Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Zavalatica i pumpa goriva - czyli nasze przygody z Mondziem

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Kasieńka
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 114
Dołączył(a): 19.03.2008
Zavalatica i pumpa goriva - czyli nasze przygody z Mondziem

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kasieńka » 20.09.2010 13:41

Witam wszystkich Forumowiczów

Po moim trzecim pobycie w CRO postanowiłam wreszcie napisać własną relacje. Jest to mój literacki debiut, dlatego z góry proszę o wyrozumiałość. Zdjęcia ( o ile uda mi się zamieścić) też nie będą profesjonalnej jakości (robione"komunijnym" aparatem-automatem moich synów), ale może choć trochę dodadzą mojej relacji koloru.

No to zaczynam

Nasze plany wakacyjne na 2010 rok zaczęliśmy snuć w długie zimowe wieczory, kiedy to dla ogrzania się śledziłam wasze relacje z ostatnich wakacji. Z zazdrością przenosiłam się oczyma wyobraźni na zielony Peljesac, tak cudnie opisywany przez: Aldonkę , Toraca , Kroja i poznawałam uroki nieznanej mi Korculi, której piękno opiewały w swych relacjach m. in. Oginioszki i Agnieszka-bg - dziękuję Wam za "korczulańskiego bakcyla"!

Pod koniec kwietnia, po konsultacjach z rodzinką, wybór padł na Korculę, a dokładnie na Zavalaticę. Zaczęło się odliczanie DDW. Mijał maj, czerwiec, lipiec, połowa sierpnia i na forum, jak grzyby po deszczu, zaczęły się pojawiać nowe relacje z podróży. A my ciągle w domu...

Zakupy w postaci zapasów wody, słodyczy, wędlin paczkowanych, zupek z makaronem itp. zrobione. Za radą forumowiczek zawekowałam nawet kilka słoików z mięsem, które okazały się nieocenionym skarbem.
Sprzęt do nurkowania dla chłopaków skompletowany. Jeszcze tylko trzeba wykupić ubezpieczenie dla nas i na samochód, zaczipować i zaszczepić psa, wyrobić mu paszport i jesteśmy gotowi.

Prawie do ostatniej chwili ważą się losy naszej rocznej seterki Tiny, której za nic w świecie dzieci nie chcą zostawić u rodziny "bo piesek będzie tęsknił, albo się obrazi, albo, co gorsza, zapomni o nas". Jednak w czwartek wieczorem, 26 sierpnia, ku rozpaczy dzieci, odwozimy Tinkę do mojej siostry. Jak się później okazało, była to słuszna decyzja. Wracamy do domu dokończyć pakowanie. Musimy się wyspać, bo jutro wyjazd :lol:
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4240
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 20.09.2010 13:47

Jak Korcula, to znaczy moje rejony, to znaczy być tu koniecznie muszę.
Hmmm, a Mondzio to kto lub co? Bo moje autko to Mondziu :)

Nie opowiadaj o kiepskich zdjęciach, wklejaj śmiało. To wasze barwne wspomnienia zatrzymane w kadrze, są bezcenne.

Czekam na ciąg dalszy.
sroczka66
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2566
Dołączył(a): 25.08.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) sroczka66 » 20.09.2010 13:48

Kasieńka napisał(a):Musimy się wyspać, bo jutro wyjazd :lol:

No to się wysypiaj jak najszybciej :wink: i pisz dalej o swoich pierwszych wrażeniach :lol:
Kasieńka
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 114
Dołączył(a): 19.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kasieńka » 20.09.2010 15:05

Aldonka -strzał w 10!
Mondziu to nasz wysłużony już nieco, ale jak dotąd niezawodny ford mondeo roczni 97, który po raz trzeci zabrał nas w podróż do ukochanej CRO. Jednak tym razem nie obyło się bez przygód :? , ale o tym jeszcze będzie...
Tymczasem przechodzę u moich chłopaków przyspieszony kurs wklejania fotek. Mam nadzieję, że za chwilę pochwalę się swoimi postępami. Cdn
Adam.B
Cromaniak
Posty: 4491
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Adam.B » 20.09.2010 15:28

Jeśli Otok Korcula :D to jestem i ja :d , piękne wspomnienia z Prizby :d
Kasieńka
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 114
Dołączył(a): 19.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kasieńka » 20.09.2010 15:32

