Nie ma sprawy
Pi razy drzwi, prócz lekarstw i wody oraz rzeczy, które codziennie używamy w PL, wziąłem nosidełko (na dłuższą trasę- lepiej spać maluchowi leżąc i bezpieczniej) oraz fotelik (na krótsze trasy). Nie chcę robić reklamy ale te germańskie produkty zdały egzamin w 100 procentach. Ponadto wziąłem lusterko na zagłówek (skandynawska marka), które pozwalało mi podglądać Jagę, gdy spała w nosidełku (kiedy żona też kimała).
Logistycznie, żadnych problemów z małą związanych z długimi trasami. Kwestia treningów- co tydzień od urodzin w coraz to dłuższe trasy, dało finalnie zadowolenie z jazdy. ;-D
Kolega kiedy nie mógł z żoną ululać syna potrafił w nocy jeździć po mieście- tylko to skutkowało; mając pewną markę auta, był kilkakrotnie obiektem zainteresowań służb mundurowych po wyjaśnieniach przez jakiś czas tylko mrugali do niego "długimi", gdy poruszał się wolno nocą. Wesoło.