Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Zapach lawendy

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
SVIBANJ
Croentuzjasta
Posty: 374
Dołączył(a): 31.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) SVIBANJ » 17.09.2009 12:13

Tymona napisał(a):
Mdziumka napisał(a):. Dlaczego zawsze tak jest, że jak coś się dzieje, trzeba w nocy wstawać, to nikt tego nie słyszy? I zawsze pada na mnie :twisted: ?
No własnie, i do jakich wniosków doszłaś? Jak na coś wpadniesz, to daj znać, bo u mnie podobnie :wink: :D


Może obie macie słuch absolutny :D a może jesteście ciekawe świata :D :D :D
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 17.09.2009 12:22

SVIBANJ napisał(a):Może obie macie słuch absolutny :D a może jesteście ciekawe świata :D :D :D


:lol: :lol: :lol: wersja ze słuchem absolutnym zupełnie mi wystarczyła, dopiero Ty uświadomiłeś mi, że właściwie to mam DAR :D
Mdziumka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 392
Dołączył(a): 22.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mdziumka » 17.09.2009 12:39

Tymona napisał(a):
SVIBANJ napisał(a):Może obie macie słuch absolutny :D a może jesteście ciekawe świata :D :D :D


:lol: :lol: :lol: wersja ze słuchem absolutnym zupełnie mi wystarczyła, dopiero Ty uświadomiłeś mi, że właściwie to mam DAR :D


I to jest właśnie to :P .Dzięki temu nic mnie w życiu nie ominie :lol: :lol: :lol: .Chociaż czasami ktoś inny też mógłby mieć ten DAR :wink:
Mdziumka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 392
Dołączył(a): 22.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mdziumka » 17.09.2009 12:53

Tymona napisał(a):No własnie, i do jakich wniosków doszłaś? Jak na coś wpadniesz, to daj znać, bo u mnie podobnie :wink: :D


Jeszcze mi przyszło do głowy, że może po prostu jesteśmy nadgorliwe? Może nie dajemy innym szansy wykazania się? Chyba następnym razem mocniej zacisnę powieki, nie będę słyszeć ani widzieć, poczekam na reakcję. Może się doczekam :wink: ?
sroczka66
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2566
Dołączył(a): 25.08.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) sroczka66 » 17.09.2009 13:08

Mdziumka napisał(a):
Tymona napisał(a):No własnie, i do jakich wniosków doszłaś? Jak na coś wpadniesz, to daj znać, bo u mnie podobnie :wink: :D


Jeszcze mi przyszło do głowy, że może po prostu jesteśmy nadgorliwe? Może nie dajemy innym szansy wykazania się? Chyba następnym razem mocniej zacisnę powieki, nie będę słyszeć ani widzieć, poczekam na reakcję. Może się doczekam :wink: ?


Mdziumko, to metoda sprawdzona, przynajmniej u mnie :wink:

My (kobiety) mamy zakodowane, że jak czegoś nie dopilnujemy osobiście, to świat sie zawali.

Ale jak spróbujesz raz czy dwa o czymś nie pamiętać, to innym się przypomni :D
SVIBANJ
Croentuzjasta
Posty: 374
Dołączył(a): 31.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) SVIBANJ » 17.09.2009 13:19

Kurcze, jakaś zmowa sie tu szykuje :D
Dziewczyny, a może patrzcie na to tak jak Tymona ...Czy to nie nadzwyczajne, mieć taki DAR :D :D :D
Mdziumka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 392
Dołączył(a): 22.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mdziumka » 17.09.2009 13:49

Oczywiście, że nadzwyczajne. Dlatego nie możemy patrzeć, że jesteście go pozbawieni. Nie powiem, że będzie nam łatwo się dzielić, ale czego się nie robi.... Kobieta dla mężczyzny jest gotowa do poświęceń :wink: :lol:
Mdziumka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 392
Dołączył(a): 22.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mdziumka » 21.09.2009 21:21

Cd.
Punktualnie o 2.50 budzi mnie dzwonek komórki. Pora wstawać. Budzę Leszka, Filipa i Julię. O dziwo, mimo tak wczesnej pory dzieci nie marudzą. Wszystkie ubrania i rzeczy potrzebne na wycieczkę przygotowaliśmy już wczoraj. Całe szykowanie zajmuje nam góra 15 minut. Nawet pobudka w środku nocy nie zwalnia z konieczności umycia ząbków :lol: , z czego dzieci nie bardzo są zadowolone. W każdym razie szybciutko myjemy się i cichuteńko opuszczamy camping. O takiej godzinie camp Lili głęboko śpi.

