrazek

Pod wieczór dzieciaki łapią trzy kraby- no jak rodzina: tatuś, mamusia i dzieciak.

Obrazek

Pokaż no, chłopie, jaki masz obiektyw!
Obrazek

Młody "na gigancie".
Obrazek

Ej, kolo! To ja tam sobie skoczę, co?
Obrazek

Po sesji zdjęciowej wszystkie trzy trafiają do morza. Wyjątkiem jest krewetka, którą dzieci przynoszą mi pokazać jak rozmawiałem ze Stipe, który mówi, że one są bardzo dobre i można je wcinać na surowo. Patrzymy z niedowierzaniem a ten łaps! za krewetkę i błuskawicznie konsumuje ją na surowo- zdębieliśmy bo nie widzieliśmy wcześniej takiej akcji. Później też krewetki są łapane ale zanim nasze „pokemony” pochwalą się zdobyczą to patrzą, „czy jest pan Stipe, bo inaczej ją zje”. :mrgreen:
marko350
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2371
Dołączył(a): 14.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) marko350 » 01.01.2015 15:56

Piękne zwierzątka :D
piotr. z
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 58
Dołączył(a): 04.05.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotr. z » 05.01.2015 21:27

Kolejny dzień upływa również na leniuchowaniu ale w następnym chmury ciągną się od rana i zaczyna kropić przelotny deszcz. Wracamy więc na kwaterę i ruszamy do Omiša. Parkujemy koło Studenaca i jeszcze w kroplach ciepłego deszczu ruszamy na burka polecanego przez dhmegi w swojej relacji https://www.cro.pl/omis-2014-zipline-i-inne-atrakcje-filmy-t45611.html?hilit=zipline.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zamawiamy dwa burki z mięsem, jeden z twarogiem i pizzę. Te z mięsem są bardzo dobre ale z twarogiem jakoś nam nie podchodzą. Najedzeni wychodzimy na ulicę i skręcamy w prawo natykając się na lody. Kupujemy po trzy kule na głowę ale muszę przyznać, że ani zeszłoroczne ani te niczego od strony pleców nie urywają. Może źle trafiliśmy a może jesteśmy już „zepsuci” przez inne lody, które są naprawdę świetne. Jeśli ktoś będzie miał okazję zawitać do Lęborka to polecam udać się na lody do piekarni Wenta- panie jak załadują kulę do wafla to tak jakby ze dwie kulki były. Trzy kule ciężko wcisnąć a jeśli już się to uda to obiadu nie trzeba. Te chorwackie są jakby bardziej rozwodnione ale jak mówię- może źle trafiliśmy.
Po zaspokojeniu głodu ruszamy pozwiedzać nieco Omiš. Deszcz przestał padać ale zaczyna prażyć słońce potęgując odczucie gorąca spowodowane dużą wilgotnością powietrza. Idziemy w kierunku plaży.

Obrazek

Pomnik pamięci poległych w wojnie domowej
Obrazek

Patrząc na wiek poległych pomyślałem, że gdy oni ginęli to ja siedziałem na studiach... 20-sty wiek... Teraz 21 i wciąż gdzieś na świecie się coś dzieje...

Potem przechodzimy przez ulicę w stronę gór...

Obrazek

... i trafiamy w starszą zabudowę.

Obrazek

Obrazek

Wchodzimy na chwilę do kościoła podziwiając wystrój. Po wyjściu natykamy się na tabliczki wiodące do fortecy Poevica. Idziemy!

Obrazek

Po drodze do twierdzy:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gustowna paprotka na wieży przed chwilą zwiedzonego kościoła:
Obrazek

Obrazek

Zakupujemy bilety i wdrapujemy się na górę. Po drodze co jakiś czas przystaję i robię fotki.

Niestety, pani długo siedziała za tablicą...
Obrazek

Obrazek

Się rozdymce wysuszyło...
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kurczę, boisko tam jest...
Obrazek

Na szczycie twierdzy łopocze flaga.
Obrazek

Schodzimy z powrotem w dół i kierujemy się w stronę Cetiny wąską uliczką.

Obrazek

Obrazek

Po kolacji jak zwykle relaksujemy się na balkonie a tam się przytelepał taki słabo opalony koleś: :oczko_usmiech:

Obrazek

W sumie to gdzie ma się opalić jak się szlaja po nocy?... :boss:

Po sesji foto zostaje oczywiście wypuszczony na wolność.

W nocy budzę się i nie wiem co się stało, jestem zdezorientowany… Nagle słyszę strzały kapcia w toalecie- no tak, Młoda poszła się załatwić i natrafiła na karaluchy, tylko że ona bierze sprawy w swoje ręce i nie potrzebuje mojej pomocy. :mrgreen:

Spokojnie zasypiam...

:papa:
piotr. z
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 58
Dołączył(a): 04.05.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotr. z » 02.02.2015 18:49

Witam i ponownie zapraszam na przynudzanie 8)
Dzisiaj będzie trochę bardziej opisowo bo nie wszystko da się przedstawić fotkami.

Kolejny dzionek to znowu rozkoszowanie się Adriatykiem pomimo wiaterku i większych niż zwykle fal. Nie przeszkadza to jednak w pływaniu z głową nad albo pod wodą.
W ciągu tych kilku dni doceniamy bliskość kwatery- jak ktoś zgłodnieje to idzie sobie wziąć coś na ząb. Szczególnie dobrze sprawdza się chłodny arbuz z lodówki- coś, o czym w poprzednim roku mogliśmy pomarzyć. Wzięte z Polski jedzonko pozwala na szybkie przyrządzenie obiadku a bliskość plaży nie wymaga przebierania się- zakładamy tylko klapeczki, myk-myk po schodkach i już jesteśmy na miejscu. Po zaspokojeniu głodu lub pragnienia pół minuty i jesteśmy na „naszej” plaży. Tak sobie leżąc patrzę na betonowe schody prowadzące od góry do posesji i odzywam się do żony, że z tego betonu to można by jeszcze jedną chatę postawić.
Stipe stara się pojawiać „na włościach” przynajmniej co drugi dzień, wynajem apartamentów nie jest jego głównym źródłem dochodów- ma jeszcze klub nocny w Omisu ale nie sprawdzaliśmy  W poprzednich latach de facto tylko wynajmował kwatery a teraz stwierdził, że trzeba być na miejscu i nawiązywać relacje z turystami. W czasie takich wieczornych rozmów dowiadujemy się, że ta część Celiny jest nazywana Zavode ponieważ na tym obszarze pod dnem morskim znajdują się źródła wody pitnej i stamtąd też jest ona czerpana ale głównym źródłem wody pitnej jest Cetina i tam znajduje się główne ujęcie. Omis jest również dostawcą wody i prądu dla wyspy Brać. Pytam również o pozostałości betonowej konstrukcji na plaży w Ivasnjaku.

Obrazek

Okazuje się, że jest to dawna rampa wyładowczo-załadowcza dla statków wybudowana jakieś 100-120 lat temu. Na rampie ułożone były tory i towary transportowano na wózkach pchanych przez pracowników. Nawiązuję do przemyśleń o ilości betonu na schody i Stipe potwierdza, że wyszło tu nawet więcej i mógłby z tego postawić 1,5 chaty. Na samo nabrzeże, na którym się wylegujemy, zużył 1,5 tony kamieni i robił to w trzech podejściach bo za pierwszym razem połowę rozmyła mu woda, potem znowu część została rozmyta i trzecie podejście zakończyło dzieło.
Stara się też dopieścić jedną z łódek, którą pływał już jako kilkulatek a później dostał na własność od rodziców. Co jakiś czas siedzi na niej i coś dłubie. Zdradza plany, że chce na niej zamontować maszt ze stali nierdzewnej z lampką sygnalizacyjną bo miał już groźną sytuację podczas nocnego pływania i o mało co nie został staranowany. I przywozi ten maszt, w montażu którego pomagamy mu z synem. Podłączamy instalację elektryczną do lampki i jest ona bardzo widoczna- teraz nic go już nie powinno trafić jeśli tylko sternik innej jednostki będzie zwracał uwagę co ma przed sobą. Podczas tej roboty nie mamy możliwości wyciągnięcia łódki na brzeg więc trzeba ją przytrzymywać na wodzie aby się nie bujała i nie uderzała dnem o kamienie pod wodą. Chwilę postaliśmy w wodzie i po skończonym majsterkowaniu jego ojciec zaprasza na orachowicę. Z rozmowy z jego rodzicami (mają już ponad 70 lat) dowiadujemy się, że ojciec ma problemy z sercem i żona go bardzo pilnuje, żeby unikał alkoholu więc nawet mały kieliszek powoduje reakcję lepszej połowy chociaż muszę przyznać, że wielokrotnie w ciągu dnia się widzimy i nie widzę aby tej orachowicy nadużywał. W każdym razie doktor zabronił ale „dziadek” dzielnie tłumaczy, że musi mi coś dać na rozgrzewkę bo stałem w zimnej (!) wodzie a sobie weźmie „malo” :) „Dziadek” okazuje się być inżynierem budownictwa i w swojej karierze zajmował się m.in. budowaniem dróg. Pracował również jako kierowca i śmigał ciężarówką do Niemiec w dawnych czasach. Podczas „posiedzenia” widzimy, że z sąsiadujących apartamentów wyprowadzają się turyści a „dziadek” patrzy na nich i mówi, że teraz to tak będą chodzić ze 2-3 godziny. Pytam dlaczego i ten wymownie pokazuje na windę i mówi, że oni takiej nie mają, nawet nie mają jak zainstalować z powodu ukształtowania terenu- no tak, wywlec teraz cały swój majdan na plecach tych kilka pięter w górę (wygląda nawet na okolice ósmego-dziesiątego piętra) to wysiłku potrzeba- nie „zazdraszczam”. Pomimo nieznajomości angielskiego przez „dziadka” dogadujemy się po chorwacko-polsku z kilkoma niemieckimi słowami- da się? Da się! :) Po miło spędzonych chwilach udaję się na kontrolę czy łeb wciąż dobrze mi pasuje do poduszki. :mrgreen:
ulka740
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 54
Dołączył(a): 08.03.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) ulka740 » 08.04.2015 15:47

