Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Zatrzymać czas - ISSA 2013

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 25.07.2013 13:30

CroAna napisał(a):napięcie wzrosło :) czekamy na c.d.


C.d. zapewne jutro, chyba że jakoś się wieczorem wyrobię, to dziś :boss:

longtom - pamiętam Twoją relację, śledziłem ją pilnie w ub. roku :hut: Swoją drogą, marzy mi się Dalmacja na łódce trasą tych mniejszych wysp środkowej i południowej Dalmacji - Svetac, Biśevo, Suśac, Palagruża... :oczko_usmiech:

Roxi napisał(a):u mnie ostatnio serwis się świeci

Mi też się świecił, bo miałem "przechodzony" serwis, ale przed wakacjami robiłem przegląd jak to co roku przed Chorwacją i mi skasowali. A tak w ogóle, to witaj :D
a_nula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 219
Dołączył(a): 13.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) a_nula » 25.07.2013 13:35

CroAna napisał(a):napięcie wzrosło :) czekamy na c.d.


Czuliśmy się wtedy niczym Fatamorgana na Bracu, obserwowani przez okolicznych mieszkańców ;) niechybnie byliśmy atrakcją dnia :D
Magda O.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1747
Dołączył(a): 20.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magda O. » 25.07.2013 18:07

Podoba mi się Vis. Bardzo mi się podoba. Nie przewiduję możliwości nieodwiedzenia tej wyspy kiedyś, w bliższej lub dalszej przyszłości :)
Aniu, za każdym razem, gdy widzę Twoje zdjęcie, mam wrażenie, że Cię znam. Może sugeruję się tym, że gdzieś wyczytałam, że tak jak ja pochodzisz z Gliwic, albo może znałam kogoś podobnego do Ciebie - podobno każdy z nas ma gdzieś swojego sobowtóra :)
Pozdrawiam :papa:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 25.07.2013 20:06

Magda O. napisał(a):Aniu, za każdym razem, gdy widzę Twoje zdjęcie, mam wrażenie, że Cię znam. Może sugeruję się tym, że gdzieś wyczytałam, że tak jak ja pochodzisz z Gliwic, albo może znałam kogoś podobnego do Ciebie - podobno każdy z nas ma gdzieś swojego sobowtóra :)

Przecież Gliwice to dziura i wszyscy się znają ;) My z Anią też się "odnalazłyśmy" na forum i dzięki temu spotkałyśmy się "w realu" po latach :)
Cro.pla ma moc! :D
a_nula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 219
Dołączył(a): 13.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) a_nula » 26.07.2013 06:47

Magda O. napisał(a):Podoba mi się Vis. Bardzo mi się podoba. Nie przewiduję możliwości nieodwiedzenia tej wyspy kiedyś, w bliższej lub dalszej przyszłości :)
Aniu, za każdym razem, gdy widzę Twoje zdjęcie, mam wrażenie, że Cię znam. Może sugeruję się tym, że gdzieś wyczytałam, że tak jak ja pochodzisz z Gliwic, albo może znałam kogoś podobnego do Ciebie - podobno każdy z nas ma gdzieś swojego sobowtóra :)
Pozdrawiam :papa:


Magda, tylko uważaj, bo ta wyspa jest jak narkotyk. Raz spróbujesz i wpadasz po uszy... ja mam problem, bo nie chcę już na żaden Hvar, żadne Lastovo, ani nawet na Mljet... chcę na Vis. Poszukiwanie zakończone. To jest moje miejsce.

A co do znajomości, jak Maslinka pisze... nie wykluczone ;) jednak ciężko mi się ustosunkować, masz za małe zdjęcie w avatarze ;)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 26.07.2013 08:48

a_nula napisał(a):Magda, tylko uważaj, bo ta wyspa jest jak narkotyk. Raz spróbujesz i wpadasz po uszy... ja mam problem, bo nie chcę już na żaden Hvar, żadne Lastovo, ani nawet na Mljet... chcę na Vis. Poszukiwanie zakończone. To jest moje miejsce.

Aż tak :?: 8O
Strach się bać ;)

Jeszcze cud się zdarzy - porzucimy campingowy styl wypoczywania i wylądujemy na Visie. Oj, kusicie :mrgreen:
jolamik
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 980
Dołączył(a): 25.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jolamik » 26.07.2013 09:10

nadrobiłam i zasiadam :)
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 26.07.2013 09:36

maslinka napisał(a):
a_nula napisał(a):Magda, tylko uważaj, bo ta wyspa jest jak narkotyk. Raz spróbujesz i wpadasz po uszy... ja mam problem, bo nie chcę już na żaden Hvar, żadne Lastovo, ani nawet na Mljet... chcę na Vis. Poszukiwanie zakończone. To jest moje miejsce.

