Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Zatrzymać czas - ISSA 2013

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
koniu8
Podróżnik
Posty: 28
Dołączył(a): 17.07.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) koniu8 » 21.07.2013 22:13

Ciekawa powieść przeczytałem całą Twoją lekturę i jest bardzo ciekawa :D
CroAna
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1795
Dołączył(a): 31.05.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) CroAna » 22.07.2013 12:31

mam nadzieje, że to jeszcze nie jest "cała" :?: :papa:
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 22.07.2013 13:55

Następny dzień (a, gwoli ścisłości, mamy już środę) pozwolę sobie przedzielić na pół - mam do pokazania trochę zdjęć, no i - jak zwykle - pewnie coś do opowiedzenia.

Byl to bowiem kolejny bardzo udany dzień. I choć do tej pory wspominałem, że było gorąco, to środa była początkiem trwającego do niedzieli wyjątkowego upału - można choćby tutaj zobaczyć, że termometry w cieniu pokazywały grubo powyżej 30 stopni Celsjusza. Ale bliskość olbrzymiego akwenu, klimatyzacja w apartmanie i w aucie oraz przyswajane na bieżące napoje chłodzące przyczyniały się do tego, że dało się te upały jakoś wytrzymać. O tym, że jest parę stopni więcej niż np. w dniu naszego przyjazdu przypominały nam choćby topniejące szybciej niż zwykle lody ;)
Ruch wahadłowy na odcinku około kilometra we wsi Plisko Polje - miejscowi sygnalizację po prostu ignorowali :lol:
Obrazek
Podśpilje: tu skręcamy na drogę prowadzącą m.in. na Hum oraz do Titovej Śpilji
Obrazek
Zagadka za 3 punkty: jaki szczegół jest "niekonieczny"? :P
Obrazek
Obrazek
Dziś w planach mamy Komiżę. No bo jak to - jesteśmy tu już od 4 dni, w Visie byliśmy już tyle razy, a Komiży nie widzieliśmy, choćby z oddali. No ale, żeby Komiżę zobaczyć, choćby z oddali, trzeba udać się na sam zachodni koniec Wyspy. Naprawdę na sam koniec, ponieważ Komiża leży na wąskim pasie ziemi, otoczona z 3 stron wysokimi górami, a z jednej otwarta na morze, a konkretnie na Zaljev Komiża. Patrząc w morze w kierunku zachodnim, widać w oddali wyspę Svetac, natomiast na południowym wschodzie bardzo wyraźnie widać o wiele bliższe Biśevo.

Wszystko to widzimy, kiedy podjeżdżamy do Komiży (nad Komiżę? - jesteśmy w końcu tak wysoko) od strony południowej. Wyjeżdżając z Rukavaca, minęliśmy na południowej drodze (na Visie jest jedna główna droga - obwodnica wyspy - umownie dzielona na nowszą - jak się później okaże - drogę północną i starszą, południową). Wcześniej, sunąc dość szeroką jak na dalmatyńską wyspę, ale za to pozbawioną pobocza i...wyniesioną kilkadziesiąt centymetrów ponad obsadzone winoroślami pola drogą, mijamy trzy wsie: Plisko Polje, Podśpilje i Podhumlje. Nazwy wskazują na usytuowanie osady: nad Podhumljem góruje najwyższy szczyt Wyspy, Hum (587 m n.p.m.), na wysokości Podśpilja, w połowie drogi na Hum, znajduje się natomiast słynna Titova Śpilja, czyli grota, w której ukrywał się przed nazistami Tito...ale o tym napiszę przy innej okazji :) Polje (lub poje) to ogólnie określenie terenów w interiorze, oddalonych od morza, zaś mieszkające tam wieśniacy określani są mianem “pojori”. W polju zatrzymamy się w drodze powrotnej, a tymczasem przed nami Komiża - stolica nie tylko viskiego, ale ogólnie dalmatyńskiego rybołówstwa, wrota do otwartego Jadrana, najdalej na zachód wysunięte miasto Chorwacji...
Zjeżdżamy do Komiży...
Obrazek
Niech Was słońce nie oszuka...Tak, to wysypisko śmieci :x
Obrazek
Zaljev Komiża
Obrazek
Biśevo
Obrazek
Komiża - mało kto wie, że nazwa drugiego z viskich miast również pochodzi od nazwy Wyspy: Comisa~Come Issa...
Obrazek
Mijamy Muster, jak miejscowi nazywają kościół pod wezwaniem Sv. Nikole, czyli Świętego Mikołaja. To właśnie w dniu jego święta, 6 grudnia, odbywa się tu fascynujący obrządek, palenie repliki gajety falkuśy (tradycyjnej łodzi rybackiej) - ofiara mająca ocalić tych co na morzu. Niegdyś na takich łodziach rybacy wyruszali w dalekie morze, biorąc udział w regatach zwanych Rota Palagruzona, z Komiży do Palagruży (która, jak pamiętamy, wchodzi w skład okręgu administracyjnego Komiży). W owych czasach, nagrodą dla zwycięzców była możliwość wyboru najbardziej atrakcyjnych łowisk na wodach otaczających Palagrużę. Dziś nagrody są już zapewnie inne, ale tradycja pozostała - regaty odbywają się corocznie 12 czerwca, a sygnałem jest armatni wystrzał z komiżskiego kaśtelu, zwanego przez miejscowych swojsko Komuną. Tak więc, spóźniliśmy się parę dni na regaty (na Komunie wciąż wisiał stosowny afisz, ustawione było także wielkie podium), ale z pogodą trafiliśmy w sam raz.

Zachęceni brakiem ruchu, podjeżdżamy do samego nabrzeża, ignorując znaki kierujące nas na parkingi położone w górnej części miasta, gdzie dominują wolnostojące domy i gdzie jest trochę przestrzeni, której brakuje w okolicy rivy, gdzie wąziutkie uliczki wiją się wśród stareńkich kamienic. Podjeżdżamy pod samą Komunę i parkujemy na falochronie, tuż obok znaku “taxi”. Zakazu nie ma, zresztą obok stoi policja i jakoś nie macha na nas nerwowo, wobec tego zostawiamy samochód i zabieramy się za zwiedzanie. Na pierwszy ogień idzie punkt informacji turystycznej w budynku na prawo od Komuny. Tam kupuję (w końcu!) dokładną mapę Wyspy oraz stukilkudziesięciostronicową książkę-album z serii Biseri Jadrana poświęcony Visowi. Kosztuje 100 kun i okazuje się bezcennym źródłem informacji o Wyspie, w dodatku okraszonej wyśmienitymi zdjęciami. Wiadomości podane są w formie esei, kilkustronicowych quasi-artykułów popełnionych przez obecnych lub byłych mieszkańców Wyspy i/lub jej pasjonatów. Poszczególne artykuły traktują o historii antycznej, czasach komunizmu, o viskich winach, o ludziach morza, o pojori... Bezcenne źródło informacji (choć może nie do końca aktualne - r. wyd. 2004, ale w sumie czy tak wiele się na Visie przez te parę lat zmieniło...?), które śmiało mogę polecić wszystkim, których Otok Tajni (to tytuł innej książki-albumu na temat Visu) interesuje. Aha, ważne: jest wydanie angielskie, które zresztą nabyłem.
Obrazek
Obrazek
Pizzeria Zadruga, gdzie zawitamy innym razem :)
Obrazek
Dominująca nad rivą Komuna
Obrazek
Obrazek
Przy 37C cień doceniamy po dwakroć 8)
Obrazek
Tuż obok znajduje się jedyna chyba w Komiży toaleta publiczna - czysta i bezpłatna (przynajmniej w czerwcu). Dalej obowiązuje już układ: przy samej wodzie stoiska z pamiątkami, dalej szeroki trotuar (pojazdy inne niż jednoślady nie mają tu wstępu), po prawej stoliki knajpiane, dalej wąskie przejście i kamienice, a w nich sklepy i punkty usługowe (wśród nich kiosk, dwa małe studenace, trzeci sklepik z minitargiem warzywno-owocowym, dwa bankomaty i mnóstwo kawiarni, pizzerii, konob, itp.). W upał taki jak ten nie sposób przejść obojętnie obok stoiska z lodami, ale te komiżskie nie dorównują lodom, które jedliśmy w Visie. Wędrujemy nabrzeżem aż do momentu, gdzie chodnik chowa się za kamienicami, które stoją bezpośrednio nad wodą, względnie oddziela je od Jadrana miniplażyczka, których w Komiży nie brakuje. Spacerujemy dalej, aż dochodzimy do słynnej Konoby Jastożera specjalizującej się w homarach, na które niestety, nie możemy sobie w tum przynajmniej roku pozwolić - podczas wyjmowania pieniędzy z bankomatu okazuje się, że sięgnąłem dna konta, a za nami przecież zaledwie czwarta część wakacji. No cóż, całe szczęście, że za apartman już zapłaciliśmy, a w razie czego mamy kartę kredytową...

Na wieczór mamy już zamówioną rybę, ale trzeba coś wrzucić na ząb w porze lanczu. Zresztą my jesteśmy przyzwyczajeni do spożywania obiadu właśnie około południa, jedynie na wakacje przestawiamy się na zwyczaje śródziemnomorskie. Robimy zatem to co zwykle, kiedy mały głód złapie nas w Chorwacji - dalej do pekarny po burka! Ale, jak zwykle w takim wypadku, burków z mjesam jest za mało - tylko dwa, a nas czworo. Bez przekonania bierzemy jeszcze dwa z serem, ale...co to? Komiżska pogaca? Ki ch..? Że co? Że to ma cebulę, słoną rybę i pomidory? Dawajże paniusiu ze dwie pogace, popróbujemy!
Plażyczka przed słynną komiżską Konobą Jastożera (czynną w godz. 18-24)
Obrazek
Jastożera zbudowana jest na miejscu dawnej przechowalni ryb; można tam wpłynąć własną łodzią, a sieci z homarami wyławiane są z wody po zamówieniu przez klienta :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Chwilę później siedzimy na okalającym falochron murku i pałaszujemy burki oraz pogace zapijając zakupionym w studenacu zimnym ożujskiem tudzież panem. Jest dobrze, ale trzeba by ochłodzić całe ciało. Jest tu jakaś plaża?
Obrazek

C.D.N.
Ostatnio edytowano 22.07.2013 18:59 przez Marsallah, łącznie edytowano 1 raz
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12187
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 22.07.2013 14:31

Marsallah napisał(a):...
Przy 37C cień doceniamy po dwakroć 8)


W tej Komiży chyba taki mikroklimat.
Nam też komiskie upały bardzo, w zeszłym roku, dały w kość.

czekam na cd :D

pzdr :wink:
Pauletta
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 138
Dołączył(a): 16.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pauletta » 22.07.2013 17:18

Drugie foto od końca zupełnie jakby było robione kilkaset lat temu. Wszystko wygląda tak... dziewiczo :D Łał. :)
a_nula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 219
Dołączył(a): 13.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) a_nula » 22.07.2013 18:14

Pauletta napisał(a):Drugie foto od końca zupełnie jakby było robione kilkaset lat temu. Wszystko wygląda tak... dziewiczo :D Łał. :)


... bo tam czas się zatrzymał ;)
a_nula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 219
Dołączył(a): 13.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) a_nula » 22.07.2013 18:14

CROberto napisał(a):Zdjęcie syna w grocie - genialne. Konkursowe


dziękuję ;)
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4240
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 22.07.2013 18:28

Zdjęcia z jaskini super, to musi być niesamowite widzieć na żywo tą grę światła, ciemności i wody.