Na słynnej hvarskiej drodze jest prawie pusto, tylko czasami mijamy jakieś auto. Naszej wędrówce cały czas towarzyszy wielka tarcza księżyca. Jego światło oświetla drogę, jest nam dzięki temu troszkę raźniej. Na prom wjeżdża tylko siedem samochodów Z Sućiuraja odpływamy o 5.00. Mam jeszcze nadzieję, że zdążę zrobić zdjęcie księżycowi, jest prawie pełnia. Z samochodu zabieram aparat i razem z dziećmi biegnę na górny pokład. Zza horyzontu widoczny jest już tylko kawalątek księżyca, ale zanim przygotuję się do zdjęcia, nawet i on znika. Przynajmniej wiem, o której muszę wstać jutro...

Wschód słońca odbywa się gdzieś za górami, bez naszego udziału. Nam pozostają tylko resztki z pańskiego stołu :wink: . Ale lepsze to, niż nic.

Jedziemy w stronę granicy w Metković. Ruch praktycznie zerowy. Na granicy tylko kilka samochodów. Pokazujemy paszporty jednak nikt nie jest nimi zainteresowany. O zieloną kartę też nie pytają, ale oczywiście ją mamy.

Ruszamy dalej. Zauważamy, że napisy miejscowości są napisane również cyrylicą, ale wszystkie są zamazane. Dziwi nas, że na każdym kroku spotykamy chorwackie flagi.

Po obu stronach drogi mijamy stoiska z owocami, o tej porze jeszcze zamknięte. Widzimy jednak coś, co w Polsce byłoby nie do pomyślenia. Na wielu z nich część towaru została zostawiona na noc. Ciekawe jak długo poleżałyby u nas? :wink:

Nasz pierwszy meczet

Obrazek

Po drodze mijamy Počitelj, na zwiedzanie którego przyjdzie czas kiedy indziej. Tylko z daleka oglądamy ruiny tureckiego zamku i jedziemy dalej.

Obrazek

Wjeżdżamy do Mostaru, dłuższą chwilę trwa nim udaje nam się znaleźć parking. Mostar widziany oczami dziecka

Obrazek

O Mostarze napisano już wiele. Nie będę powielać informacji, które każdy z Was bez trudu może odnaleźć. Pokażę Wam Mostar taki, jakim widzieliśmy go my.

Wojna jest widoczna na każdym kroku. Widok zniszczonych budynków, ślady po kulach powodują, że milkną nawet nasze dzieci. Historia walk towarzyszy nam przez cały pobyt w tym mieście.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ten dom został ostrzelany z powietrza. Cała mieszkająca w nim rodzina zginęła.

Obrazek

Kilkakrotnie trafiamy na cmentarze, wszystkie nagrobki pochodzą z ostatniej wojny.

Obrazek

Stary Most widoczny jest z daleka,

Obrazek

my jednak najpierw trafiamy na Krzywy.

Obrazek

Obrazek

W drodze na Stary Most

Obrazek

Obrazek

Stary Most

Obrazek

Obrazek

Dwukrotnie udało się nam zobaczyć słynne skoki. Tzn. zobaczyli wszyscy, oprócz mnie. Tak byłam skupiona na próbie zrobienia zdjęcia, że nic nie widziałam. Oczywiście zdjęcia też nie zrobiłam

Obrazek

Meczety

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Do jednego nawet weszliśmy

Obrazek

Ta wnęka w ścianie to wnęka rezonansowa. Duchowny prowadzący modlitwę stawał w niej twarzą do ściany, jego głos odbity od ścian wnęki roznosił się po całej świątyni.

Obrazek

Obrazek

Weszliśmy na wieżę (tak jest bezpieczniej. Nie wiem czy pisze się:weszliśmy na czy do minaretu :roll: ).Mostar widziany z góry

Obrazek

I zeszliśmy z wieży

Obrazek

Obrazek

Przez Most Turecki przechodziliśmy wiele razy. Na pewno i my przyczyniliśmy się do wyślizgania jego kamieni. Chociaż jak szliśmy pierwszy raz też już było bardzo ślisko :wink:

Obrazek
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 21.09.2009 22:06

Mostar był w planie na wrzesień , ale plany urlopowe trafiło :cry:
Fajnie , że mogę podróżować z Wami :)
Mdziumka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 392
Dołączył(a): 22.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mdziumka » 22.09.2009 17:04

Cd. Mostaru

Nie mogliśmy znaleźć Muzeum Starego Mostu. Kilka razy przechodziliśmy przez most ze strony muzułmańskiej na chrześcijańską i odwrotnie i nie mogliśmy go wypatrzeć. Wreszcie znaleźliśmy. Podejrzewam, że do tej pory muzeum było po prostu zamknięte. Po wejściu do środka udzieliła nam się atmosfera tego miejsca. Wszyscy w skupieniu oglądali zdjęcia przedstawiające zniszczenie mostu. Na okrągło można było oglądać również film o jego zburzeniu. Filip z Julią rozsiedli się na podłodze i kilka razy ten dokument obejrzeli. Widać było, że zrobiło to na nich (na nas również) ogromne wrażenie.


Obrazek

Obrazek

Obrazek


Bardzo chciałam dotrzeć na Plac Hiszpański.
Gdzieś znalazłam informację, że na tym placu jest ogromna szachownica i można zagrać na niej w szachy. Na planie miasta za nic nie możemy znaleźć tego miejsca. Szuka Leszek, szukam ja, nawet Julia zagląda ciekawie do mapy. I nie ma :cry: . Na szczęście po wyjściu z Muzeum Mostu, zauważam zaraz obok informację turystyczną. I tutaj dowiadujemy się jak dojść do naszego placu.

Z opisu w internecie pamiętałam, że punktem charakterystycznym jest pomarańczowy budynek, a plac jest gdzieś obok. Do przejścia mamy spory kawałek drogi. Co prawda już z lekka powłóczymy nogami, ale damy radę. Wizja gry w szachy dodaje skrzydeł zmęczonym dzieciakom :lol: .

Po drodze mijamy dziwne drzewo, którego owoce (kwiaty?) przypominają małe kalafiory. Drzewo jest sporych rozmiarów i do dzisiaj nie wiem co to było.
Obrazek


Owoce kolejnego drzewa przypominają wyglądem kaki. Właściwie to byłam pewna tej nazwy aż do powrotu do domu. Sprawdziłam jednak w atlasie i niestety to nie to. Ta roślina nadal jest mi obca
Obrazek


Droga trochę nam się dłuży, ale wreszcie w oddali widzimy pomarańczowy budynek.
Obrazek

Obrazek


Plac owszem jest. Szachownica również, ale niestety szachów nie ma. Julia i Filip są niepocieszeni. Dobrze chociaż,że są ławeczki- możemy chwilę odpocząć.
Obrazek


Miejsce to wzięło swoją nazwę od batalionu hiszpańskich saperów, którzy mieli największy udział w rozbrajaniu terenów wokół Mostaru i w samym mieście. Wielu z nich zginęło.
Obrazek

Na obiad poszliśmy do bardzo sympatycznej knajpki w poliżu mostu. Wolny stolik udało nam się znaleźć od razu, chociaż już chwilę później wszystko było pozajmowane i kolejne głodomory musiały cierpliwie czekać. Nie wiem co by było, gdybyśmy to my musieli czekać. Filip i Julia chcieli zjeść gdziekolwiek, mogłaby być nawet pizzeria z parasolami znanej firmy produkującej napoje gazowane. Ja jednak chciałam zatrzymać się gdzieś, gdzie można nie tylko zjeść, ale też odpocząć. I takie miejsce znalazłam :P
Obrazek


Ceny dań sporo niższe niż w Chorwacji, ale nie było to dla nas zaskoczeniem. Takich rzeczy przecież można się dowiedzieć, czytając nasze forum :lol: Więcej zdjęć tego miejsca miałam zrobić po obiedzie, ale rozleniwienie i senność po pysznym jedzonku, spowodowała, że zapomniałam. A szkoda. Kelnerki były śliczne, kelnerzy zabójczo przystojni :wink: , stoliki ukryte pod naturalnymi parasolami utworzonymi przez drzewa.

Po obiedzie jeszcze raz przeszliśmy się uliczkami Mostaru
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


zaglądając do sklepików oferujących towar zupełnie różny od tego jaki zwykliśmy oglądać.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Po raz ostatni skierowaliśmy nasze kroki na Stary Most, uważnie stawiając stopy, by na sam koniec nie zaliczyć bliższego poznania z bardzo śliskimi kamieniami. Swoją drogą ilu ludzi musiało tędy przejść, żeby tak je wypolerować?

Odnajdujemy nasz parking i żegnamy się z Mostarem.
Obrazek


Teraz kierujemy się na Blagaj. Kilkanaście kilometrów później zatrzymujemy się na parkingu. Do domu derwiszów trzeba się kawałek przespacerować.
Obrazek


Na dole okazuje się, że i tutaj jest parking, ale bardzo zatłoczony. Nie wiem czy znaleźlibyśmy na nim wolne miejsce. Oczywiście są sklepiki i sprzedawcy głośno zachwalający swój towar.

Obrazek


Zwiedzamy tekiję.
Obrazek


Leszek jest już zmęczony (on nie tylko zwiedza razem z nami, ale również bezpiecznie dowozi wszędzie tam, gdzie chcemy się znaleźć Obrazek) i nie ma ochoty iść na górę, wchodzimy więc sami. Kobiety, (Julka również, mimo że to jeszcze dziecko), dostają chusty, którymi muszą zakryć włosy i ramiona oraz nogi. Panowie muszą mieć długie spodnie, tutaj Filip nie został potraktowany jak dorosły i wszedł w krótkich spodenkach. Wszyscy muszą zdjąć buty.

Na piętrze znajdują się pomieszczenia mieszkalno-modlitewne. Podłogi w całości przykryte są miękkimi dywanami.
Obrazek

Obrazek


Czyżby to było to, o czym wszyscy myślimy? Ładne...
Obrazek


Widok z okna na piętrze
Obrazek


Jedne drzwi są zamknięte, zaglądam przez zakratowane okienko. Teraz wiem, że oglądałam turbety, czyli grobowce.
Obrazek


Po zejściu na dół z ulgą zdejmujemy z siebie wszystkie chusty. Jak kobiety wytrzymują takie upały zamotane w taką ilość materiału?
Obrazek


Przyglądamy się skałom. W przewodniku napisano, że na szczycie są gniazda orłów. Ale to co my widzimy, to chyba jednak nie są orły :wink:
Obrazek


Z balkonu widać źródło Buny.Jeżeli ktoś spodziewa się w tym miejscu zobaczyć leniwy strumyczek, to będzie zaskoczony jego rozmiarami.
Obrazek


Woda jest bardzo zimna i wykorzystywana jest do chłodzenia napojów. Na drugi brzeg można dostać się pontonem, ale w tej chwili jet on właśnie po drugiej stronie i nie możemy się tam dostać. Można również przejść mostkiem w pobliżu parkingu, my jednak rezygnujemy. Znowu musimy zdążyć na prom. To wszystko odkładamy do teczki z napisem kiedyś. Teczka jest już pokaźnych rozmiarów, ale to tylko nas cieszy. Mamy powody by kiedyś tu powrócić.

Tego wszystkiego w Blagaj robić nie wolno. Julia nie mogła zrozumieć dlaczego nie można się całować :lol:
Obrazek


W drodze powrotnej znowu mijamy Počitelj.
W otwartych już straganach kupuję winogrona, brzoskwinie i śliwki. Wszystko dużo tańsze niż w Chorwacji.

W Drveniku jesteśmy kilka minut przed odpłynięciem promu. Tym razem nie mamy problemów z załadunkiem. Chętnych do przepłynięcia na wyspę jest niewielu.
Obrazek


Po raz ostatni zmierzamy w kierunku naszego campingu, po raz ostatni widzimy zachód słońca. Taki w biegu, ale cieszy oko.
Obrazek


Nad samochodem, również po raz ostatni krążą małe nietoperze, u których Filip odkrył chorobę: Mamo, te nietoperze mają chyba ADHD. Rzeczywiście co wieczór latają nam nad głowami ledwie wyrabiając się na zakrętach. Długo siedzę przed namiotem. Leszek i dzieci dawno poszli już spać. Zostałam sama, jakoś mi szkoda przespać te ostatnie godziny. W końcu jednak i ja muszę oddać się w objęcia Morfeusza... :cry:
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 22.09.2009 17:30

Mostar cudowny, a zdjęcia super!
Podziwiam Wasze zacięcie w zwiedzaniu.
I kolejna cro - maniaczka powinna dostać medal. :D
sroczka66
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2566
Dołączył(a): 25.08.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) sroczka66 » 23.09.2009 10:05

Mdziumko, narobiłaś apetytu na ten Mostar. :D

Powoli, bo powoli, ale coraz wyraźniej zarysowują sie plany na przyszłoroczne wakacje. Jeszcze parę przeczytanych relacji i na pewno się z tymi planami w nie wyrobimy podczas jednego ulopu :wink:

Ale przecież zawsze mozna pojechać jeszcze raz...
Mdziumka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 392
Dołączył(a): 22.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mdziumka » 24.09.2009 13:59

anjas, zaplanowaliśmy rzeczywiście dużo zwiedzania. Może nawet zbyt dużo. Spędziliśmy w Chorwacji 17 dni, to dużo i mało równocześnie. W tym czasie nie mogliśmy tylko plażować, chociaż bardzo lubimy to robić. Po pewnym czasie, zaczyna nas po prostu nosić i musimy gdzieś jechać, coś zobaczyć :lol:

sroczko, apetyt rośnie w miarę jedzenia. W Mostarze warto być. Poczuć jego klimat, zmierzyć się z historią.... Planuj....Planowanie jest najprzyjemniejsze. Emocje, zmiany decyzji...Jest tyle miejsc, które chciałoby się zobaczyć...Tyle urlopów jeszcze przed nami :P
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 24.09.2009 14:47

Mdziumka napisał(a):anjas, zaplanowaliśmy rzeczywiście dużo zwiedzania. Może nawet zbyt dużo. Spędziliśmy w Chorwacji 17 dni, to dużo i mało równocześnie. W tym czasie nie mogliśmy tylko plażować, chociaż bardzo lubimy to robić. Po pewnym czasie, zaczyna nas po prostu nosić i musimy gdzieś jechać, coś zobaczyć :lol:


Tylko pozazdrościć takiego tempa. Mnie też zawsze nosi i wymyślam mojej rodzince co mogą zobaczyć. Leżenie na plaży nudzi nas. Cieszę się, że moja córcia złapała bakcyla i polubiła czynny wypoczynek. 8)
Bardzo długo spędziliście czasu w Cro, ale pewno i tak nie chciało się wyjeżdżać. Jakaś jest magia w tym kraju, że wciąż ciągnie i chce się powracać.
Piszesz z wielką dokładnością. Jak będę organizować wyjazd to chętnie powrócę do Twojej relacji. :)

PS. W końcu już wiem kim jest tajemniczy SVIBANJ. :wink: :lool:



Serdecznie Was pozdrawiam. :papa:
Mdziumka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 392
Dołączył(a): 22.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mdziumka » 24.09.2009 15:08

anjas napisał(a):

PS. W końcu już wiem kim jest tajemniczy SVIBANJ. :wink: :lool:


anjas, daj jakąś podpowiedź :wink: :lol: . Nie zostawiaj takich wiadomości tylko dla siebie. Śledzi nas na każdym kroku,a sam się nie ujawnia :wink:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Zapach lawendy - strona 10
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone