Witam wszystkich Forumowiczów
Po moim trzecim pobycie w CRO postanowiłam wreszcie napisać własną relacje. Jest to mój literacki debiut, dlatego z góry proszę o wyrozumiałość. Zdjęcia ( o ile uda mi się zamieścić) też nie będą profesjonalnej jakości (robione"komunijnym" aparatem-automatem moich synów), ale może choć trochę dodadzą mojej relacji koloru.
No to zaczynam
Nasze plany wakacyjne na 2010 rok zaczęliśmy snuć w długie zimowe wieczory, kiedy to dla ogrzania się śledziłam wasze relacje z ostatnich wakacji. Z zazdrością przenosiłam się oczyma wyobraźni na zielony Peljesac, tak cudnie opisywany przez: Aldonkę , Toraca , Kroja i poznawałam uroki nieznanej mi Korculi, której piękno opiewały w swych relacjach m. in. Oginioszki i Agnieszka-bg - dziękuję Wam za "korczulańskiego bakcyla"!
Pod koniec kwietnia, po konsultacjach z rodzinką, wybór padł na Korculę, a dokładnie na Zavalaticę. Zaczęło się odliczanie DDW. Mijał maj, czerwiec, lipiec, połowa sierpnia i na forum, jak grzyby po deszczu, zaczęły się pojawiać nowe relacje z podróży. A my ciągle w domu...
Zakupy w postaci zapasów wody, słodyczy, wędlin paczkowanych, zupek z makaronem itp. zrobione. Za radą forumowiczek zawekowałam nawet kilka słoików z mięsem, które okazały się nieocenionym skarbem.
Sprzęt do nurkowania dla chłopaków skompletowany. Jeszcze tylko trzeba wykupić ubezpieczenie dla nas i na samochód, zaczipować i zaszczepić psa, wyrobić mu paszport i jesteśmy gotowi.
Prawie do ostatniej chwili ważą się losy naszej rocznej seterki Tiny, której za nic w świecie dzieci nie chcą zostawić u rodziny "bo piesek będzie tęsknił, albo się obrazi, albo, co gorsza, zapomni o nas". Jednak w czwartek wieczorem, 26 sierpnia, ku rozpaczy dzieci, odwozimy Tinkę do mojej siostry. Jak się później okazało, była to słuszna decyzja. Wracamy do domu dokończyć pakowanie. Musimy się wyspać, bo jutro wyjazd