Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Zavalatica za desat osoba :)

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 13.12.2009 21:50

Basiulinek napisał(a):
maslinka napisał(a):. Coś o tym wiem, też się urodziłam 4 grudnia :wink: :lol:

maslinko- to jestes taka "troche-Barborka" :D To fajna data,cos o tym wiem :D Spoznione zyczenia urodzinowe!

Dzięki, Basiulinek :D
Fajna data, zgadzam się. Jak i cały grudzień, co chwilę jakieś Święto :D
Basiulinek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4400
Dołączył(a): 10.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Basiulinek » 13.12.2009 22:22

maslinka napisał(a): co chwilę jakieś Święto :D

u nas to juz calkiem ekstremalnie... Caly rok spokoj ,a pod koniec wszystko na raz :wink:
Zaczyna nasz syn urodzinami,potem moje urodzino-imieniny,w Wigilie moj mezczyzna urodzony,a do tego wszystkie Mikolaje,Aniolki i inne stworki :lol:
Milego wieczorku!

Mam taka nadzieje,ze tym naszym pisaniem wywabimy w koncu bobemce z jakiejs norki i dokonczy swoja relacje :lol:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 13.12.2009 22:35

Basiulinek napisał(a):
maslinka napisał(a): co chwilę jakieś Święto :D

u nas to juz calkiem ekstremalnie... Caly rok spokoj ,a pod koniec wszystko na raz :wink:
Zaczyna nasz syn urodzinami,potem moje urodzino-imieniny,w Wigilie moj mezczyzna urodzony,a do tego wszystkie Mikolaje,Aniolki i inne stworki :lol:
Milego wieczorku!

Mam taka nadzieje,ze tym naszym pisaniem wywabimy w koncu bobemce z jakiejs norki i dokonczy swoja relacje :lol:

Ja dopiero teraz zaskoczyłam, żeś Ty Basia (od: Basiulinek :)).
Głupia ja. A skoro urodzino-imieniny, to wszystkiego naj, naj :D też spóźnione ale serdeczne. Sto lat! :D
Basiulinek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4400
Dołączył(a): 10.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Basiulinek » 13.12.2009 22:42

:lol: :lol: :lol:
Ale sie usmialam!!
maslinko-dzieki serdeczne!
Ten moj "Basiulinek" to faktycznie od Basi :) Tak nazywa mnie moj maz i to takie slodkie czeskie zdrobnienie( bo on Czechem jest :P )

Papa!!
mutiaq
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1892
Dołączył(a): 19.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) mutiaq » 14.12.2009 00:07

Dotarłam i oczekuję :] :] :]
Pozdrówka!
hortus
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 38
Dołączył(a): 18.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) hortus » 14.12.2009 20:06

Czytamy z żonką i wspominamy jak to było za młodszych lat. Świetna relacja, zdjęcia również.
My w tym roku uderzamy na Korćule - Zrnovska Banja, też nas trochę będzie 8 osób (w tym troje dzieci), nasz 2 wyjazd do Chorwacji.
Jeżeli przejeżdźałeś gdzieś w pobliżu tej miejscowości to skrobnij kilka zdań jakie warunki plażowe itp.
Pozdrowienia dla całej ekipy. :D
el_guapo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1560
Dołączył(a): 08.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_guapo » 15.12.2009 15:21

bobemce napisał(a):Taaaak, wieeeem... Ociągam się.


Zajedwabiście "lekko" piszesz - treść się pochłania a nie czyta, a to rzadki dar.
Zawsze jednego będę Wam zazdraszczać - że potrafiliście się taką kupą zebrać i pojechać, a połowa tej "kupy" była dodatkowo niezmotoryzowana; w porównaniu z Wami moi znajomi to zgrzybiali tetrycy :roll: ...przygarnijcie mnie za rok...plizzzz, oferuję Zafirę z 5cioma wolnymi miejscami. :wink:
bobemce
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 233
Dołączył(a): 05.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) bobemce » 27.12.2009 22:31

No dobra dobra, jestem. Trochę mnie nie było, ale o zimowym śnie nie ma mowy :) W norce też nie mieszkam, choć coraz częściej słyszę, że miejsce, w którym "mieszkam" bardziej traktuję jak hotel. I tu trochę wyjaśnia się kwestia braku dokończenia naszej chorwackiej opowieści AD 2009. Praca...

A tak w ogóle, skoro wywołaliśmy rok 2009 do tablicy, no to nie mogę go zamknąć nie dokończywszy spraw tak ważkich, jak niniejsza relacja :) Nie mam w sumie tyle czasu, by przewertować całą relację wstecz. To natomiast oznacza, że muszę zaufać mojej pamięci, co jest ryzykownym posunięciem. Niemniej - jedynym możliwym :D

Zatem zbliżyliśmy się już praktycznie do końca naszego wyjazdu. Z przedwyjazdowych planów udało się zrealizować większość realnych założeń. Dodam, że po upływie czasu (już na miejscu, oczywiście, byliśmy tego świadomi) zdaliśmy sobie sprawę, że wyjazd do Dubrovnika, czy Medjugorje to walka z wiatrakami. Po pierwsze - bo są poza wyspą. Po drugie - ponieważ są poza wyspą :D W naszym grafiku widniała jeszcze wyspa miłości, jak szumnie Chorwaci (czy może Pi-aRowcy hrvatskiego turizma) zwą Proizd. Zęby na to miejsce ostrzyłem sobie od relacji - jeśli dobrze pamiętam - ognioszki?

W trakcie wyjazdu okazało się, że na Proizd wyskoczymy nie w dziesiątkę, a w piątkę. Główną przyczyną było - nie inaczej, jak zwykle - to, o czym się nie mówi, a o czym wiedzą wszyscy :D Zatem skład tradycyjnie samochodowy zapakowany od rana, po szybkim śniadaniu i won do Vela Luka. Tam na miejscu auto ustawione na parkingu, któremu do cienia było mniej więcej tyle, ile jest z Poznania do Kamczatki. Trochę się bałem, że gdy wrócimy auta może nie być. Uspokoję z tego miejsca Wasze skołatane nerwy - stało całe i zdrowe, może nieco bardziej zakurzone.

Obrazek
Stał, jak go zostawiliśmy

OK. Jesteśmy już w Vela Luka, pakujemy się tradycyjnie do piekarni, gdzie robimy zakupy w postaci słodkich wypieków, a Tomek z Witkiem śmigają po pierwszą porcję lodów. Tego dnia zjedli ich co najmniej kilka. Idąc do piekarni próbowaliśmy dowiedzieć się, z którego miejsca odpływa stateczek, którego załoga uszczupli nasze portfele o kolejne kuny. I wcale to nie było takie oczywiste, że z tego miejsca, z którego okazało się, że odpływa :D Bo takie stateczki są dwa. Jeden, na którym bodajże można zorganizować wypad na Proizd razem z lunchem i drugi, zwyczajny z masą zniecierpliwionych turystów. Kiedy już wygodnie zasiedliśmy w ławeczkach na dziobie łodzi przypomniało nam się, że nie mamy wody, więc na ostatnie chwile zmuszony byłem odbyć wyprawę do Konzuma. Zdążyłem, rzecz oczywista.

Obrazek
Prawie jak Titanic

Obrazek
Płyniemy!

Obrazek



Pierwsza rzecz, jaka zapadła mi w pamięć to dość długi rejs do wyspy. Byłem niemal święcie przekonany, że Proizd jest bliżej. No i do tego ten przystanek przy jakimś hotelu! Co za marnotrawstwo czasu! :D Zeszliśmy ze statku i przyszedł czas na odszukanie plaży. Praktycznie wszyscy twardo postanowili, że idziemy na tekstylną, co zresztą uczyniliśmy. Teraz nie pamiętam już dokładnie, ale pierwszy wybór - niezbyt trafny swoją drogą - to chyba Mali Bili Bok. Stromo, jedno sensowne miejsce do rozłożenie się w piątkę... i do tego zajęte przez jakiegoś gołego gościa. No to w tył zwrot i szukamy kolejnej miejscówki. Trafiliśmy na plażę średnich rozmiarów i musieliśmy się nią zadowolić.

Obrazek
Wyładunek

Obrazek
Zejście na Mali Bili Bok

Obrazek
Mali Bili Bok

Obrazek
Golas, który nas odstraszył

Obrazek
Nasza-plaża.hr :D

Mam kilka spostrzeżeń. Po pierwsze - dokładnie naprzeciwko nas był Hvar i miejscowość Sveta Nedjelja, gdzie z Kasią i Witkiem (z obecnych na rzeczonej wycieczce) byliśmy w roku 2008. Po drugie syf. W wodzie masa plastikowych siatek, butelek i innych śmieci. Podczas wchodzenia do morza trzeba było zrobić spory krok nad warstewką tego niezbyt przyjemnego powitania. Może to wina sporej fali, jaka tego dnia towarzyszyła tej części wyspy. Może to wina odwiedzających okolicę jachtów i żaglówek. Nie wiem, ale nie podobało mi się to. Po trzecie - woda była zimniejsza niż w naszej zatoczce, ale to akurat nie dziwi, skoro mieliśmy przed nosem spory kawał otwartego akwenu. Po czwarte - ładne bielutkie kamienie, które plaży dodają sporo uroku... ale są niesamowicie niewygodne. I żeby nie było, że tylko narzekam. Na miejsce wybrałem się z ogromnymi oczekiwaniami, które urosły po "postach pochwalnych". Mój zawód dlatego był spory, ale in plus należy zaliczyć fakt, że widziałem Hvar :)

Obrazek
Pływać i tak się dało ;)

Obrazek

Obrazek
Smarowanko

Obrazek
Tak się opala mój brat

Obrazek
Tradycyjny Scrabble

Obrazek
Artistiko

Obrazek

Obrazek
Sveta Nedjelja

Z plaży zaczęliśmy zbierać się wcześniej niż wszyscy - co niejako nas dziwiło, bo przecież przypłynęliśmy razem. Jak się okazało - statek wracał pół godziny później, niż nam się wydawało. A to skłoniło nas do rozpoczęcia partyjki tysiąca na niezbyt wygodnych resztkach ławek. No dobrze, wróciliśmy do Vela Luka z mieszanymi uczuciami. Szybko poprawiliśmy sobie nastroje pizzą i lodami w miejscowych restauracjach. Szkoda tylko, że najpierw nie zrobiliśmy sobie deseru. Lodziarz rozpoznał nas po którejś z wcześniejszych wizyt i w rozmowie zapytał, jak nam smakowała pizza. Po fakcie dowiedzieliśmy się, że zdecydowanie lepszą serwują kawałek dalej. Nie mówiąc już pewnie o obsłudze kelnerskiej, którą jednogłośnie skrytykowały fachowe głowy ;) No cóż, życie :D

Obrazek
Tu rozegraliśmy partyję tysiąca... Niedokończoną do dziś partyjkę

Obrazek
Bo jak można grać z przeciwnikiem tak wyczesanym?

Obrazek
Widok na Hvar ze stateczku

Grzecznie wróciliśmy do Zavalaticy i kolejny dzień spędziliśmy w czymś, czym mogę pochwalić się i w chwili pisania tego posta. Mianowicie w błogim bezruchu. Nie za często mam okazję o nim opowiadać, więc co mi tam, pochwalę się :D

Generalnie przed nami pozostały ostatnie dwie doby, wobec których nie mieliśmy żadnych planów. Po pierwsze dlatego, że sporej części z nas skończyło się to coś, o czym pisałem wcześniej, a po drugie pozostałej części z nas jakoś dziwnie odechciało się tego ciężko zdobytego czegoś wydawać. A trzeba było, bo i lodówka robiła się pusta. Ostatnia zrzuta do wspólnej puchy i czteroosobowa delegacja została ekspediowana do marketu w Ćara. Zanim jednak tam pojechaliśmy, trzeba było zrobić rekonesans naszego stanu posiadania. Został zatem makaron. Heh.... Wiecie, co da się zrobić z makaronu? :D Kupiliśmy chyba najtańszą kiełbasę, do tego cebulę, czosnek i pomidory pelati w puszce. Czekało nas kolejne spaghetti, tym razem nie bolońskie, a chorwackie. Doprawione zostało bowiem mieszanką ziół dalmatyńskich (dalmatinski zaćin). Smakowało wszystkim.

Obrazek
Błogie lenistwo daje się we znaki :D

Obrazek
A może to nie lenistwo?

Wieczorem poszliśmy z moją love do Konoby Alberta na kolacyjkę. Wcześniej uprzedziłem szanownego restauratora, że zamierzamy wpaść, co by przygotował chociaż jakieś świeczki. Wiadomo - romantiko i w ogóle. On do mnie, że nima świeczek. Zrobiłem okrągłe oczy i powiedziałem, że w takim razie zorganizuję, tylko niech ma w co je włożyć. Jakoś się udało. Schowałem świeczunie ładnie do kiejdy i siup do konoby. Wręczam je niniejszym pierworodnemu Alberta, ten odbiera je ze zrozumieniem, my siadamy, a młody przynosi takie same świeczki, tylko restauracyjne. Dobrze panować nad własnym dobytkiem:D Albert na szczęście szybko to nadrobił, przyniósł szampana, opowiedziałem mu o naszym forum, że wszyscy go na nim chwalą i w ogóle. Część z tego zrozumiał, choć wątpię w jego ówczesną zdolność percepcji, zwłaszcza że miał wobec nas plan....

Obrazek

Okazuje się, że Albert dobrze nas pamiętał i... że przyjechaliśmy w dziesiątkę. Zaproponował nam, żebyśmy następnego dnia pojechali do jego winnicy w zamian za kolację.... CDN :)
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 27.12.2009 23:02

Nie popędzam, ale do winnicy proszę nas zabrać jak najszybciej :wink: :D
Maciej
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2470
Dołączył(a): 20.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Maciej » 28.12.2009 10:49

Wreszcie jakaś świeżynka ;) , to teraz siłą rozpędu szybciutko do winnicy ;)
Ruppert
Turysta
Avatar użytkownika
Posty: 10
Dołączył(a): 30.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ruppert » 30.12.2009 17:28

Witam
Coś mi się wydaje, że trochę poczekacie na ciąg dalszy.... Co najmniej do przyszłego roku :( . Tak się złożyło, że pogoda nie na wypad do Chorwacji i główny literat tej opowieści wyjechał sobie w góry (ekipa ponoć ta sama).
Ale jak tylko wróci postaram się go zdopingować do kontynuacji. Dobrze, że to forum istnieje, mam okazję się czegoś dowiedzieć :wink:
pozdrawiam wszystkich maniaków-cro. Tak się złożyło, że od lat choruję na tą samą co Wy chorobę.
Jarek999
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 475
Dołączył(a): 09.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jarek999 » 06.01.2010 15:43

Właśnie doczytałem do tego miejsca i czekam na dalszy ciąg. Relacja super. Wspomnienia Korculi, którą też odwiedziłem w 2009 bezcenne.
Pozdrawiam :D
pasażer
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3391
Dołączył(a): 07.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) pasażer » 06.01.2010 18:28

Ruppert napisał(a): Coś mi się wydaje, że trochę poczekacie na ciąg dalszy....

To nie piekarnia :wink: dobre opowieści na forum zaczynają się jeszcze przed wyjazdem do Cro. . . taaaa młodość ma swoje prawa.
Jedna z lepszych relacji z 2009r. . . może dlatego, że przypomina mi ulubioną przeze mnie "buberszczyznę" :oczko_usmiech: Pozdrav
bobemce
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 233
Dołączył(a): 05.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) bobemce » 07.01.2010 02:25

Na czym to ja skończyłem? Pamiętam, że ostatniego posta rozpoczynałem od stwierdzenia, że nie mogę zostawić niedokończonych spraw w kończącym się roku... No ale przecież możemy się umówić, że cały ten Sylwester i zmiana dat i w ogóle to kwestia umowna, no nie? :D Poza tym - jeśli się nie mylę, to w Nowy Rok weszliśmy z zapotrzebowaniem tylko na jednego, ostatniego posta relacji.

Wracamy więc do wydarzeń z kolacji w konobie Alberta. Szanowny właściciel knajpy, jak nie omieszkałem już wspomnieć, dobrze pamiętał, że jesteśmy przedstawicielami całej bandy młodych i silnych ludzisk, którzy całkiem nieźle mogliby sprawdzić się podczas zbioru winogron. Zaproponował nam, byśmy popracowali dwie godzinki przy zbiorach, a w zamian uraczy nas poczęstunkiem. Wstępnie się zgodziliśmy, ale nie zapominajcie, że w restauracji byliśmy tylko w dwójkę. Ruszyliśmy zatem co sił do apartamentu, by uzyskać aprobatę pozostałej ósemki. Sił może i było sporo, ale w głowach nieco już szumiało od całkiem smacznego szampana, jakim poczęstował nas Albert. I wiem co mówię, bo akurat tego trunku nie uważam... :)

Okazało się, że i reszta naszych drogich znajomych nie próżnowała i podczas niemal codziennej walki damsko-męskiej w kalambury co niektórzy nieźle zdążyli się już wstawić. Nie powiem, którzy, choć pewnie i tak gdzieś po drodze się wyjaśni ;) Pomysł Alberta uzyskał zdaje się jednogłośną przychylność zebranych, a to oznaczało, że musieliśmy iść spać, bo nasz nowy pracodawca wstępnie umówił się z nami na 8:00.

Obrazek
Mhm... Taaaaak, Witek, siadaj! (Kalambury)

11 września wszyscy zerwaliśmy się z łóżek, by przygotować się na przyjemny poranek w winnicy. Bo jakżeby inaczej mogło być na wakacjach? Zanim jednak wypełznęliśmy przed dom musieliśmy być świadkami ataku terrorystycznego. Nie bez przyczyny przecież na Jacha niektórzy wołają Talib :P

Obrazek
11.09.09.

Zwarci i gotowi czekaliśmy aż Albert po nas przyjedzie. Bo przecież w naszych północnoeuropejskich rubieżach godzina 8:00 oznacza mniej więcej godzinę 8:00, a nie mniej więcej godzinę 9:00. Zanim zaczęło nam się nudzić na poważnie doklekotał się do nas stary zdezelowany opel... naszpikowany paletami do zbierania winogron. I co? "Wait a moment" - wydukał z siebie Albert i pojechał.

Obrazek
Czekamy na Alberta cz.1

Obrazek
Czekamy na Alberta cz.2

Obrazek
Czekamy na Alberta cz.3???????

I tak minęło pół godziny, kiedy się wreszcie pojawił i mogliśmy zapakować się razem w sumie do dwóch samochodów oczywiście. Na miejscu nadal byliśmy jeszcze pełni zapału.

Obrazek
Podział pracy

Obrazek
I do roboty

Obrazek

Obrazek

W godzinę zebraliśmy mu wszystkie winogrona z jednego gatunku. W sumie jakieś 15-20 rzędów, każdy długi na około 50 metrów winorośli. Szanownemu Chorwatowi i jego współpracownikom chyba gały na wierzch powyłaziły i możliwe, że zwietrzyli okazję do ogołocenia wszystkich krzaczków. Niestety... drugi gatunek to była porażka. Nie dość, że winorośl była bardziej karłowata, albo może po prostu nie oparta o tyczki, przez co trzeba było się schylać, to jeszcze masa była wokół kłujących i wbijających się w skórę chwastów. Tu nasza praca strasznie się spowolniła, co Albert pewnie zauważył, bo posłał kogoś po pizzę :D Warto nadmienić, że niektórzy po "ciężkiej" nocy musieli pogodzić się ze swoim żołądkiem i uznać wyższość winogron, czego następstwem była konieczność położenia się w aucie :)

Obrazek
A to zdjęcie wcale nie jest tendencyjne :D

Zbliżała się druga godzina naszej pracy i baaaaardzo nam się już wówczas nie chciało. Kiedy przyjechało zamówienie, akurat mijał czas naszego pobytu w winnicy. Z trudem, ale udało nam się grzecznie wycofać z pola, a myślę że sam restaurator nie mógł czuć się rozczarowany. Po powrocie do apartamentu szybko wskoczyliśmy w stroje kąpielowe i polecieliśmy na ostatnie godziny na plaży. Następnego dnia wracamy przecież do domu.

Obrazek
Nie pokażę palcem, komu nie chciało się najbardziej :D

Obrazek

Obrazek
Pyszna pizza

Obrazek

Obrazek
Stąd pochodziła pizza. Z czystym sumieniem polecamy! (Smokvica)

Obrazek
Ostatnie chwile na plaży w Zavalaticy

Obrazek
Do viđenja

Obrazek

Obrazek
Nostalgicznie się zrobiło... :P

Wieczorem - ubrani na galowo - poszliśmy na obiecaną kolację. Zanim na stole wylądowało danie główne, uraczono nas winem pošip. W pewnym momencie przybiegł też Albert i zaczął rozlewać do kieliszków coś, co - jak mniemaliśmy - było winem. Faktycznie było - trzydniowym sokiem z winogron, czyli winem w jego bardzo wczesnej fazie produkcyjnej. Był nie tylko pyszny... Ta niespodzianka niewątpliwie wiele wniosła do naszej jakże niewielkiej wiedzy winiarskiej. Na kolację dostaliśmy ćevapčići z duszonymi ziemniakami bardzo smacznie przyprawionymi. Na talerzu wylądowała tak wielka masa owych kawałków mięsa, że nie byliśmy w stanie ich wszystkich wciągnąć. A że Polak najedzony, to Polak zadowolony - baaardzo szczęśliwi wróciliśmy do pokojów.

Obrazek
Jak na galowo, to na galowo

Obrazek
A jak!

Obrazek
Ten stół jest nasz

Obrazek
Nie pamiętam już co dokładnie, ale coś chyba wygrałem :P

Obrazek
I raczej nie tę rybę, bo dostaliśmy ją jedynie do popatrzenia ;(

Obrazek
Degustacja winka

Obrazek
Paparazzi

Obrazek
Ćevapčići

Rano czekała nas typowa dzicz podróżna. Najpierw pakowanie, potem przewiezienie lotników do Vela Luka, skąd promem odpłynęli do Splitu. Tam z kolei czekał na nich autobus, który przywiózł ich do... Opola, gdzie wsiedli w pociąg i trafili do Poznania.

Nieco bardziej skomplikowała się nasza podróż powrotna. Wydostanie się z Korculi poszło oczywiście bez problemów. Gorzej było już w samym Trpanj... gdzie nasz samochód był pierwszym, który nie wjechał na prom. Czekała nas niniejszym przeprawa przez cały Peljesac. Znieśliśmy to zupełnie dzielnie, ale gdy było zupełnie ciemno opuszczaliśmy dopiero Makarską... Nie zmienia to faktu, że niczego nie żałuję i, jak sądzę, nie żałują też ci, z którymi niniejsze wakacje spędziłem. Może poza tym, że we Wrocławiu trafiliśmy na maraton, który zatrzymał nas na $%^&... co nieco czasu.

I to by było na tyle. Więcej zdjęć nie posiadam, wszystkich tutaj nie wrzucę, bo nawet imageshack nie ma takiej pojemności... W tym roku prawdopodobnie pojawi się tu kolejna relacja z podróży, choć tym razem raczej z innego kraju. Po siedmiu wyprawach do Chorwacji czas najwyższy zobaczyć drugą stronę Adriatyku. Ale co będzie, tego jeszcze na sto procent nie wiadomo.

Pozdrav!
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 07.01.2010 09:16

Kupa śmiechu i zabawy - fajne wakacje.
dzięki za wycieczkę.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Zavalatica za desat osoba :) - strona 8
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone