Następny dzień spędzamy w wodzie, wieczór w Korculi. Wędrujemy wąskimi uliczkami, cieszymy oczy niesamowitą architekturą i podziwiamy bogactwo i przepych niektórych jachtów. Że też tak nierówno dzielą na tym świecie.
Pocieszamy się, że jeszcze wszystko przed nami.
Kolejny dzień wypełniamy kulinarnymi eksperymentami.
Wcześnie rano wybieramy się do Velej Luki na targ rybny.
Wyobrażaliśmy go sobie całkiem inaczej, miał być ogromny a stoiska i kramy miały uginać się pod ciężarem egzotycznych frutti di mare. Tymczasem cały targ stanowi kilka kramików z rybami. Jedyne "ekstrawagancje" to kalmary.
Ceny ryb zdecydowanie przewyższają te w Polsce, natomiast kalmary kosztują 120 kun za kilogram, więc dość drogo jak na miejscowy przysmak.
Potężna murena (chyba)
W końcu kupujemy rybki z zębiskami nazywane przez sprzedawcę osliczami.
I kalmary
Które po obróbce, czyli obcięciu przez babcię końcówek z okiem i wyjęciu jednej wielkiej ości (czy czegoś przypominającego ość) tnę w poprzek, obtaczam w panierce i smażę na głębokim tłuszczu.
Wygląda to tak:
Smakuje całkiem, całkiem. Nawet na zimno następnego dnia.
Natomiast, kiedy pokazuję Jakovovi oslicze, mówi z wyraźnym obrzydzeniem: "Niedobra ryba, niedobra". Jestem bliska płaczu, mając na względzie, że jak powiedział "Niedobre more" to nasi sąsiedzi niemal pożegnali się z tym światem.
A tak chciałam skosztować dużej, świeżej rybki.
No, ale raz kozie śmierć. Babcia rozprawia się z rybami, ucina i skrobie co trzeba. Ja je solę, obtaczam w mące, w środek wkładam gałązki świeżego rozmarynu i listek laurowy. Na patelnię.
Okazuje się,że rybki mają białe, delikatne, smaczne mięso. Ości prawie wcale. Jesteśmy zachwyceni naszą potrawą tak, że nie zdążyliśmy zrobić jej zdjęcia.
Szukamy rybki w internecie.
To morszczuk, po prostu zwykły morszczuk, ale smaczniejszy niż z naszych sklepów, bo świeży.
A czemu miał być niedobry?
Nasz sąsiad kupuje dorady (też znacznie drożej niż w Polsce)" dobra ryba, dobra" wg Jakova i kalmary, które łapie Milena i przyrządza im po swojemu .
Potrawa wygląda dość imponująco (choć dla mnie zbyt naturalistycznie,żeby skusić się na próbowanie).
Rybki umieszczają w zamrażalniku. Na później.