Teraz pora na widoczki w przeciwnym kierunku... Tam już
nie pójdziemy, więc chociaż popatrzeć trzeba
.
Na pierwszym planie [b]Lacul Capra [/b- Jezioro Kozie pokazane niedawno przez Wojtka w wątku "Górskie zwierciadła". Bardziej zielono
było wówczas, u mnie już widać jesienne rudzenie...
Fajnie byłoby spędzić dzisiejszą noc właśnie nad tym jeziorkiem, ale nie chce nam się wracać po namioty
.
Uwagę przyciąga duży biały pomnik, ale lenistwo nie pozwala
sprawdzić, z jakiej okazji stanął. Wolimy pobyczyć się na przełęczy, z której ruszymy dalej w inną stronę, niż nad wodę...
Co prawda zejście do jeziorka nie zajęłoby więcej niż 5 minut
, ale potem trzeba byłoby
odzyskać stracone około 70 metrów wysokości...
Dopiero w domu przeczytałam, że to był Monumentul Alpiniştilor - obelisk upamiętniający grupę alpinistów, którzy w lutym 1963 roku dokonali pierwszego zimowego przejścia przez najtrudniejszego odcinka głównej grani Fogaraszy, ale w drodze powrotnej zostali przysypani przez lawinę. .. Pomnik z czasów komunistycznych, więc niestety kształtem przypomina obeliski radzieckich "wyzwolicieli".
Na przełęczy, oprócz naszej szóstki, są jeszcze dwie młode osoby, z ogromnymi pleckami.
Wszystko na to wskazuje, że odpoczywają po podejściu "naszą" trasą... Nie idą od wschodu, gdyż chłopak wracał znad jeziorka (a zapewne z wypływającego stamtąd potoczku
) z butelkami pełnymi wody - zaopatrzeniem na dalszą wędrówkę. Gdyby szli stamtąd, mieliby wodę już w plecakach
. No to pewnie
pójdą dalej tak, jak my planujemy? W każdym bądź razie początek zapowiada się wspólny
.
Tuż przed opuszczeniem przez nas przełęczy, od Balea Lac dochodzą jeszcze dwie osoby - bez wielkich plecaków, na luzie jak my
. Tłoku na szlaku jednak nie będzie
, gdyż ta dwójka wybiera inny wariant dalszej wędrówki.
Şaua Caprei (2315 m) to już część głównej grani Fogaraszy, ciągnącej się przez 72 km, w tym na długości 35 km nie opadającej poniżej wysokości 2000 metrów. My przejdziemy tylko
maleńki fragment tej grani. Jej najwyższe szczyty
Moldoveanu oraz Negoiu, zobaczymy jedynie z baaaaaardzo daleka... Nie ma mowy o Żlebie Drakuli ani odcinku "Trzy kroki od śmierci"... Nasza trasa będzie łagodna jak baranek
, no może momentami ciut mniej łagodna, ale i tak w słoneczną pogodę nie grożąca niczym strasznym
.