Pilnie potrzebuję dalszego ciągu wspomnień. Człowieku, nie daj się prosić!! Tym bardziej , że w tym roku będziemy na sąsiedniej kwaterze i też jesteśmy z północy:) (lody od Wenty w Wejherowie również nam smakują!)
Tynia78
Turysta
Posty: 11
Dołączył(a): 22.04.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tynia78 » 09.04.2015 20:46

Dołączam się do prośby powyżej:) My będziemy dokładnie w tej samej kwaterze. Ulka740 - w jakim terminie będziecie?
piotr. z
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 58
Dołączył(a): 04.05.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotr. z » 13.04.2015 08:26

Hejka,
miałem przyhamowanie w pisaniu relacji ale mam nadzieję coś wrzucić w tym tygodniu. Nie zabijajcie- przynajmniej jeszcze nie teraz :-)
natala
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 98
Dołączył(a): 26.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) natala » 13.04.2015 09:12

Witam,

Widzę same znane rejony ,w tym zeszłym roku byliśmy w okolicach tyle że w Pisaku :oczko_usmiech:
Jako para również podróżujemy z Gdańska i to już 3 razy ,zawsze na raz bez noclegów bywa ciężko ale dajemy radę (dla upartego nic trudnego) :)
piotr. z
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 58
Dołączył(a): 04.05.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotr. z » 13.04.2015 17:46

Witeczka,

natala, teraz, z "dzieckami" na głowie to miałbym obawy jechać w ciemno ale sami z żona to czemu nie? Wystarczy pokój z aneksem kuchennym i ładnym widokiem oraz (warunek konieczny dla ukochanej żony) baaardzo blisko do Adriatyku :mrgreen:

No, dzisiaj to polecę hurtem. A wiec zaczynam kończyć :oczko_usmiech:
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejne dwa dzionki (05-06 sierpnia) upływają nam na zażywaniu kąpieli wodnych i słonecznych i ogólnie pojętym lenistwie.
Obrazek

06.08 po południu decydujemy się na krótki wyskok do Splitu- bez jakiegoś konkretnego celu. Brykę zostawiamy niedaleko centrum w jakiejś uliczce. Cykady dają ognia ile wlezie. W końcu udaje mi się z bliska zauważyć jak też te owady wyglądają. Zaczynam fotografować z bliska przyciągając spojrzenia tambylców- co też ciekawego może być w fotografowaniu cykad?
Obrazek

Dziewczyny jak to dziewczyny- nurkują między straganami razem z synem, ja spokojnie siadam na murku przy wjeździe do przystani promowej. Pykam kilka fotek.

Obrazek
"Ludziów jak mrówków"...

W dali wzgórze Marjan, jest na liście na 2015. :)

Obrazek
Rodzina wróciła z "łowów" więc idziemy sobie niespiesznie przez siedzibę Dioklecjana. Siadamy na kilka chwil na schodach przy dzwonnicy kościelnej obserwując jak turyści krzątają się po placu. Fajnie się tak oderwać i popatrzyć w spokoju i zadumie na przemykające tłumy. Po kilkunastu minutach takiej zadumy spokojnie "szlajamy się" po uliczkach pałacu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
„Dioklecjanin” wyczochrany przez córę.

Powoli kierujemy się do samochodu. Powrót jest tragiczny- pomimo tego, że to środa to koras na trasie powoduje, że ostatnich kilka kilometrów pokonujemy przez prawie godzinę i na kwaterę docieramy w okolicach 22:00.
---------------------------------------------------------------------------------------------

07.08 w okolicach godziny 16 do skutku dochodzi krótki wypad do Pučiščy majaczącej naprzeciwko „naszego” balkonu. Stipe przygotowuje „ślizgacz”: na pokładzie ląduje woda pitna, paliwo, kapoki, wiosła, drugi silnik jest mocowany do rufy- nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć na wodzie. Wycieczka odbywa się późno bo- jak wspominałem wcześniej- Stipe pojawia się w miarę możliwości po załatwieniu spraw w swojej firmie.
Siedzę tyłem w kierunku ruchu i już na wodzie kieruję obiektyw w kierunku Lokvy Rogoznicy w prawo- przez lewą burtę (musicie się trochę przestawić z kierunkami, haha!).

Obrazek

Widzę zbliżającą się motorówkę od strony Omišu (od prawej burty). Stipe siedzi zwrócony do niej plecami i nie wie co się święci ponieważ silnik skutecznie zagłusza inne dźwięki. Widząc, że idziemy na kurs kolizyjny pokazuję mu ją. Ostro zwalniamy i wykonujemy skręt na lewą burtę. Motorówka śmiga obok nas a panienka za sterem nawet nie patrzyła dokąd płynie zajęta dyskusją z osobami na pokładzie- płynęła zupełnie na ślepo… Stipe tylko kręci głową z dezaprobatą i stwierdza, że wiele osób nie ma zupełnie pojęcia o przepisach dotyczących zasad obowiązujących na wodzie i nie powinny w ogóle łapać się za stery.

Obrazek

Dalsza podróż odbywa się bez dodatkowych atrakcji. Niesamowity jest kolor wody, przy brzegu seledynowy od jasnego podłoża, tu widać głęboki granat z domieszką fioletu.

Obrazek

Obrazek

Dopływamy do zatoczki na Brač wiodącej do Pučiščy. Po prawej burcie na brzegu znajduje się latarnia, którą co wieczór widzimy z balkonu błyskającą światłem.

Obrazek

Strzał przez lewą burtę- coś tam się za ciemno robi na horyzoncie…

Obrazek

Po prawej widać młodzież szykującą się do skoku do wody- właściwie jeden się szykuje a reszta gorąco go namawia. „Rękamy machami” i płyniemy dalej.

Obrazek

Coraz wyraźniej widać o wiele więcej niż z balkonu- a wydawało się, że tam za dużo nie ma, kilka budynków i to wszystko.

Obrazek

Po lewej plaża, która jest najdłużej skąpana w słońcu i z tego powodu najchętniej odwiedzana.

Obrazek

Obrazek

Pierwszy budynek od prawej to Szkoła Kamieniarska.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po przycumowaniu Stipe idzie na kawę do jednej z kawiarni a my na krótkie zwiedzanie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wchodzimy do cerkwi, widać, że poświęcono sporo wysiłku w jej odnowienie. Podziwiamy wnętrze i ruszamy dalej. Najpierw w kierunku prawego brzegu i wtedy widzimy miejsce skąd wypływaliśmy- tam gdzieś jest Celina.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niczego specjalnego już tam nie zauważamy więc kierujemy się z powrotem i dochodzimy do Szkoły Kamieniarskiej. Podziwiamy wykonanie rzeźb wystawionych przed szkołą. Można też zwiedzać warsztat kamieniarski ale nie w tym dniu i nie o tej godzinie kiedy przypłynęliśmy. Patrzymy więc przez okna na prace, które jeszcze nie są zakończone. Materiał jest dostarczany z pobliskiego kamieniołomu również widocznego z „naszego” balkonu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Idziemy dalej w kierunku latarni widzianej z łódki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rodzinka już zdrowo wymęczona wcześniejszym słońcem więc przyspieszam i odłączam się. Po drodze „focę” co nieco.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracamy zatem. Po drodze zachodzę do kawiarni i zgarniamy naszego kapitana.
Powrót jest trochę bardziej utrudniony. To coś granatowe widoczne na jednym z wcześniejszych zdjęć przyłazi w końcu do nas, wiatr się wzmaga. Po wypłynięciu poza zatokę fale zaczynają podrzucać naszą łupinkę jak piłeczkę. Wzmagający się wiatr zaczyna zlewać nas konkretnymi kroplami pochodzącymi od fal rozbijających się o burty. Taki lany poniedziałek w sierpniowy czwartek. Stipe zmienia kurs i skręca na prawą burtę aby przeciwstawić się wiatrowi i uniknąć znoszenia. W końcu trochę zmarznięci docieramy do miejsca gdzie wiatr znacznie się zmniejsza i docieramy na miejsce. Na dzisiaj dosyć wrażeń, trzeba się rozgrzać czymś ciepłym. Nie pamiętam teraz ile kosztowała ta impreza ale coś mi się kojarzy jakieś 400 kun. Jeśli następnym razem się wybierzemy na krótki wypad na Brač to wcześniej aby jeszcze nie być wymęczonym przez słońce i plażowanie.
-----------------------------------------------------------------------------------

Nasz pobyt dobiega końca. Dzieciaki łapią jeszcze wierzchowca z morza i za chwilę gościu wraca do wody w tym samym miejscu, gdzie został wyłowiony.

Obrazek

W przeddzień wyjazdu Stipe przywozi nazwę swojej łódki, którą wspólnie naklejamy na obie burty. „Anamaria Omis”. Tak teraz się nazywa.

Obrazek

Rozkoszujemy się ostatnimi chwilami pobytu w Celinie, wodą, słońcem bo to będzie musiało wystarczyć do kolejnego roku.
Pakujemy się wieczorem i ładujemy zdecydowaną większość do samochodu. Z rana żegnamy się ze Stipe i jego rodzicami i około 8:30 ruszamy. Wskakujemy jeszcze do Splitu do McDonalda i ruszamy z powrotem. Powrót również „na jeden strzał”. Zaopatrzony w energetyka podążamy na północ. O ile pogoda jeszcze na południu jest OK to od środka Polski widać chmury i co jakiś czas popaduje deszcz. Do Trójmiasta docieramy w okolicach 10:00, jest kilkanaście stopni, pochmurno, zupełnie inny świat… Znowu na gorąco zapada decyzja, że za rok wracamy do Cro i właśnie do Stipe- miejscówka jest przednia i nie chcemy (przynajmniej na razie) szukać czegoś innego. Będziemy chcieli więcej pokręcić się po okolicy ale z przewagą korzystania z uroków tamtejszej pogody i Adriatyku. Do tego czasu pozostają zdjęcia, które już kilkunastokrotnie przeglądaliśmy wspominając minione chwile.

I to tyle- podróż i relacja dobiegła końca…
:papa:
marko350
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2371
Dołączył(a): 14.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) marko350 » 13.04.2015 19:50

Świetna relacja przypomniała mi miejsca, które kiedyś odwiedzałem :D
wojtas111
Podróżnik
Avatar użytkownika
Posty: 29
Dołączył(a): 12.07.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojtas111 » 13.04.2015 20:00

Podoba mnie się Twoja relacja, uwielbiam Split -> Dubrownik :D
piotr. z
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 58
Dołączył(a): 04.05.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotr. z » 15.04.2015 07:25

Dzięki wszystkim za miłe słowa odnośnie relacji, mam nadzieję, że komuś się to przyda aby zachęcić (lub zniechęcić :mrgreen: ) do odwiedzenia tego miejsca.
andeo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2113
Dołączył(a): 31.01.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) andeo » 15.04.2015 07:57

Bardzo fajna relacja.My również z okolic Gdyni podróżujemy,ale jednak bez noclegów po drodze było by ciężko ;) Lody od Wenty oczywiście znamy i te lęborskie i wejherowskie :D
Piękne krabiki i konik morski .W Omisu byliśmy dwa lata temu ,popłynęliśmy Cetiną,warto .
ulka740
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 54
Dołączył(a): 08.03.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) ulka740 » 16.04.2015 20:48

Tynia78 napisał(a):Dołączam się do prośby powyżej:) My będziemy dokładnie w tej samej kwaterze. Ulka740 - w jakim terminie będziecie?


Witam Tyni78! Pobyt od 08.08 do 18.08 :0
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
"Zawodząca" Celina 2014 - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone