Bine ai venit!
Aglaia napisał(a): Dangol pewnie już w drodze ale jeśli ktoś przed to droga nr 18 pod przełęcz Prislop w stanie delikatnie rzecz biorąc fatalnym (po bliskim spotkaniu z wyrwą w asfalcie wizyta u rumuńskiego wulkanizatora była koniecznością
).
Potwierdzam natężenie dziur na trasie pomiędzy Karlibabą a przełęczą Przysłop! Zresztą, wieeeeeeele innych dróg czerwonych na mapie była
w stanie podobnym, chociaż bywały też odcinki tras tak gładziutkie i szerokie
, że wprost wymarzone do lubiących wyścigi po serpentynach
.
Nasze auta nie ucierpiały
, chociaż momentami było im do tego blisko... Całkiem jednak możliwe, że lakier w niektórych miejscach
odprysnął, ale zanim zostanie zmyty kurz rumuńskich dróg, to nie można tego stwierdzić jednoznacznie
.
Kraj jako całość nie wzbudził co prawda chęci natychmiastowego tam powrotu (osobiście
ubiegłoroczną Kretę wspomniała będę z większym sentymentem), ale zieloną Bukowinę - Krainę Łagodności oraz góry południowej części łuku Karpat, chciałabym jeszcze kiedyś odwiedzić
. No i jeszcze Maramuresz, przez który właściwie tylko przejechaliśmy
bez zagłębiania się w jego drewniane piękno...
Jeśli kiedyś nastąpi powrót do Rumunii, to pewnie
skupimy się wówczas na węższym regionie. Niemniej jednak, ani trochę nie żałuję
wyboru tegorocznej objazdowej trasy i mam nadzieję, że reszta z biegiem czasu będzie myślała tak samo
.
slapol napisał(a): Co do prób kreowania się na ZDZIADZIENIE....cokolwiek to znaczy....zero tolerancji
Niestety, już
wkroczyliśmy w okres dziadzienia. Wszyscy bez wyjątku, nawet jeśli w jakimś stopniu próbujemy się przed tym bronić
. Przykładowym efektem postępującego zramolenia było, że
zaplanowana ilość rumuńskich "dzikich" noclegów gwałtownie
zmalała, na szczęście nie do zera
.
Zwycięstwo odniosły pensjonaty oraz kempingi z bieżącą ciepłą wodą zamiast tej lodowatej z wpół wyschniętych strumyków. A jak na kempingu był wolny bungalow, to i namiot nie zawsze doczekał się rozłożenia
..
.