Aż tak :?: 8O
Strach się bać ;)

Jeszcze cud się zdarzy - porzucimy campingowy styl wypoczywania i wylądujemy na Visie. Oj, kusicie :mrgreen:


Czy aż tak? Zdania mamy z Anią nieco różne na ten temat - ja wspomniane przez nią 3 wyspy chcę/muszę zaliczyć, chociażby Mljet i Lastovo za 1 razem, po tygodniu. Natomiast Vis jest pierwszą wyspą, na którą oboje jesteśmy zdecydowani regularnie wracać, przytulnie tam, ładnie i ludzi mało.

Z drugiej strony nie jest tak, że jestem w stanie podać obiektywne argumenty za wyższością Visu nad np. Braćem, bo to niemożliwe. Jestem przekonany, że większość cromaniaków na Visie by się nudziła. To specyficzne miejsce, małe, odludne i oddalone od reszty świata, drogo tu i kwater mało. Eeee, nie polecam :smo:
CroAna
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1795
Dołączył(a): 31.05.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) CroAna » 26.07.2013 09:41

Marsallah napisał(a):
maslinka napisał(a):
a_nula napisał(a):Magda, tylko uważaj, bo ta wyspa jest jak narkotyk. Raz spróbujesz i wpadasz po uszy... ja mam problem, bo nie chcę już na żaden Hvar, żadne Lastovo, ani nawet na Mljet... chcę na Vis. Poszukiwanie zakończone. To jest moje miejsce.

Aż tak :?: 8O
Strach się bać ;)

Jeszcze cud się zdarzy - porzucimy campingowy styl wypoczywania i wylądujemy na Visie. Oj, kusicie :mrgreen:


Czy aż tak? Zdania mamy z Anią nieco różne na ten temat - ja wspomniane przez nią 3 wyspy chcę/muszę zaliczyć, chociażby Mljet i Lastovo za 1 razem, po tygodniu. Natomiast Vis jest pierwszą wyspą, na którą oboje jesteśmy zdecydowani regularnie wracać, przytulnie tam, ładnie i ludzi mało.

Z drugiej strony nie jest tak, że jestem w stanie podać obiektywne argumenty za wyższością Visu nad np. Braćem, bo to niemożliwe. Jestem przekonany, że większość cromaniaków na Visie by się nudziła. To specyficzne miejsce, małe, odludne i oddalone od reszty świata, drogo tu i kwater mało. Eeee, nie polecam :smo:


za późno :lol:
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 26.07.2013 13:21

Wysiadam z samochodu i idę naprzód, żeby zobaczyć jak wygląda droga. Nie wygląda źle, choć są 2 miejsca, gdzie trzeba objechać węgieł domu - ulica nie jest idealnie prosta. Po kilku minutach wracam i mówię: “Spróbujuemy!”. Kiedy wsiadam za kierownicę, spostrzegam kątem oka starszego jegomościa wychylonego z okna pobliskiej kamienicy. A dalej drugiego, jakąś babkę, trochę dzieciaków. No tak, teatr się zaczyna, publiczność zajmuje miejsca na widowni :)

Podjeżdżam do zwężenia. Nie, tak nie da rady, muszę wcześniej skręcić koła. OK, tak lepiej...wąsko jednak. Złożymy lusterka! Próbujemy jeszcze raz i...sru! Prawa strona nie przeszła. Karoseria nadkola lekko obtarta, a skoro stało się to tu, na wjeździe, to rezygnuję z dalszej drogi. Tam dalej ulica jest i węższa i bardziej kręta. Zapada decyzja: wycofujemy się!

Tymczasem, tubylec odpala swoją starą renówkę i zamierza jechać w stronę plaży Grandovac, czyli jedzie prosto na mnie. Wycofuję do jedynego miejsca, gdzie od biedy można się minąć. Przyklejam się do budynku po lewej, on ledwo-ledwo, na grubość lakieru mija mnie od strony morza. Uff, udało się, ale tyle drogi przed (za) nami, nie zamierzam jechać przez parę minut na wstecznym. Decyduję się zawrócić, co spotyka się z niedowierzaniem Ani. Tu chcesz nawracać?! Tak, tu. A Ty wyjdziesz i mi pomożesz. Wiem, że da się tu wykręcić, choć nie na 3, nie na 5, ani nawet na 7 razy, ale się da. Wolę jednak, żeby ktoś stał nad urwiskiem i mówił mi ile mam miejsca, bo za drogą znajduje się kilkumetrowe urwisko, a na dole morze.