Komiża robi wrażenie, bardzo bardzo pozytywne.
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 23.07.2013 08:09

Obrazek
Posileni, Zerkamy na lewo od falochronu i prędko decydujemy się na najbliższą plażę. Bo niby dlaczego mielibyśmy chodzić gdzieś dalej, skoro pod nosem mamy takie cudo? Plaża Lucica, bo o niej mowa, mieści się przy samej drodze, ograniczona falochronem z jednej i zabudowaniami dochodzącymi do samego brzegu z drugiej. Ludzi nie jest wielu, niewielu chyba jest w stanie wytrzymać palące słońce. My wytrzymujemy jakieś półtorej godziny i zwijamy manatki.
Tablica pamiątkowa na falochronie w Komiży upamiętniająca zasługi weteranów z armii brytyjskiej z czasów II wojny światowej
Obrazek
Latający szczur, wersja nadmorska :wink:
Obrazek
Rzut oka na Komiżę z falochronu pod Komuną.
Obrazek
Plaża Lucica w Komiży
Obrazek
W drodze powrotnej zatrzymujemy się w Podhumlju. To znaczy zjeżdżamy w prawo, zachęceni tabliczką reklamującą domowe produkty w stronę nieodległych zabudowań. Zatrzymuję samochód, wchodzę na podwórze, ale nikogo tam nie ma. Pewnie sjestują, trudno się mówi. Ale widać narobiłem jednak hałasu (na takim odludziu o to nietrudno!), bo słyszę poruszenie w domostwie. Za chwilę pokazuje się korpulentna kobiecina i z uśmiechem odpowiada twierdząco na moje zapytanie: “Może, może...” :D

Przywołuję resztę wycieczki i wchodzimy za gospodynią do piwniczki. My zabieramy się za testowanie wina, dzieci dostają do zjedzenia schłodzonych wiśni. Jesteśmy tak podekscytowani, że bierzemy i wino białe i czerwone, a także czerowny prośek. A co tam! Dopiero po opuszczeniu osady dociera do mnie, że za prośek sporo przepłaciłem. 80 kun za litr? Chyba ocipiałem!
Podhumlje. Skręcamy za tym znakiem...
Obrazek
...podjeżdżamy pod najbliższe zabudowania...
Obrazek
...a już za chwilę rozkoszujemy się chłodem piwniczki i domowymi specjałami :oczko_usmiech:
Obrazek
Niezrażony, zatrzymuję samochód przy następnym znaku “vino, rakija, ulje, itp.”, ustawionym tuż przy wjeździe do następnej wsi, Podśpilje. Zostawiam samochód z rodzinką na prowizorycznym parkingu przy głównej drodze i idę kamienistą drogą prowadzącą pod górę. Po około 200 metrach docieram do samotnej palmy, która stoi przy obejściu samotnego gospodarstwa, otoczonego jedynie gajami oliwnymi, winoroślami i lawendowymi łąkami. Z zakupionej w Komiży książki o Visie dowiem się później, że po rozpadzie Jugosławii władze zdecydowały m.in. o zasadzeniu 20 tysięcy drzewek oliwnych na Visie jako jeden z kroków zmierzających do odrodzenia turystyki na nowootwartej dla przyjezdnych z całego świata Wyspie.

Tu również muszę odczekać chwilę, zanim z części mieszkalnej wyłoni się gospodyni, jeszcze bardziej masywna od tej z Podhumlja. Kupuję tym razem tylko białe wino i...kapary, ponieważ gospodyni ma wystawione w piwniczce także słoiki z przetworami. Informuje mnie, że kapary pochodzą z Otoku Sv. Andrija, gdzie jej rodzina ma uprawy. Ja zastanawiam się gdzie ta wyspa może się znajdować i dopiero po powrocie do Rukavaca odkrywam, że Sv. Andrij to alternatywna (używana gł. przez miejscowych) nazwa Svetaca.
Podśpilje. Za tym znakiem po pyszne wino, kapary i travaricę!
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Teraz już naprawdę czas na powrót do domu - jesteśmy umówieni na 19 na rybkę z grilla, konkretnie barrakudę (a w każdym razie przedstawicielkę rodziny barrakudowatych). W oczekiwaniu na posiłek, testujemy zakupy. Teraz nasza ocena jest już surowsza: białe wino z Podhumlja jest tłustawe w smaku, nie pasuje mi. To z Podśpilja natomiast okazuje się być bardzo smaczne, podobnie jak kapary. Dopiero po powrocie do Polski doceniam z kolei czerwone wino z Podhumlja - w przeciwieństwie do białego, jest niezłe. Za to kapary z Podśpilja...znaczy się ze Svetaca - czysta poezja. Niektóre czerwonawe, mają wyrazisty smak, pachną polem i słońcem. Takich w sklepie nie kupicie, co więcej - podczas całego pobytu na Wyspie nie jedliśmy lepszych!
Obrazek
Tak wygląda wielki głód :mrgreen:
Obrazek
Tymczasem na stół wjeżdża obiad - barrakuda, grillowane warzywa oraz sałatka z pomidorów, kaparów i cebuli. Zajadamy się, a mnie szczególnie smakuje część opisana przez naszego szefa kuchni jako narząd odpowiedzialny za wytwarzanie kawioru - wąska kiszka wypełniona jajeczkami drobnymi kuleczkami - rarytas. Nie wszyscy wytrzymują trudy tego wyjątkowo upalnego dnia. Nasza córeczka zasypia na krześle, nie tknąwszy posiłku. To był naprawdę upalny dzień. Cieszymy się nim na patio, gdzie do późnych nocnych godzin rozmawiamy, popijając chłodne winko i czytając książki. Jest już północ, a wciąż jest ciepło...
Obrazek
Barrakuda delicatessen :boss:
Obrazek
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 23.07.2013 09:44

W Waszej relacji widać, że czas naprawdę się zatrzymał :D To się nazywa prawdziwy odpoczynek!
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 25.07.2013 12:27

Czwartek zaczął się leniwie...Spędziliśmy na Wyspie już kilka dni i nastrój błogiego lenistwa na dobre zaczął się nam udzielać. Wstaliśmy dość późno, a dzieci prawie do południa bawiły się w ogrodzie. W końcu jednak zdecydowaliśmy się obczaić polecaną nam okoliczną plażę Tepluś, położoną nieopodal przystani w Rukavacu.

Żeby do niej dojechać, należy kierować się za znakami na Srebrną, ale kiedy dojedziemy do zaimprowizowanego parkingu, jechać dalej, trzymając się lewej strony. W efekcie dojeżdżamy na wysunięty w morze cypel, gdzie należy zatrzymać pojazd (miejsca do parkowania jest mnóstwo, ale o cień za to trudno). Można dojechać tu też inną drogą, którą łatwo odkryć, kiedy już dojedziemy na parking. Zresztą z przystani w Rukavacu można się na Tepluś po prostu przejść - to zaledwie 10 minut ścieżynką wśród karłowatej roślinności na skałach. No dobrze, dojechaliśmy/doszliśmy na miejsce. Pozostaje wybór: plaża tekstylna, czy też naturystyczna. My dziś wybieramy się na tą pierwszą, drugą odwiedzimy niebawem. Obie należą do najłatwiej dostępnych plaż na wyspie, jeśli kryterium jest możliwość podjechania samochodem jak najbliżej - zarówno na Tepluś jak i Bili Bok będziemy szli nie więcej jak minutę od miejsca pozostawienia pojazdu :)
Obrazek
Widok z plaży w stronę morza - w centralnej części wysepka Ravnik (ta z Zeleną Śpilją). Z tej perspektywy widać, dlaczego nasze dzieci okrzyknęły Ravnik "wyspą wieloryb" :D
Obrazek
Zoom-zoom: patrzymy na Otok Veli Budikovac (widać nawet skrawek dachu konoby), a hen, hen w oddali góry Hvaru...
Obrazek
Tepluś od razu przypada nam do gustu: główna część plaży jest dość rozległa, kamienisto- (choć nie są to pięknie zaokrąglone otoczaki, ale za to brak kamienistej drobnicy) - skałkowa. Patrząc w stronę Rukavaca, mamy trochę skałek, a za nimi skrytą “prywatną” plażyczkę, do której można dość łatwo się dostać i rozkoszować się samotnością 5 minut drogi od najbliższych zabudowań. Ale póki co, na głównej plaży jest niewiele osób, co - jak się okaże - zmieni się diametralnie w drugim tygodniu naszego pobytu. Patrząc w stronę południową, czyli otwartego morza, widzimy pojedyncze pary rozłożone na skałkach cypla skierowanego w stronę wysepek, które odwiedzaliśmy przedwczoraj podczas wycieczki łodzią. Czyli klasyczny viski model: współistnienie naturystów i tekstylnych w sumie na jednym terenie, umownie tylko oddzielonym od siebie, jest jak najbardziej normalne. Sięmipodoba :)
Skałki na Tepluśu, widok w stronę Rukavaca, dojście do "prywatnej" plaży.
Obrazek
Obrazek
główna część plaży Tepluś, widok od strony Rukavaca
Obrazek
Po 2,5 godziny taplania się w wodzie, pływania, snurkowania, gonienia piłki plażowej, którą wiatr wywiał daleko poza bojki, łażenia po skałkach (i uważania na wszędobylskie poza plażami miejskimi w Visie i Komiży jeżowce!) i leżenia w płytkiej wodzie przy brzegu (opalać jako tak nie dało się za długo - upał nie do wytrzymania), zdecydowaliśmy o odwrocie. Zamiast wracać tą samą drogą, skręciłem w szutrową dróżkę biegnącą w stronę Rukavaca wzdłuż wybrzeża, nad naszą plażą. W ten sposób odkryliśmy szybszą trasę dojazdową na Tepluś, a przy okazji zatrzymaliśmy się w jednej z dwóch miejscowych konob, La Terazza.

Nazwa jest nieprzypadkowa, bowiem restauracja składa się z 3 tarasów, każdy na innym poziomie. My zajmujemy miejsca na najwyższym, dobrze osłoniętym od słońca, z pięknym widokiem na zatokę i okoliczne wysepki, a w dalszej perspektywie i przy dobrej widoczności - także bardziej odległe wielkie wyspy Dalmacji. Nie mamy ochoty wielkie żarcie, zamawiamy więc przekąski - slana riba, ćevapy, frytki, salata od hobotnice, a do tego białe wino. Zadajemy też standardowe pytanie o gazowaną wodę i czy aby nie jest to jamnica. Do tej pory zadawaliśmy to pytanie kilkadziesiąt razy i za każdym razem słyszeliśmy “Z gazowanych mamy tylko jamnicę.” Kelnerka w La Terazza natomiast wykrzywia twarz z obrzydzeniem: “Nieee, mamy gazowany studenac, przecież jamnica nie smakuje dobrze zmieszana z winem!”. O niebiosa, jakże szczęśliwi jesteśmy, a radości naszej opisać nie sposób! Oto pierwszy raz na chorwackiej ziemi spotkaliśmy kogoś, kto nas rozumie! Zamawiamy pół literka domowego winka i wodę, a za chwilę raczymy się pysznym spritzerkiem, który smakuje wybornie w tych upałach, a zwłaszcza przy taaakim widoku od stolika :)
Żivjeli!
Obrazek
Uvala Rukavac widziana z La Terrazza, w centrum widać drugą konobę w Rukavacu, Dalmatino.
Obrazek
Obrazek
Miła obsługa, dobre jedzenie (choć nie zamawialiśmy żadnych głównych dań), piękne widoki, czego by chcieć więcej? A, pozwiedzalibyśmy troszkę... OK, regulujemy rachunek i...i tu przychodzi rozczarowanie, bo już myśleliśmy, że po plażowaniu na Srebrnej/Tepluśu czy Bilm Boku będziemy wpadać do La Terrazzy na spritzerka: za pół litra wina policzyli sobie 60 kun! Sprawdzam - 120 kun za litr. Za LITR domowego wina nigdy nie płaciłem więcej niż 80! O nie, nasza noga więcej tu nie postanie!

Środkowe i późne popołudnie przeznaczyliśmy na Kut - starą część Visu. Chcę podjechać jak najbliżej tej części miasta, skręcam więc w prawo zaraz po zjeździe z serpentyn prowadzących z Milny do Visu za znakiem “Policija”. Chwilę później droga rozdwaja się. Wybieram skręt w prawo - ta droga wydaje się prowadzić w stronę kościołu w Kucie. Kilkadziesiąt metrów dalej, po zjeździe w dół, okazuje się, że wybrałem źle. Znak nakazuje mi skręt w prawo, ale ciasno tu, nie będę ryzykował. Wycofuję i - z pomocą Ani oraz miejscowych - udaje mi się wykręcić i wrócić pod górę.
Pierwsze podejście do przejazdu przez Kut: tu zawracaliśmy.
Obrazek
Nie zamierzam się jednak poddawać; rzut oka na mapę pozwala mi stwierdzić, że do Kutu można dojechać od strony miejskiej plaży Grandovac, usytuowanej na półwyspie zamykającym od wschodu Uvalę Sv. Jurija i de facto stanowiącym wschodnią granicę miasta. Do plaży Grandovac dojeżdża się od strony serpentyn. Droga jest szutrowo-kamienista, ale szeroka i równa. W pewnym momencie zakręca o 180 stopni, opadając w dół. Po prawej stronie widzimy plażę, ładnie tu, ale my mamy na dziś dość plażowania. Nie ma zakazu, więc jadę dalej drogą, która prowadzi teraz po żelbetowych płytach, szerokich na półtora samochodu. O mijance nie ma mowy, bo pobocze znajduje się kilkadziesiąt centymetrów niżej, ale na szczęście nic nie jedzie. Powoli dojeżdżamy do zwartej zabudowy Kutu. Droga wznosi się i przez chwilę z naszej prawej strony mamy parumetrowe urwisko bez żadnej barierki. Za chwilę wchodzi jednak zabudowa od strony morza, a przed nami robi się...wąsko. Przy zwężeniu stoi (nieczynna) sygnalizacja świetlna oraz znak informujący o tym, że szerokość drogi w najwęższym miejscu wynosi 1,8m. Mało, ale...na zwężeniach na autostradzie (np. w Austrii) często widać znak z ostrzeżeniem, że lewy pas ma szerokość 2m, a przecież da się nim w miarę szybko jechać i jest spory zapas. Ale tu z jednej strony ściana domu, z drugiej wysoki mur stanowiący granicę sąsiednej posesji. Ryzykować wjazd czy wycofać, jadąc na wstecznym ponad kilometr (a co, jeśli ktoś będzie jechał w przeciwnym kierunku?!). Co robić, co robić...
Tak wygląda oznakowanie przy początku zwężenia.
Obrazek
Obrazek
Powyżej i poniżej: droga, którą mieliśmy przejechać.
Obrazek

C.D.N.
CroAna
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1795
Dołączył(a): 31.05.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) CroAna » 25.07.2013 12:59

napięcie wzrosło :) czekamy na c.d.
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12187
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 25.07.2013 13:07

Marsallah napisał(a):...Z tej perspektywy widać, dlaczego nasze dzieci okrzyknęły Ravnik "wyspą wieloryb"


W okolicy jest więcej wielorybów. :D 8O

pzdr :wink:
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 25.07.2013 13:12

Nie wiem dlaczego dopiero teraz tutaj trafilam 8O

Marsallah napisał(a):Obrazek


Laluna na trasie :)
Miło spojrzeć na znajome liczniki... tylko u mnie ostatnio serwis się świeci ;)

Pięknie jest. Czekam na ciąg dalszy.
a_nula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 219
Dołączył(a): 13.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) a_nula » 25.07.2013 13:30

longtom napisał(a):
Marsallah napisał(a):...Z tej perspektywy widać, dlaczego nasze dzieci okrzyknęły Ravnik "wyspą wieloryb"


W okolicy jest więcej wielorybów. :D 8O

pzdr :wink:


O tak! Podziwialiśmy Maluśkiewicza czytając Twoją relację :)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Zatrzymać czas - ISSA 2013 - strona 8
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone