Centrum Sighişoary to niewielki ufortyfikowany średniowieczny gród wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.
Osada istniała w tym miejscu już prawdopodobnie w XI wieku, ale źródła pisane wspominają o niej przy okazji zasiedlenia przez Sasów: kronikarze podają rok 1191. Miasto przed 1280 rokiem nazywało się z łaciny Castrum Sex
, natomiast od około 1280 Sasi używali nazwy Schespurch. Prawa miejskie zyskała Sighişoara w 1367 roku - zwała się wówczas Civitas de Segusvar.
Sighişoara stała się jednym z najważniejszych miast Siedmiogrodu. Przybywali doń rzemieślnicy z całego kraju, między XVI i XVII wiekiem istniało tu 15 gildii i 20 cechów rzemieślniczych. Sascy rzemieślnicy dominowali w gospodarce miasta do tego stopnia, że sami zbudowali fortyfikacje obronne. Wlad Dracul bił tutaj monety oraz wydał pierwszy dokument zawierający rumuńską nazwę miasta Sighişoara. Miasto było też siedzibą Jerzego Rakoczego, księcia Siedmiogrodu i króla Węgier (od 1629 r. ).
Niedaleka równina Albeşti była miejscem Bitwy pod Sighişoarą w 1849 roku, w której rewolucyjna armia węgierska pod wodzą Józefa Bema została pokonana przez armię rosyjską. W bitwie tej zginął sławny poeta węgierski Sándor Petőfi.
Sighişoara a często zwana jest Perłą Transylwanii.W pełni zgadzam się z takim określeniem
, gdyż właśnie to siedmiogrodzkie miasto (rzecz jasna z tych, które odwiedziliśmy
) podobało mi się najbardziej
. Sybin też, ale klimaty Sighişoary są bardziej w moim typie
... W kolejnych odcinkach pokażę więc to, co mnie urzekło w tym pełnym kolorów mieście... Nie tylko mnie zresztą, gdyż reszta uczestników naszej wyprawy również przyznała palmę pierwszeństwa Sighişoarze
.
Podchodzimy lekko w górę w stronę bramy, jaką wejdziemy na teren cytadeli.
Wkraczamy w świat, który trafnie
opisała
kiedyś Jo_Anna:Jo_Anna napisał(a):
Po drodze na wzgórze mijamy staruszkę z kotem, siedzącą na przyzbie swojego domku. Jak strażniczka grodu uważnie obserwuje spieszących turystów. Zagadnięta pożaliła się na ból rannej ręki i pochwaliła ślicznym kocurkiem. Jesteśmy dla niej mgnieniem, ale dla mnie już jest gospodynią, która uchyla wrota Rumunii.
Pokazała też wtedy fotkę z babulinką
. Staruszka inna, ale klimat wciąż ten sam
...