(...)

Kwadrans później, spoceni mimo huczącej klimatyzacji, parkujemy na “naszym” miejscu pod Muzeum Archeologicznym i, śmiejąc się z niedawnych przeżyć, podążamy do Kutu piechotą. Nie jest stąd zresztą tak bardzo daleko - Muzeum znajduje się gdzieś na styku umownej granicy Luki i Kutu, wyznaczanej przez znajdujący się poniżej kościół. Kiedy go zbudowano, domy zaczęły przysrastać do niego z dwóch stron, w ten sposób spajając Lukę i Kut w jedno miasto - Vis.
A ten jakoś przejechał...
Obrazek
działa pod Muzeum Archeologicznym
Obrazek
Idziemy w stronę centrum Kutu.
Obrazek
Takie słupki strzegą w sezonie wjazdu na viską rivę - miejscowi posiadają karty otwierające przejazd - słupek chowa się wtedy w asfalt.
Obrazek
Idziemy pustymi uliczkami, mijając miejsce, gdzie na początku zawracaliśmy. “A ten jak się tu dostał?” - myślimy, patrząc na przemykającego obok nas ze sporą prędkością miejscowego (już przyzwyczailiśmy się, że wielu tubylców posiada samochody na numerach zagrzebskich). Po krótkim rekonesansie, odkrywam sposób, w jaki można się było w tą okolicę dostać samochodem; dobrze zrobiliśmy skręcając za znakiem na komisariat policji, ale niepotrzebnie odbiliśmy potem w prawo - jadąc prosto (droga de facto odbija w lewą stronę) minęlibyśmy warsztat samochodowy i zjechali na sam dół, gdzie - vis a vis komisariatu - jest kilkanaście miejsc postojowych (bezpłatnych). Ech, teraz to już nieważne. Pić nam się chce. Przydałyby się...”LODY!!” - wykrzykujemy radośnie, kiedy dostrzegamy slastićarnię. Na szczęście takie miejsca nie zamykają się na czas sjesty. Kupujemy sobie po 2 porcje i rozkoszujemy się smakiem. Lody są tu ciut droższe niż w innych miejscach na Wyspie (8, a nie 7 kun za gałę), ale porcje wydają się być większe, a i smak jakby bardziej przypomina sladoledy z Ninu, które do dziś stanowią dla nas niedościgły wzór lodów a la Dalmacja.
lodziarnia w Kucie
Obrazek
Kut. Widać trwające prace przedseoznowe.
Obrazek
mała uliczka w Kucie
Obrazek
Tablica upamiętniająca Ranko Marinkovicia - znanego chorwackiego pisarza z XX w.
Obrazek
Nieopodal kościołu w Kucie, nad samym brzegiem morza znajduje się mały placyk, a nawet dwa - tu toczy się lokalne życie. Jest tu mały studenac, sklep owocowo-warzywny, 2 albo 3 restauracje/konoby i 3-4 kafejki. Dostrzegamy także afisze zapraszające na jakieś amerykańskie łubudubu, a więc musi być tu też gdzieś małe kino. Nad brzegiem trwają przedsezonowe prace, wylewają asfalt, wyrównują teren. Siadamy w barze urządzonym w raczej nowoczesnym stylu. Przypominam sobie z książki, którą kupiłem w Komiży, że Bejbi - bo tak nazywa się ów lokal - jest najmodniejszym miejsce, spotkań - pewnie też dlatego, że tuż obok mieści się hotelik (trzeba przyznać, że ten ostatni nie razi w oczy - zajmuje stary budynek z białego kamienia w małej, wąskiej uliczce i nie wyróżnia się na tle okolicznej zabudowy). O tej godzinie nie ma tu jednak zbyt wielu ludzi. Z lektury karty dowiaduję się, że mają tu tomislava, hurra! Cieszy mnie to bardzo, ponieważ w żadnym sklepie na Wyspie nie udało nam się go znaleźć. Pijemy z Anią po jednym, a dzieci raczą się lemoniadą. Mgiełka wodna rozpylana pod zadaszeniem chłodzi nasze rozpalone głowy.
Bejbi
Obrazek
kościół w Kucie
Obrazek
Potem odbywamy jeszcze krótki spacer, głównie po to, żeby obejrzeć biegnącą za kościółkiem uliczkę, którą mieliśmy przejechać. Dobrze, że wyłożyliśmy się już na dzień dobry, bo widać, że nikt tędy nie jeździ, chyba że jednośladem. Nawet miejscowi zostawiają swoje małe samochody po jednej lub drugiej stronie zwężenia.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
W drodze powrotnej do auta aż mnie korci, żeby wskoczyć do wody, byle gdzie - są tu nawet małe plażyczki, jak ta poniżej - najmniejsza plaża, jaką udało nam się znaleźć. Al, niestety, kąpielówki zostały w bagażniku, a nago...nawet bym wskoczył, gdyby nie to, że w ostatniej chwili dostrzegam parę starszych ludzi na balkonie tuż ponad naszymi głowami. Trudno, Jadran będzie musiał poczekać do jutra...
najmniejsza plaża w Visie ;)
Obrazek
Obrazek
Kut - panorama
Obrazek
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12187
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 07.08.2013 10:36

Marsallah napisał(a):...wsiadam za kierownicę,...


Normalnie drugi raz na Vis pojechali. :D
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 13.08.2013 09:52

Lato w pełni, postanowiliśmy więc wykorzystać ten czas i udaliśmy się na dwutygodniowy wypoczyn z dala od cywilizacji, w tym internetu. Ale laba minęła, więc obowiązkowo wracam do relacji.

Triduum czwartek-piątek-sobota (20-22.06) miało okazać się najgorętszym okresem tegorocznego czerwca. Temperatura codziennie wspinała się na minimum 35 C, trzeba było więc szukać ochłody: w wodzie, wodą, lodami, piwem, winem... Na piątek mieliśmy w planach wizytę w Uvali Mala Travna, znanej nam dobrze z opisów lokalnego “celebryty” - artysty i wielkiego entuzjasty Visu - Senko Karuzy. Przed wyjazdem zapoznaliśmy się z jego książką “Przewodnik po wyspie” i ciekawi byliśmy wizyty w Malej Travnej. Plany nasze zweryfikowaliśmy jednak szybko, kiedy szef kuchni dał nam rano cynk: “Dziś będą małże - zainteresowani?”. Pewnie! W takim razie odpuszczamy sobie MT (bo tam koniecznie chcieliśmy posilić się w miejscowej konobie) i jedziemy...znów do Visu :)

Jako że byliśmy w mieście już nie raz i nie dwa, postanawiamy skoncentrować się na tym, czego jeszcze nie widzieliśmy, przynajmniej z bliska. Wybór pada na charakterystyczny, zaokrąglony półwysep Prirovo, na którym mieści się klasztor franciszkański (zbudowany na ruinach dawnego teatru rzymskiego z czasów Issy) z najładniej chyba położonym cmentarzem w tej części Dalmacji. Po drodze, między przystanią promową a półwyspem, odkrywamy dobrze zaopatrzony sklep owocowo-warzywny, który ma tą zaletę, że - w przeciwieństwie do targu na rivie - da się pod niego podjechać samochodem.
Panorama Visu. W górnej części zdjęcia Płw. Prirovo. Widoczny na dole prom, wpływając i wypływając z portu, wykonuje pośrodku Uvali Sv. Juraja nawrotkę.
Obrazek
Na półwysep można wjechać samochodem, poza zabudowaniami sakralnymi znajdują się tam miejska plaża (z której korzystają głównie goście pobliskiego hotelu) i sezonowy bar pod chmurką. Podjeżdżamy najdalej jak się da, aby ogarnąć wzrokiem piękną panoramę miasta - widać stąd cały Kut i Lukę. Cały półwysep można obejść dookoła, co skwapliwie wykorzystujemy. Tuż za okalającym cmentarz murem znajdują się drabinki umożliwiające zejście do wody. W tym miejscu otwiera się widok na wejście do Uvali Sv. Juraja, strzeżone latarnią morską na wysepce Host. Przy dobrej widoczności na dalszych planach można stąd dojrzeć nie tylko południowe wybrzeże Hvaru, ale także Vidovą Gorę na Braću i masyw Mosor na lądzie.
klasztor widziany od strony cmentarza
Obrazek
Obrazek
Polujemy na co ciekawsze nazwiska ;)
Obrazek
Chronimy się przed skwarem na cmentarzu, sycąc oczy ciekawymi nagrobkami i pomnikami. Napisy na grobach są świadectwem wielowiekowej, wielonarodowej tradycji Wyspy. Mamy tu napisy w języku włoskim (tudzież łaciną), pojawiają się także inskrypcje pisane charakterystycznym alfabetem greckim. Rzucamy też okiem na plażę - mimo, że miejska i przyhotelowa, to całkiem przyjemna. Zachwyca widokiem, ale...my na dziś mamy inne plany plażowe :)
Wcinając lody, kontrolujemy, czy palmy równo rosną 8)
Obrazek
Przed odwodnieniem ratujemy się lodami i piwkiem w “naszej” lodziarnio-baro-piekarni w Luce, robimy zakupy w Tommym (gdzie mocno denerwuję się, że kasjerka nie chce przyjąć mi butelek po piwie, które zakupiłem wcześniej - uwzględnia mi tylko kaucję za tyle flaszek, ile nowych piw kupuję, co za absurd!) i pędzimy zrzucić balast do domu, zahaczając o wioskę Podselje, znajdującą się w pół drogi między Visem a Rukavacem. Przy drodze zauważamy znaki reklamujące znajdującą się tam konobę, ale kiedy wspinamy się krętą i wąską drogą wiodącą wśród traw na wzgórze, z którego spogląda na interior Wyspy Podselje, okazuje się, że na miejscu brak śladów życia. Niby mamy porę sjesty, ale nie widać, żeby funkcjonowała tu jakaś knajpa. No to pa...
Ja tu nie widzę przyszłości... :lol:
Obrazek
widok z Podselja na wnętrze Wyspy
Obrazek
jedno z charakterystycznych zwężeń drogi w płd.-wsch. części wyspy, w okolicy Podstrażja
Obrazek
W Rukavacu kierujemy się w tą samą stronę co wczoraj, z tym że zamiast Tepluśa dziś mamy w planach położoną na przeciwnym brzegu półwyspu plażę FKK Bili Bok. Auto zostawiamy, tak jak poprzednio, pod jedynym w okolicy krzewem dającym jako taką ochronę przed słońcem i ruszamy na plażę. Podobnie jak na Tepluś, z zaimprowizowanego parkingu idzie się tam...jakąś niecałą minutę :D A na miejscu zastajemy krajobraz księżycowy - normalnie Pag! Skały, skały, skały, część jasna, stąd Bili, a czemu Bok? Bo w sumie nie ma tu żadnej zatoczki - jest to południowa strona okalającego Uvalę Rukavac półwyspu. Południowa, czyli...wystawiona na otwarte morze. Iiiihaaa! A w dodatku nie ma tu żywej duszy! Iiiiihaaa x2! Skały są w tym miejscu dość płaskie, niczym blaty olbrzymich stołów. Znajdujemy w miarę dogodne zejście do morza i...dalej do wody!
Czy to księżyc?
Obrazek
Czy to Pag?
Obrazek
Nie! To Bili Bok :oczko_usmiech:
Obrazek
Rzut oka ku zachodowi...
Obrazek
Choć to ostatnie nie jest takie proste - przybrzeżne, zanurzone w wodzie skałki są porowate i cholernie ostre. Nie daj boże zaczepić się tu nogą, nawet obutą w “wodne kapcie”! Ale za to jaka przyjemność z pływania na otwartym morzu! Gdzieś tam hen daleko na wprost nas znajduje się co prawda Suśac (zwany też przez miejscowych Sujaćem), ale tej ociupiny przy tej pogodzie nie widać, zwłaszcza z poziomu morza. Widać za to rozbijające się o brzeg fale. Bałwany wody tryskają co chwila kilka metrów w górę. Sam brzeg poprzecinany jest wyżłobionymi przez wodę jęzorami wrzynającymi się na kilka metrów w skały i zakończonych często kulistymi zaglębieniami, gdzie woda jest gorąca. Ha, właśnie! Sęk w tym, że dzisiaj nawet woda na potwartym na pełne morze wybrzeżu nie przynosi ochłody! Tak, dziś na Bilim Boku zdecydowanie przydałaby nam się chwila przyjemnego orzeźwienia, ale cieszymy się tym co mamy - skokami do wody i odkrywaniem podwodnych pieczar. Jest tu bardzo głęboko, do wody nie da się wejść, tylko trzeba od razu wskoczyć na głębokość kilku-kulkunastu metrów. Nasza córka za nic nie daje się namówić na kąpiel w takich warunkach, natomiast syn zostaje parę razy przez nas wrzucony do morskiej zupy.
...potem spojrzenie na wschód...
Obrazek
...jeszcze raz na zachód...
Obrazek
...i wreszcie można...
Obrazek
...wskoczyć do Jadrana!
Obrazek
Jedni szukają cienia...
Obrazek
...inni mocnych wrażeń...
Obrazek
...ale koniec końców, wszyscy mają dość. Czas do domu!
Obrazek
Długo zatem na Bilim Boku nie wytrzymujemy (ale i tak dla nas 2h na plaży to standard). Po uwiecznieniu całej rodziny (to chyba jedyne zdjęcia w pełnym składzie z tych wakacji) przy pomocy samozadowalacza, ładujemy się do samochodu i kierujemy w stronę domu, gdzie na kolację mamy przyobiecane małże. Ciekawi nas, w jaki sposób zostaną podane - jedliśmy je już przyrządzone na kilka sposobów, ale tego dnia z miejsca stwierdziliśmy, że właśnie tak smakują nam najlepiej: podane w sosie bijela buzara (jest też czerwona odmiana tego sosu, z czerwonym zamaist białego winem). Jak wyjaśnia nam nasz “mastercook”, jest to jeden z najstarszych, tradycyjnych przepisów kuchni śródziemnomorskiej. Poza standardowymi składnikami, sos zagęszcza...rozmokły chleb (no dobra, oni chleba nie znają - bułka). Kurcze...ale to pyszne! Smacznego!
Obrazek
Ostatnio edytowano 14.08.2013 13:13 przez Marsallah, łącznie edytowano 1 raz
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11423
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 13.08.2013 11:33

te kiero napisał(a):Trochę spóźniony :oops: (tyle spraw przed wyjazdem), ale jestem z Wami na Vis...


wróciłem po urlopie do Waszej relacji, jest super na tym VISie :wink:
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 14.08.2013 10:56

Kolejny odcinek podzieliłem na części, bo mam sporo zdjęć do pokazania i...nie wiem czy wyrobię się z całością przed Długim Weekendem :boss:

Sobota wyznaczająca środek urlopu upłynęła nam bardzo intensywnie. Zrealizowaliśmy w końcu nasz plan odwiedzenia Malej Travnej, ale...do tego dojdziemy :) Wystartowaliśmy niespiesznie, bo ok 10 w kierunku północno-zachodnim, ale zamiast zjechać na południe w okolicy Pliskiego Polja, pojechaliśmy do Podśpilja i tam odbiliśmy na północ, zgodnie z kierunkiem wskazywanym tym znakiem...
Obrazek
...aby za chwilę odbić w lewo
Obrazek
Też zwróciliście uwagę, że tylko część jednej z tablic została “potraktowana” amunicją? :D OK, w takim razie jedziemy dalej. Droga wiodąca wśród winorośli i gajów oliwnych odbija w prawo, a jadąc prosto można dojechać do wsi Borovik, gdzie podobno mają na sprzedaż dobre produkty z serii vino-prośek-rakija. Znak widzieliśmy, ale rekomendacja piwniczki przyszła pod sam koniec naszego pobytu, więc nie zdążyliśmy sprawdzić jakości produktów :)

Droga, choć wciąż asfaltowa i nawet bez większych nierówności, zwęża się, ale ruchu nie ma, więc suniemy pod górę i po minucie czy dwóch zatrzymujemy się w miejscu, gdzie - na zakręcie drogi o 180 stopni - asfalt poszerza się po prawej stronie, tworząc mały parking, z którego w górę wiodą kamienne schody. Nie ma tu, co prawda, żadnego znaku, ale nie mamy wątpliwości, że jesteśmy na miejscu. Zatrzymujemy się i bez zbędnej zwłoki rozpoczynamy wspinaczkę. Schody są szerokie i wygodne, a dzięki temu, że ktoś był tu tuż przed nami, odpada nam zdejmowanie własnymi czołami wielkich pajęczyn, które widzimy rozpostarte między okolicznymi krzewami.
Obrazek
początek wspinaczki
Obrazek
rzut oka za siebie...
Obrazek
Wchodząc coraz wyżej, mamy możliwość podziwiać panoramę południowo-wschodniej części Wyspy. Niestety, jest to kolejny dzień ze słabą przejrzystością powietrza, więc nie ustrzelimy “żylety”. Ale - wybiegając w przyszłość - jeszcze będziemy mieli ku temu okazję :-) Po krótkim czasie, docieramy do kolorowego napisu na skale. W tym miejscu droga rozdwaja się, my kontynuujemy wspinaczkę schodami, a do ścieżki odbijającej w lewo wrócimy w drodze powrotnej. Nie mija wiele czasu (wszystkiego może ok. 5 minut, tempem czterolatki ;) ) i stoimy już przed celem naszej podróży: jaskinią, w której ukrywał się przed nazistami tow. Tito przez kilka miesięcy w 1944 roku, o czym informują stosowne inskrypcje.
“W tym miejscu droga rozdwaja się...”
Obrazek
tablica u wejścia do Titovej Śpilji
Obrazek
wnętrze jaskini
Obrazek
To za nami to chyba sypialnia? :D
Obrazek
Jest tu jedno większe wgłębienie i jedno znacznie mniejsze. Do tego napisy na ścianach i tyle. Marszałek Tito trafił na Vis uciekając przed ścigającymi go Niemcami z terenu Bośni via...Bari (dokąd trafił na pokładzie radzieckiego samolotu), a z włoskiego wybrzeża na Vis dopłynął na pokładzie brytyjskiego okrętu. Konsekwencją pobytu Wodza Narodu na Visie było podpisanie tamże (pod koniec 1944 roku) ugody pomiędzy jugosłowiańskimi rojalistami i komunistami. Jednocześnie, pod rządami komunistów cała Wyspa stała się strategiczną bazą wojskową, niedostępną na długie lata nie tylko dla obcokrajowców, ale nawet często dla obywateli kraju nieurodzonych na Wyspie. Dla mieszkańców wyspy oznaczało to załamanie lokalnej gospodarki, spadek poziomu życia i w efekcie masową emigrację, częstokroć za Wielką Wodę, do USA.

Po schłodzeniu rozpalonych słońcem głów w cieniu historycznych skał, rozpoczynamy wędrówkę w przyjemniejszym kierunku schodowej ścieżki. Wspomniana wyżej ścieżka odchodząca od schodów okazuje się prowadzić do innej groty, tudzież zespołu skalnych wgłębień, tym razem obszerniejszych. Tu odbywały się narady Antyfaszystowskiej Rady Narodowego Wyzwolenia Jugosławii.
Spod Titovej Śpilji można dostać się pieszym szlakiem górskim do Komiży. Może jak będziemy tu za...szóstym razem, to się zdecydujemy? ;)
Obrazek
przed drugą grotą...
Obrazek
...i wewnątrz
Obrazek

C.D.N.
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 14.08.2013 13:11

Jak już wspomniałem, droga nie kończy się na schodach prowadzących do Titovej Śpilji; pnie się dalej pod górę, aż na najwyższy szczyt Wyspy, zwany - jak to przystało na dalmatyńskie wyspy - Hum :) Każdy kto jeździ na wyspy w tym rejonie wybrzeża spotkał się nieraz z powtarzającymi się nazwami szczytów (choćby Hum), miejscowości (Blato, Polje, Smokvica), czy zatok (Travna, Stiniva, Duboka, Gradina, Zaglav). Viski Hum znacznie przewyższa swojego korćulańskiego imiennika, wznosząc się na wysokość 587 m n.p.m. Jest to jedyne miejsce na Wyspie, skąd można podziwiać jej całe wybrzeże, no i okoliczne wyspy, te większe na północy i wschodzie oraz te mniejsze lub wręcz maciupeńkie na południu i zachodzie.

Już jadąc na szczyt wiemy, że będziemy musieli tu wrócić przy lepszej widoczności, kiedy przyjdzie oczekiwane na przyszły tydzień (nieznaczne, ale jednak) ochłodzenie. Ale skoro jesteśmy już tak blisko, jedziemy dalej. A droga kręta jest...nie, nawet nie to, że kręta, ale stroma to już tak. Co i rusz muszę posiłkować się jedynką, bo na dwójce laguna błyskawicznie wytraca obroty i prędkość. W takich chwilach brakuje mi dieslowskiego motorka naszej wysłużonej mazdy, którą jeszcze parę miesięcy temu zjeździliśmy cały Brać. Ale nic to, nie narzekajmy, bo pod większością względów wolimy nasz obecny środek transportu :)

Dosłownie parę minut jazdy i jesteśmy na szczy...eee, co do ch***? Okazuje się, że droga kończy się ok. 100 m od samego szczytu bramą i ogrodzeniem drutem kolczastym - teren wojskowy. Znaki nie pozostawiają wątpliwości - dalej nie wjedziemy :( Nic to, cofamy się zakręt niżej, do znaku wskazującego kierunek do punktu widokowego na Komiżę. Okazuje się nim być drugi w kolejności najwyższy szczyt Visu, Sv. Duh. Nie dalej jak minutę spaceru od drogi (prawda, że tu wszędzie blisko?) docieramy na miejsce. Znajduje się tu kapliczka Sv. Duha i...roztacza się stąd wprost zapierający dech w piersiach widok, przede wszystkim na pobliską Komiżę, ale także na całą prawie Wyspę. Jedynym niewidocznym fragmentem pozostaje jej część zasłonięta przez Hum i znajdujące się na nim zabudowania, z dominującym masztem.
Dalej nie wjedziemy...
Obrazek
widok ze szczytu w stronę Rukavaca
Obrazek
W centrum widoczna wysepka Ravnik (ta z Zeleną Śpilją), poniżej charakterystyczny półwysep, wokół którego skupił się Rukavac oraz okoliczne plaże: Tepluś, Bili Bok i Srebrna.
Obrazek
Obrazek
kapliczka Św. Ducha
Obrazek
Komiża widziana ze szczytu Sv. Duh
Obrazek
zoom-zoom
Obrazek
zoom-zoom-zoom
Obrazek
serpentyny w okolicy Komiży na nowej (północnej) drodze z Visu
Obrazek
Dziś możemy podziwiać z góry przede wszystkim samą Wyspę, ale jeszcze tu wrócimy, żeby pokazać co można zobaczyć, kiedy chłodniejsze fronty wyostrzą dalszy plan :) A może jeszcze innym razem uda się zorganizować lot na paralotni? W okolicy kapliczki znajduje się bowiem jeden z punktów startowych dla paralotniarzy, dla których wyznaczono także dwa alternatywne lądowiska w okolicach Komiży, ponad pół kilometra niżej. Oj, kusząca to propozycja... Muszę zasięgnąć języka w sieci przed powrotem na Vis, bo choć nigdy nie próbowałem swoich sił w tego rodzaju sportach, to z roku na rok coraz bardziej ciągnie mnie ku paraglidingowi. Ale, póki co, zejdźmy na ziemię. Tak, dosłownie na ziemię; w górach Visu najłatwiej dostępne są powszechnie występujące tu zioła: lokalna odmiana szałwi (którą dodaje się tu do wielu dań, nie tylko do herbaty), coś co wydaje się nam być najpierw majerankiem, potem oregano, a - po konsultacji z tubylcami - okazuje się być cząbrem, poza tym oczywiście rozmaryn i wiele innych ziółek. Rwiemy to co znamy, żałując, że nie znamy wszystkiego (a zwłaszcza ja żałuję, że nie znam lokalizacji dość powszechnych ponoć upraw konopii indyjskich :P) i zwijamy się.
Obrazek
szałwia
Obrazek
Droga ze szczytu może prowadzić tylko w dół. Nie mamy zamiaru polemizować z aksjomatami, zwłaszcza w takich warunkach pogodowych. W ciągu 10-15 minut dojeżdżamy do położonego przy głównej (południowej) drodze Podśpilja i, przed wyprawą do Malej Travnej, zaliczamy jeszcze “naszą” piwniczkę winną we wsi. U niezwykle sympatycznej, tęgawej gospodyni nabyliśmy ostatnio całkiem niezłe białe wino, będące mieszanką kilku szczepów. Tym razem stawiamy na czystą vugavę - “królewskie” wino, którego sława dotarła z Visu nawet do odległej Wenecji, dokąd między innymi zresztą ją wówczas w hurtowych ilościach eksportowano. Miejscowi mówią, że vugavy się nie pije, ją się je, podkreślając w ten sposób gęstość trunku, noszącego wyraźne nuty miodowe w smaku. Kupujemy także butelkę białego prośku (tutaj, w przeciwieństwie do Podhumlja, występuje on w normalnej cenie 40 kun za litr), a także travaricę (która okaże się wyśmienita - nie “wali” bimbrowopodobnymi sensacjami w zapachu i smaku i zakupimy z Anią po butelce dla naszych ojców) oraz miód. Czy z lawendy? A z lawendy też, z wszystkiego co tam (zataczający koło ruch ręką) rośnie. (Miód okaże się również godny uwagi, o charakterystycznym, ostrym smaku.) Tak zaopatrzeni, ruszamy w kierunku Malej Travnej...
W “naszej” piwniczce w Podśpilju. Najwierniejsza klientka nigdy nie odmówi...szklanki zimnej wody :mrgreen:
Obrazek
A oto i sama gospodyni, ciesząca się na nasz widok (oraz na widok naszych kun).
Obrazek
Dziś już, na szczęście, trochę chłodniej 8)
Obrazek

C.D.N.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Zatrzymać czas - ISSA 2013 - strona 9
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone