W dalszą drogę wyruszamy około godziny 17-tej.
Gdzieś pomiędzy Tokajem a granicą ze Słowacją:
Chcemy przenocować w Lewoczy, aby poszwendać się wieczorem po starówce
. Nie mamy niestety
żadnej rezerwacji, a zapytania o wolne miejsca w kilku miejcach w obrębie miejskich murów, niestety nie dają pozytywnego efektu
.
Jest już ciemno (do miasta dojechaliśmy około 19:40), w sumie to jesteśmy zmęczeni dzisiejszym dniem, postanawiamy więc
odpuścić sobie nocną Lewoczę i przespać się gdzieś na obrzeżach miasta. Wcześniej widzieliśmy drogowskaz do
kampingu położonego 3 km od Lewoczy. Takie rozwiązanie nam pasuje
, chociaż niekoniecznie pod namiotem
, bo ciepełko zostało gdzieś daleko... W drewnianym domku też mogłoby być za zimno, ale w obrębie kampingu jest też pensjonat Pod Mariánskou horou, wolnych miejsc całe mnóstwo, więc zostajemy
. Bierzemy pokój czteroosobowy ( 13,25 euro od osoby).
Trasa dzisiejszego przejazdu (około 420 km):
Wieczór mija nam przy butli tokaju, kiściach winogron, melonach, brzoskwiniach i jabłuszkowych papryczkach
.
Rano okazuje się, że położenie kampingu jest całkiem fajne
. Tyle, że nie mamy czasu na spacerek na Mariańską Górę z kościołem Wniebowzięcia NMP (był tu Jan Paweł II podczas pielgrzymki w 1995 r.), gdyż priorytet miejsc do oglądnięcia mamy inny
.
Fotka z netu: 14
Miejsce warto jednak zapamiętać
może kiedyś przy jakiejś innej okazji...
O godzinie 9:40 ruszamy...