Czas mamy tylko do 12-ej. Później czeka nas pakowanie, szybki obiad na campingu i jazda do Sućiuraja. Chcemy dostać się na prom o 18.00. Dlatego wykorzystuję każdą chwilę. Czas płynie nieubłaganie. Jest go coraz mniej. I niestety nadchodzi chwila, kiedy trzeba zmierzyć się z rzeczywistością
To już prawie koniec. Bierzemy szybki prysznic i zbieramy się do wyjazdu. Pakowanie idzie nam dość sprawnie. Tym razem nie zwijamy wszystkiego starannie, po prostu upychamy do bagażnika, byle się zmieściło. Tylko Julki rzeczy są spakowane do osobnych reklamówek. Julia pierwsza zakończy podróż, pożegnamy się w Warszawie.
Ubrania potrzebne nam na drogę pakuję osobno, w tej chwili jest zbyt gorąco żeby się ubierać. Mimo, że wszystko przebiega bezproblemowo to czasu mamy coraz mniej. Już nie zdążymy zjeść obiadu. Zjemy coś po drodze. Marii i Andrzejowi zostawiam resztę naszych zapasów (masło, ser, chleb), nie mam już czasu na robienie kanapek. Zresztą chcemy zatrzymać się w Makarskiej, zrobić ostatnie zakupy. Piotrowi obiecałam Karlovačko, no i nam muszę kupić coś na wieczór chorwacki, który odbędzie się po powrocie.
Okazuje się, że Leszek w ferworze walki, ubrania potrzebne Julce na drogę też spakował. Nie bardzo pamięta gdzie, a w ogóle to mogłam je odłożyć gdzieś na bok
. Przecież odłożyłam. No trudno. Julia na drogę dostanie jedną z moich koszulek.
Żegnamy się z sąsiadami, których zdążyliśmy polubić. Wymieniamy adresy, numery telefonów.... żal się żegnać. Tyle dni spędziliśmy razem. Ostatni rzut oka na naszą plażę, na morze, wyspę. Wsiadamy do samochodu i nie oglądamy się już za siebie. Za rok tu wrócimy. Może nie w to samo miejsce, ale prawie na pewno będzie to Hvar.
Zdążyliśmy tylko minąć sanitariaty, kiedy Filip przypomniał sobie, że w łazience ładuje się jego komórka. Robimy w taki razie pierwszy postój. Komórka zabrana, jedziem dalej. Nie zdążyliśmy ujechać nawet 500metrów, kiedy mój ślubny znowu musiał zahamować. W ostatniej chwili przypomniał sobie, że przecież nie zapłacił za pobyt
. Dobrze, że w ogóle sobie przypomniał, ale jak będziemy tak często robić postoje to daleko nie ujedziemy. Jeszcze tylko na chwilkę zatrzymujemy się na górze, przy głównej drodze. Ostatnich kilka zdjęć i jedziemy dalej.
Przed nami 1.5 godziny hvarskiej drogi