27 sierpnia, piątek
Wstajemy o 8.00 rano, pogoda niezbyt zachęcająca do podróży, za oknem pochmurno, zaraz zacznie padać. W drobnym deszczu Jaro i chłopaki zaczynają załadowywać naszego Mondzia ( ford mondeo rocznik 97). Bagażnik już niebezpiecznie pęka w szwach a ja donoszę jeszcze dwa leżaki, 4 karimaty i 3 poduszki dla dzieci do spania w aucie, a mój Jaro ze spokojem układa wszystko zgrabnie, jakby to były puzzle. Bagażnik zamknięty, wszystko spakowane, udało się!
Zaraz, zaraz, przecież jeszcze lodówka z żarciem i cała miska niezbędnych płynów, szamponów, faktorów o różnej numeracji i balsamów po opalaniu - zostały w domu! Jaro zaczyna tracić cierpliwość- nie jest dobrze.
I dawaj od nowa, zaczynamy układankę z puzzli. Po zrezygnowaniu z dwóch karimat i zgrzewki wody ( na szczęście leżaki się zmieściły)udaje się upchnąć lodówkę i miskę z kosmetykami. Uff! Możemy jechać!
Ok. 11.00 wyjeżdżamy z Wrocławia, kierunek Boboszów!
W Czechach utykamy w strugach deszczu i w gigantycznym korku, co powoduje opóźnienie naszej podróży o jakieś dwie godziny. Za przykładem miejscowych kierowców próbujemy ominąć korek i zjeżdżamy z autostrady w okolicy miejscowości Vyskov, jednak niewiele to daje, bo na miejscowych drogach korki takie same. Ale choć przez moment poczuliśmy się jak w NYC.
Obrazek


W końcu w nieustającym deszczu, mijając po drodze porozbijane auta, udaje nam się dotrzeć do Brna. Przejeżdżamy przez zakorkowane miasto i zatrzymujemy się na odpoczynek i posiłek. Przestało padać :)

Ustawiam na dachu Mondzia moje dwa ulubione kubki, nalewam kawę z termosu, sięgam po mleczko do lodówki i w tym samym momencie jeden z kubków ześlizguje się z dachu, a cała jego zawartość ląduje na moim ubraniu. Przez otwarte drzwi kawa oblewa fotel kierowcy, wewnętrzną stronę drzwi a kubek roztrzaskuje się o beton. Przez głowę przelatuje mi myśl, że to zła wróżba( ale przecież nie jestem przesądna).

Przebieram się w suche rzeczy i teraz już bez korków ( nie licząc mijanej po drodze kolumny kombajnów) pędzimy w kierunku Austrii. Po drodze podziwiamy zachód słońca w okolicach Mikulov.

Obrazek

Obrazek

Wjeżdżamy do Austrii. Wiedeń mijamy szybciutko obwodnicą S1. Zaczyna padać. W okolicach Graza leje coraz mocniej, więc zatrzymujemy się na dłuższy odpoczynek na parkingu. Po 2 godzinach ruszamy dalej, za Grazem znajdujemy słynny zjazd 226, następnie przez Mureck, Lenart, Ptuj- bez nawigacji i bez żadnej pomyłki dojeżdżamy do granicy z Chorwacją. Jest 3.00 nad ranem.
Ciekawe, że w drodze powrotnej już po raz drugi w Ptuju pomyliliśmy drogę na Lenart... CDN :papa:
marko350
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2371
Dołączył(a): 14.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) marko350 » 20.09.2010 19:33

Zapowiada się ciekawie szczególnie spadający kubek z kawą, czekam na cdn :papa:
FUX
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13027
Dołączył(a): 14.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) FUX » 20.09.2010 19:44

I po co było przez Boboszów się pchać... :roll:






:wink:
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4240
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 20.09.2010 20:47

Nieciekawe zdjęcia? Dobre sobie :)

My też zawsze przez Boboszów ja tam lubię tą drogę. Nasz Mondziu też już leciwy ale jeszcze nas nie zawiódł.
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18697
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 20.09.2010 20:52

Kolejna ciekawie zapowiadająca się relacja 8)

Zasiadam i czekam na ciąg dalszy


Pozdrawiam
Piotr
Tomasz W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1152
Dołączył(a): 04.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tomasz W » 20.09.2010 21:13

Też uprzejmie proszę o ciąg dalszy.
witpol
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3967
Dołączył(a): 29.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) witpol » 20.09.2010 21:25

Zapowiada się dobrze, ale na razie nie przekroczyliśmy granicy :roll:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15079
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 20.09.2010 21:32

Kasieńko, czekam na korculańskie przygody, Wasze i Waszego Mondzia (chociaż lepiej, żeby on odpoczywał, niż miewał przygody :wink:).
bobemce
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 233
Dołączył(a): 05.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) bobemce » 20.09.2010 23:27

Zavalatica to miejsce dotychczas najlepszych wakacji w Chorwacji. Choć pewnie przez rok wiele się tam nie zmieniło - z chęcią zajrzę tam dzięki Tobie. Dołączam do poczekalni :)
Kasieńka
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 114
Dołączył(a): 19.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kasieńka » 21.09.2010 08:17

Witam kolejnych czytelników i zapraszam do wspólnej podróży. Wsiadajcie, zapinajcie pasy i jedziemy dalej. Mondziu pomieści jeszcze parę osób :lol:

28 sierpnia, sobota

Kiedy nastaje ranek, naszym oczom ukazują się dawno nie widziane i jakże utęsknione widoki:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

mijamy kolejne tunele

Obrazek

Obrazek

Słoneczko świeci, temperatura za oknem wzrasta wraz z kolejnymi kilometrami, , a my prujemy naszym Mondziem po chorwackiej autostradzie z nadzieją, że jeszcze dzisiaj zanurzymy się w Jadranie.

Za Splitem Jaro z niepokojem zerka na wskaźnik poziomu paliwa, który podejrzanie szybko zbliża się do minimum.
- Musimy zatankować na najbliższej stacji.
A tu jak na złość nie widać żadnego znaku informującego o stacji benzynowej. Wreszcie pojawia się znak z literką P i trzema pustymi polami, jakby ktoś wymazał z nich stację benzynową, restaurację i coś tam jeszcze.

Nagle nasz Mondziu zaczyna tracić moc i po chwili gaśnie. Siłą rozpędu udaje nam się zjechać na parking ( na szczęście było z górki). Ku naszemu przerażeniu, naszym oczom ukazuje się pusty plac, z miejscem wyznaczonym na budowę przyszłej stacji benzynowej i restauracji oraz z kilkoma toy-toyami na tle cudownej panoramy Biokova... No to mamy problem!:cry:

Jaro podnosi maskę Mondzia i stwierdza wyciek paliwa 8O No to super! Wszystko przez ten rozbity kubek! (ale przecież nie jestem przesądna)

Obrazek

Po chwili namysłu sięgam po teczkę z dokumentami i szukam numeru telefonu do Warty, w której mamy wykupioną polisę Podróżnik. Jaro dzwoni, tłumaczy co się stało i otrzymuje informację, że za ok.1-2 godziny powinna przyjechać pomoc, jednak w przypadku wycieku paliwa, samochód musi być zaholowany do najbliższego w warsztatu. No to czekamy. Pięknie zaczęły nam się tegoroczne wakacje!

Po ponad 2 godzinach przyjeżdżają na parking dwa auta: terenowy hyundai i ciężarówka z lawetą, Mondziu zostaje sprawnie załadowany na lawetę, a ja z dziećmi pakuję się do terenówki i ruszamy do Makarskiej.

Właściciel warsztatu pędzi terenówką na złamanie karku do końca autostrady, a potem na drodze krętej jak jelita, ścina zakręty, trąbi na jadących "zbyt wolno" maruderów i podśpiewuje sobie do melodii z radia. Ukradkiem zerkam przez ramię, czy dzieci mają pozapinane pasy, sama kurczowo trzymam się uchwytu przy drzwiach - żeby tylko nie pomylić z klamką!

Po drodze zatrzymujemy się na chwilę na jednym z zakrętów , by podziwiać taki oto widok.

Obrazek

I w końcu szczęśliwie dojeżdżamy do Makarskiej. Uff! Mimo włączonej w terenówce klimy, czuję, ze mam mokro na ... plecach:)

Pytam właściciela jak długo będziemy czekać na lawetę, bo wyobrażam sobie jak ostrożnie i powoli wiezie naszego Mondzia tymi krętymi serpentynami. A pan mi odpowiada, że zaraz będą. I rzeczywiście po chwili pod warsztat podjeżdża ciężarówka z naszym autem, a z kabiny wysiada kierowca i mój Jaro, jakby trochę pobladły na twarzy. On to dopiero miał jazdę!

Panowie mechanicy zabierają się za naszego"staruszka". Po wymienieniu filtra paliwa i jakichś rurek, czy wężyków ( nie pytajcie mnie jakich), nasz Mondziu jest gotowy do dalszej drogi. Lżejsi o bagatela 70 euro wyjeżdżamy z Makarskiej. Dochodzi 15.00. Zmęczenie daje się nam we znaki, ale myśl o Jadranie dodaje sił do dalszej drogi. Jedziemy Jadranką i upajamy się widokami.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podróż przez Peljesac nie była dobrym pomysłem, bo choć widoki po drodze piękne, to przez zmęczenie trudno nimi cieszyć oko.

Wreszcie docieramy do Orebica.

Obrazek

Obrazek

Już niedaleko, juz widać Korculę

Obrazek

Jeszcze tylko przeprawa promem i ostatni odcinek drogi przez wyspę.

Do Zavalaticy docieramy ok. 20.00, potwornie zmęczeni, ale szczęśliwi. Już dzisiaj nikt nie ma siły na kąpiel w Jadranie. Zjadamy szybką kolację, wymarzony prysznic i do łóżka!
To była nasza najdłuższa podróż do CRO!
Dobranoc :smo:
CDN
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Zavalatica i pumpa goriva - czyli nasze przygody z Mondziem
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone