napisał(a) janp » 03.03.2014 22:45
i na pewno nie ostatni.
Mam wyrzuty sumienia ze dopiero teraz , 6 miesięcy po powrocie z Zavalaticy zabieram sie do napisania kilku słów w odpowiedzi na zgrabnie napisaną relację z winobrania u Jakowa i Milenki.
Ja również we wrześniu 2013 , podczas mojego trzeciego juz pobytu w Zavalaticy/ choc dopiero pierwszy raz mieszkałem u Jakova i Milenki/ spędziłem jeden wczesny poranek na polu u moich gospodarzy. Nie ukrywam ze przed wyjazdem przedczytałem relację Agnieszki i stąd moja chęć uczestniczenia w winobraniu. Chciałem się przekonać jak to jest naprawdę z tą "katorżniczą" pracą.
Nie było to wcale takie proste, bo Milenka znała juz relację Agnieszki bardzo sie wzbraniała , gdy wraz z żoną zgłosiliśmy chęć pomocy w zrywaniu winogron. Po długich , rzeczywiscie , naszych przekonywaniach ze naprawdę chcemy , zgodziła sie na nasz udział
Rzeczywiście wstaliśmy o 5.30 , i po małej czarnej o 6 rano bylismy gotowi do wyjazdu na polje. Nie sami, do pracy załapali sie także sympatyczni Czesi mieszkajacy w górnym apartamencie. Na pole pojechalismy z Ivanem, synem Milenki . Całkiem niedaleko, za Carą w kierunku na Korculę. po krótkim przeszkoleniu jak scinac kiście winogron dostaliśmy swoje rzędy winorośli. Oczywiście przy 2 a i pózniej przy czwartym , może piątym cięciu przeciałem sobie swoje zgrabne paluszki. Oczywiscie gdybym robił to zgodnie z instrukcja Jakova nic by mi sie nie stało. ale człowiek zawsze jest mądrzejszy. Oczywiscie szybko pojąłem na czym rzecz polega i smiało zacząłem zapełniac kosze słodkimi winogronami. Nie spodziewałem sie ze moze to byc tak przyjemna praca, po całorocznej pracy za biuirkiem i po kilkudniowym lenistwie człowiek , uwierzcie mi, naprawdę potrzebuje trochę ruchu, Przynajmniej ja . Winogrona zbieralismy około 2,5 moze 3 godzin, Pole jak to w Chorwacji nie było duze , pod koniec pracy wraz z ubywaniem winogron dosłownie ścigalismy sie z Czechami i podpbieraliśmy sobie krzaczki. Było super, Nikt nikogo nie poganiał, nie strofował. A po winobraniu wszyscy pojechalismy do naszych Gospodarzy na polje gdzie mają domek gospodarczy, Tam Milenka zrobiła na szybko sniadanie dla wszystkich , kawa, bieli kruh, troche sera, wedliny, mi najbardziej smakował krug z Ich pyszną oliwą.
jako "deser/ bylismy swiadkami spontanicznego krótkiego występu Jakowa , któy wraz z nabywcą winogron ze Splitu/ zebralismy chyba ze 2 tony winogron, które kupił dla siebie i znajomych starszy pan wcelu przerobienia ich na wino/ dął krótki recical dalmatyńskich pieśni. Jakov zaskoczył mnie całkowicie, Wcześniej opowiadał mi ze kiedyś spiewała w jakieś klapie, grał na gitarze, ale nie przypuszczałem że ma tak fantastyczny głos.
W sumie to był naprawdę fajny poranek.A po 12 moczyęłm juz swoje stare kości w morzu na przeciwko naszego apartamentu.
Reasumując , przyznam się szczerze ze przezyłem szok czytajac relacje Agnieszki z jej winobrania. Oczywiscie nie byłem w tym czasie w Zavalaticy, ale znam Milenkę i Jakowa od kilku lat, do Chorwacji jezdze od 1988 roku, łątwiej mi wymienic miejsca gdzie nie byłem niż tam gdzie spędzięlm urlop. Muszę stwierdzić iż nigdy nie spotkałem tak sympatycznych , i gościnnych gospodarzy jak Milena i Jakov Krajancić. Ja na pewno będe wracał do Zavalaticy, jezeli Milena i Jakov będa mieli wolny apartament to chętnie będę mieszkał u nich. i na pewno chętnie pomogę Im w winobraniu.
Moja relacja nie jest tak błyskotliwa jak relacja Agnieszki, nie pisze jej zresztą zeby u kogokolwiek wzbudziła zachwyt i oklaski, Piszę tą notkę, gdyz uważam że moi przyjaciele Milenka i Jakov nie zasługują na taką opinię , jaką mozna wysnuć z relacji Agnieszki
Oczywiscie chetnie zamieszcze jakies fotki , ajk będzie taka potrzeba