Zapomniałem jeszcze dodać opisu wrażenia z pierwszego dnia naszego pobytu na Zitnej.
Do plaży chodziliśmy dróżką z lewej strony boiska (to tam, gdzie tysiące cykad drą się w niebogłosy). Kiedy szliśmy pierwszy raz i miedzy drzewami zaczęło prześwitywać z plaży coś w kolorze "oszalały lazur" moja małżonka stwierdziła: zobacz jaki fajny kolor ręcznika na plaży. Trzeba było widzieć nasze miny i opadnięte szczęki, kiedy po wyjściu zza drzew stwierdziliśmy, że to woda ma naprawdę taki kolor. Bezcenne!